Kreatywność wyborcza. Banery, przyczepy i kijki poszły w ruch. Zdjęcia

Minął tydzień od wyborów samorządowych. Choć jeszcze gdzieniegdzie będziemy mieli wyborczą dogrywkę, z przestrzeni publicznej znikały banery i reklamy wyborcze niczym kwietniowy śnieg. Jeszcze w trakcie kampanii zbieraliśmy zdjęcia z uwiecznionymi ulicami, placami, ogrodzeniami oblepionymi wyborczym przekazem. 

 

Podczas tegorocznych wyborów mieszkańcy naszego regionu byli zasypani banerami – mniejszymi, większymi a nawet ogromnymi (jak w Nowym Wiśniczu czy też Brzesku). Banery i plakaty umieszczano niemal wszędzie: na ścianach, płotach, billboardach, przystankach, słupach ogłoszeniowych,  a nawet na przyczepach samochodów. Do tego ulotki roznoszone były również przez kandydatów, a wielu mieszkańców znajdowało je w skrzynkach na listy. Wobec takiej ilości kandydatów, komitetów ale i ogromu banerów i plakatów, komitety starały się zwrócić na siebie uwagę prowadzoną kampanią czy też banerami.

Znaczna część plakatów, zwłaszcza partii ogólnopolskich (to ich było najwięcej) była oparta o jeden lub gamę wzorów. Z jednej strony generowało to mniejszy koszt powstania baneru, unifikowało przekaz partii, z drugiej – co było widoczne zwłaszcza na poziomie gmin i miast – pozbawiona była elementów graficznych związanych  regionem, w którym kandydaci rywalizowali o poparcie mieszkańców. Wśród kandydatów na burmistrza Bochni jedynie Filip Pach zaprezentował się na tle Solnego Miasta.  Czy był to najlepszy plakat wyborczy w Bochni? W Nowym Wiśniczu z kolei przegrani w wyborach Klaudia Jonak-Rojek oraz Krystian Stec zawarli w logo swoich ugrupowań grafiki nawiązujące do wiśnickiej architektury.  I to tyle.

Warto zwrócić uwagę, że układ graficzny dużej części banerów i plakatów oparty był o kontrasty. Zazwyczaj na białym tle pojawiały się napisy w kolorze czarnym, czerwonym bądź też zielonym. Chlubnymi wyjątkami były nienarzucające się plakaty przede wszystkim Reaktora B7 (kolorowe tło i czarno-białe postaci kandydatów) i Wojciecha Woźniczki, czy też w Nowym Wiśniczu – Małgorzaty Więckowskiej i w Bochni – Adama Korty (oraz jego ugrupowania Nasza Wspólna Sprawa), którzy zamiast bieli zastosowali jeden z odcieni szarości, co nadawało ich plakatom jakości i klasy.  Ciekawie prezentował się również plakat Marty Mrzygłód – stonowany  ubrany w pastelowe kolory – kto wie może i nawet za bardzo. W przeciwieństwie do innych kandydatów na burmistrza Bochni, Marek Rudnik próbował użyć kilku rozwiązań: stonowanych kolorów, które z jednej strony mogły wskazywać na niego jako na kandydata stabilnego i spokojnego, z drugiej wspomniane kontrastujące napisy z jego imieniem i nazwiskiem oraz czerwony krawat miały, jak się wydaje, zostawić jego osobę w pamięci wyborców.

Dobrym rozwiązaniem było stworzenie na bocheńskim Rynku przestrzeni do publikowania banerów wyborczych. Poza Rynkiem plakaty, jak wspomniano wywieszano wszędzie, tworząc niekiedy kolorowe korowody, jak chociażby na ulicach Samlickiego czy Windakiewicza. Na brak miejsca na rozmieszczenie kolejnych banerów sprytnie zareagowali działacze Nowej Nadziei, którzy stworzyli niewielkie tabliczki z podobiznami kandydatów oraz tabliczki stylizowane na tablice rejestracyjne. Wyjątkową kreatywnością, osobliwą, wykazały się także osoby odpowiedzialne za dystrybucje banerów Józefa Gawrona, które umieścili w Lesie Kopalińskim.

W trakcie wyborów coraz częściej widoczne są samochody dostawcze z przyczepką, na której umieszczony był duży baner wyborczy. W Bochni znaleźliśmy taki na Placu Okulickiego (Nasza Wspólna Sprawa), a w gminie Nowy Wiśnicz kandydatów na burmistrza: Klaudii Jonak – Rojek oraz Krystiana Steca. Ugrupowanie tego ostatniego na przyszkolnym parkingu w Starym Wiśniczu wystawiło nawet ciągnik z naczepą, na której znajdowały się aż cztery banery. Z motoryzacji jako formy nośnika reklamy wyborczej skorzystali działacze Nowej Nadziei poruszając się autem oklejonym partyjnym logiem.

Kandydaci na burmistrzów, wójtów, radnych prezentowali się na portalach internetowych, byli bohaterami spotów wyborczych, najczęściej jednak uczestniczyli w spotkaniach z przedstawicielami lokalnej prasy, aby za jej pośrednictwem trafić do szerszej grupy potencjalnych wyborców. Dominowały spotkania podczas których kandydaci na radnych towarzyszyli liderowi tworząc obraz licznego poparcia, merytorycznego zaplecza.  Z tego standardu wyłamała się Nowa Nadzieja, która w osobie Radosława Maconia przeprowadziła happening z grillem na bocheńskim Rynku.

Zapraszamy do obejrzenia zdjęć, które już dzisiaj tworzą historię kampanii wyborczej 2024 roku.