Jeść albo nie jeść… oto jest pytanie

Zdrowe żywienie… Kiedy słyszymy te słowa z ust dietetyków (którzy pewnie i tak nie stosują się do własnych zaleceń), niektórzy mają ochotę wrzasnąć im prosto w twarz: „Wy nic nie rozumiecie, przecież palę tylko kilka papierosów (więcej niż kilka, ale nikt nie musi o tym wiedzieć), piję troszeczkę alkoholu (więcej niż troszeczkę, ale nikt nie musi o tym wiedzieć), a niezdrowe jedzenie omijam szerokim łukiem (nie omijam go, ale nikt nie musi o tym wiedzieć)”.

Wiem, że narzekanie to nasza cecha narodowa, ale czy koniecznie musimy wciąż to robić? Chyba musimy, ale my tu gadu gadu, a poważne sprawy czekają.

Jesteśmy społeczeństwem, które za dużo je, za mało ćwiczy, zapycha się nieodpowiednimi produktami i w ogóle wszystko, czym się kieruje jest albo za małe, albo za duże. Weźmy na przykład takie mięso. Nie jeść go wcale to niedobrze, jeść go za dużo- też niedobrze. No normalnie wybór tragiczny, znalezienie się między młotem a kowadłem, między Scyllą a Charybdą i między innymi różnymi rzeczami i postaciami mitologicznymi. A przecież wybór jest prosty jak budowa cepa i jasny jak słońce: ograniczyć wieprzowinę! Tak, tak, moi drodzy, mięso z uroczej, tarzającej się w błocie świnki jest niezdrowe. A dlaczego? Jest czerwone! A tak na poważnie, to przez różne kwasy powodujące raka. Wieprzowina „bogata” jest również w tłuszcze, co niby zalegają u tego niszczycielskiego zwierzaka, ale ostatecznie to u człowieka (no bo jak zje taką świnkę to razem z jej niezdrowym tłuszczykiem). Powinniśmy więc jeść kurczaki i króliki, nawet jeśli płaczemy nad losem naszych futrzanych przyjaciół.

Zostawmy świnki i weźmy się za GMO. Dla niezorientowanych- Organizmy Modyfikowane Genetycznie. W każdym razie to coś takiego, o czym nikt nie wie, czy jest złe, czy dobre. No bo tak na chłopski rozum, po co nam kolorowa kukurydza. Żółta nie wystarczy? Żółty też kolor. Mniejsza z tym, w końcu GMO podobno polepsza smak potraw i usuwa różne toksyny, co chyba jest dobre. Więc o co te kłótnie? Nie wiem, w końcu biologiem nie jestem.

I ostatnia rzecz: ewolucja! Jak to się ma do żywienia i chorób nowotworowych? Jakoś musi, inaczej bym o tym nie pisała. Jak wiemy ( albo i nie wiemy), na początku był Australopitek, który, wbrew nazwie, nie pochodził z Austrii lub Australii, ale to tylko ciekawostka. Potem było kilku typków zaczynających się na ”homo”. Potem- hurra!- homo sapiens, czyli my, ludzie myślący, choć nie każdy człowiek myśli. I w tym cały szkopuł- jeśli nie przestaniemy jeść fast foodów i innych ”śmieci”, powstanie nowy gatunek- homo świnius ( przepraszam za obrażanie świnek). Tłuszcz z wieprzowiny i tym podobnych produktów sprawi, że będziemy przypominać te stworzenia i, co gorsza, zachorujemy na raka. Pamiętajmy więc, że nasze życie i zdrowie zależy od nas. Bo jesteśmy tym, co jemy.

Tekst: Kamila Domagała, uczennica II klasy II Liceum Ogólnokształcącego w Bochni