Maszerowali w obronie życia i rodziny – zdjęcia

W niedzielę w Bochni odbył się V Marsz dla Życia i Rodziny w Bochni. Była to forma manifestacji przywiązania do tradycyjnych wartości chrześcijańskich. Uczestnicy marszu przybyli z terenu całej diecezji tarnowskiej. Według różnych szacunków było to od 2 do 3 tys. osób.

Marsz dla Życia i Rodziny został poprzedzony odsłonięciem Pomnika Dziecka Utraconego na cmentarzu św. Rozalii. Dokonał tego biskup tarnowski Andrzej Jeż. Później w homilii nawiązał do ostatnich decyzji polskich parlamentarzystów. Czasem jesteśmy lekceważeni. Dwieście tysięcy podpisów, milion podpisów, wielka demokracja, ale nikt się z tym nie liczy, nikt się nie liczy z takim potężnym odzewem społecznym. Mimo wszystko mam wrażenie, że sytuacja się zmienia, zmienia się też w całej Europie. Może jesteśmy tą iskrą dal narodów, iskrą już niemal instynktu samozachowawczego – mówił w homilii bp Andrzej Jeż.

Niestety, niedawno Polski Sejm nie zdecydował się na likwidację „przesłanki eugenicznej”, która pozwala na zabijanie niepełnosprawnych dzieci. Fakt ten jest tym bardziej bolesny i bulwersujący, gdyż ci sami posłowie również niedawno opowiedzieli się za zakazem uboju rytualnego, uzasadniając tę postawę troską o humanitarne traktowanie zwierząt. Jeśli na humanitarne, czyli ludzkie traktowanie zasługują zwierzęta, to tym bardziej w ten sposób powinniśmy traktować nienarodzone dzieci. Niestety, obywatelski projektu ustawy likwidujący „przesłankę eugeniczną” nie został uznany przez większość naszych parlamentarzystów za projekt pro-humanitarny – mówił dalej hierarcha.

Bp Andrzej Jeż polemizował również z prądami kwestionującymi chrześcijańską naukę o ochronie życia od poczęcia. W ustawie o rzeczniku praw dziecka wyraźnie jest powiedziane, że „w rozumieniu ustawy dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności”, a genetyka i zdrowy rozsądek podpowiadają, że jeśli coś ma DNA człowieka, wygląda jak człowiek i rozwija się jak człowiek, to jest człowiekiem. Argument, że jest płodem, brzmi niedorzecznie, ponieważ płód nie jest określeniem gatunku, a stopnia rozwoju, i nie odnosi się do natury człowieka. Równie niedorzecznie brzmi też przekonywanie, że aborcja nie jest zabiciem. Jeśli człowiek żyje, rozwija się, to zabieg czy operacja, która ma sprawić, że przestanie on żyć, nazywa się zabiciem go. Narodziny nie czynią z poczętej istoty człowieka, lecz poczęty i rozwijający się w łonie matki człowiek zmienia swe miejsce dotychczasowego zamieszkania, zmienia sposób oddychania i odżywienia, a także inaczej niż dotychczas kontaktuje się z otoczeniem – powiedział biskup tarnowski w kościele św. Pawła Apostoła.

Staramy się promować wartości broniące rodziny, życia i staramy się te wartości przekazywać dzieciom. Życie to szczęście, to dar od Boga i trzeba go bronić. W dzisiejszym zlaicyzowanym i zmanipulowanym świecie najważniejszym zadaniem chrześcijan jest nie dać się zepchnąć do enklawy, w której będziemy traktowani tak jak w innych krajach. To się dzisiaj dzieje w Polsce – mówili uczestnicy marszu.

Pomnik Dziecka Utraconego dla wielu osób już dziś był miejscem wzruszenia. Sabina Trojan, straciła jeszcze przed urodzeniem jedno ze swoich dzieci. Przyznaje, że starania zmierzające do budowy pomnika były dla niej formą terapii. Nie miałam możliwości pochowania swojego dziecka, natomiast potrzebowałam takiego miejsca, gdzie mogłabym przyjść, chwilę usiąść, pomyśleć. Również chodziło o miejsce dla moich dzieci, żeby móc im pokazać, że jest miejsce które upamiętnia ich brata, siostrę.

Katarzyna i Mariusz Łucyków również stracili jedno ze swoich dzieci. Dane im było w oficjalnej części uroczystości złożyć kwiaty przed chwilę wcześniej odsłoniętym pomnikiem. Nie kryją, że są również przeciwnikami aborcji eugenicznej. Jesteśmy przeciwni zabijaniu dzieci. Mówię dużymi literami: zabijaniu. Sami mamy najstarszą córkę z zespołem Downa i uważam że takie dzieci mają prawo do życia. Tym bardziej, że rodzeństwo może służyć dzieciom, a moja najstarsza córka służyła młodszym karmiąc ich, bawiąc. Jest to dar i błogosławieństwo – mówi Mariusz Łucyków. Nasz najmłodszy syn, którego straciliśmy, również miał podejrzenie wady genetycznej. Wysłano nas na badania prenatalne, ale ich nie zrobiliśmy, bo uznaliśmy że nie zmienimy decyzji, nawet gdyby się okazało że dziecko jest bardzo chore. Zrobiliśmy tylko USG które nie było dla niego niebezpieczne i mogło pomóc w ustaleniu wad do ewentualnej operacji. W badaniu USG wyszło, że dziecko jest zdrowe i zmarło z zupełnie innego powodu – dodaje Katarzyna Łucyków.