A gdy zakwitną kasztany… – matura 2009 – wspomnienia J. Flaszy

Przeczytaj jak dyrektor bocheńskiego muzeum wspomina swój egzamin dojrzałości oraz jakie rady daje tegorocznym maturzystom.

Jan Flasza, dyrektor bocheńskiego muzeum im. Stanisława Fischera bardzo dobrze wspomina swój egzamin dojrzałości. – To była matura w dzisiejszym Liceum im Króla Kazimierza Wielkiego. Obejmowała trzy przedmioty. Pisało się wtedy wypracowanie pisemne z języka polskiego, z matematyki oraz wybranego przedmiotu. Dla mnie tym wybranym przedmiotem była historia i elementy wiedzy o społeczeństwie – wspomina Jan Flasza.

Polska szkoła cały czas poddawana jest eksperymentom i to także był czas eksperymentu. Mianowicie trzeba było napisać na pozytywne noty wszystkie trzy przedmioty. Uzyskanie jakiegoś stopnia niedostatecznego dyskwalifikowało maturzystę na dobre. Później zdawał się egzaminy ustne. Ja akurat miałem przyjemność zdawać egzamin ustny z polskiego u pani prof. Wiesławy Kotowej, u pani Zielonkowej, która uczyła nas matematyki i u pana prof. Szymona Korty, który w ostatnich latach uczył nas historii – dodaje.

Jan Flasza zaznacza, że wiele się zmieniło od czasu kiedy zdawał swoją maturę. – W moich czasach chyba nie był tak rozbudowany system pomocy naukowych, dzisiaj się nawet drukuje się ściągi. Nie było też czegoś takiego jak dzisiejsza „gadżetomania” związana z maturami a więc np. bielizna w odpowiednim kolorze. Wydaje się mi też, że były to zupełnie inne czasy i inne było podejście uczniów przed maturą. Dzisiejsze studniówki są dużymi, rozbudowanymi przedsięwzięciami, natomiast wtedy była zwykła szkolna zabawa na 100 dni przed maturą – mówi.

Jednak zauważa także coś co łączy każdy egzamin dojrzałości. – Niewątpliwie elementem spajającym tamte matury i te dzisiejsze jest duży stres, który nie tyle łączy się z tym, że człowiek chce być natychmiast dorosły, ale że jednak niezdanie matury powoduje konkretne konsekwencje. Jednak dzisiaj matury maja inny charakter i myślę że mogą być trudniejsze. U nas to były solidne wypracowania np. z języka polskiego, natomiast z matematyki to zawsze można było liczyć na pomoc sąsiedzką To nie było tak, że wszyscy byliśmy święci. My też mieliśmy ściągi – takie długie harmonijki pisane drobnym maczkiem. A ci mądrzy nauczyciele zawsze twierdzili – piszcie ściągi bo to też jest nauka. Najwięcej ściąg pisaliśmy z matematyki, bo z polskiego trudno jest je zrobić – wspomina Jan Flasza.

Dyrektor zapytany jakich rad udzieliłby tegorocznym maturzystom odpowiedział: – Uczyć się uczyć i jeszcze raz uczyć. Ten egzamin po prostu wymaga opanowania materiału. Bo zdanie matury to nie jest tylko tyle, żeby przejść nad poprzeczka, żeby zaliczyć, czy uzyskać papier pod nazwą świadectwo dojrzałości, tylko później w życiu się to przydaje. To co mówię jest truizmem, ale uczymy się dla siebie, bo jeśli nie zdobędziemy podstaw wiedzy w szkole średniej to nam będzie później ciężej na studniach – radzi tegorocznym maturzystom Jan Flasza.