Historia. Abp Mikołaj Kurowski z Kurowa – najznamienitszy, choć zapomniany syn bocheńszczyzny

Gdyby spytać historyków o najważniejsze w historii osoby związane ż Bochnią i bocheńszczyzną spewnością byłby spór o wielkość ich zasług dla Polski na przeróżnych obszarach, przekrojowo przechodząc przez wybitnych dowódców wojskowych, ministrów, parlamentarzystów, członków polskich delegacji negocjujących traktaty pokoje, doradców władz, ludzi sztuki i kultury. Gdyby jednak przyjąć założenie, że najważniejszym w historii synem bocheńskiej ziemi jest ten, który miał najsilniejszy wpływ na władzę bez wątpienia byłby to arcybiskup Mikołaj Kurowski z Kurowa. 

 

Na wstępie warto zaznaczyć, że Kurów, będący obecnie jednym z osiedli naszego miasta, aż do 1973 r. była samodzielną miejscowością. Pierwsze wzmianki o Kurowie pochodzą z 1308 r. i 1310 r., gdzie jako właściciela posiadłości wskazano rycerza Siestrzemiła. Osada miała duży potencjał rozwoju, ze względu na strategiczne położenie przy trakcie węgierskim, prowadzącym z Budy do Krakowa, przemierzany przez liczne karawany kupieckie oraz orszaki królewskie. Około 1970 r. wieś trafiła (najprawdopodobniej drogą spadku) w ręce pochodzącego z Drożejowic Klemensa, rycerza herbu Szreniawa, który w Kurowie umieścił swoją siedzibę rodową, stąd znany jest później jako Klemens Kurowski. Choć sam Klemens wielkiej kariery nie zrobił, to skupiając się na rozwoju swojej domeny i gromadzeniu majątku, zapewnił godną przyszłość dla swoich potomków, trzem synom i trzem córkom. 

Najstarszym z dzieci Klemensa Kurowskiego był Mikołaj, urodzony ok. 1355 r. Ojciec zadbał o jego dobre wykształcenie, wysyłając na studia do Pragi, gdzie uzyskał stopień bakałarza, a następnie magistra. Po powrocie do kraju przyjął święcenia kapłańskie rozpoczynając równolegle dwie kariery: duchowną i polityczną, które rozwijały się błyskawicznie. Został notariuszem w kancelarii królewskiej pogłębiając swoje wpływy na Wawelu. W 1393 r. mianowany protonotariuszem królewskim oraz powołany na urząd kantora gnieźnieńskiego, stając się tym samym członkiem kapituły kolegiackiej w Gnieźnie. Już w 1395 r. przyjął sakrę biskupią obejmując diecezję poznańską, a następnie w 1399 r. diecezję włocławską. W Poznaniu, choć urzędował rzadko (przebywając głównie w Krakowie) i krótko, to zdążył erygować dwie nowe altarie w (nieistniejącej już) kolegiacie św. Marii Magdaleny i rozbudowując poznańską katedrę. Zwieńczeniem jego kariery w episkopacie było objęcie najważniejszego polskiego biskupstwa – arcybiskupstwa gnieźnieńskiego (pod arcybiskupa gnieźnieńskiego podlegały wszystkie pozostałe biskupstwa królestwa, w tym biskupstwo krakowskie, a arcybiskup gdański był zwierzchnikiem całego kościoła w Polsce). Ten zaszczytny tytuł zawdzięczał z pewnością swojej silnej pozycji, jako członek grona najbliższych współpracowników króla Władysława Jagiełły, który lobbował za obsadzeniem go najpierw na tronie włocławskim, a następnie gnieźnieńskim. 

Jako arcybiskup gnieźnieński, podobnie jak na wcześniejszych placówkach, stosunkowo rzadko bywał na biskupich włościach, koncentrując się na rozgrywkach politycznych w Krakowie, jednak mimo to bardzo skutecznie potrafił zjednać sobie członków kapituły gnieźnieńskiej i ustanowił prałatów zarządzających diecezją w jego imieniu. Dowodem, że był to dobry czas dla diecezji, niech będzie fakt, że w tym czasie znacząco wzrosły dochody z dóbr biskupich, ale przede wszystkim nastąpiła niemal rewolucja w podnoszeniu wykształcenia kapłanów. Z jego inicjatywy na synodzie w Kaliszu uchwalono wprowadzenie obowiązkowych egzaminów na notariuszy publicznych, a na synodzie archidiecezjalnym w Łęczycy doprowadził do stworzenia odgórnych wytycznych dla wizytatorów parafialnych, pozwalających skutecznie prowadzić nadzór nad całą diecezją i w porę reagować na pojawiające się w niektórych wspólnotach parafialnych zalążki potencjalnych herezji. Biorąc pod uwagę kontekst strukturalny ówczesnego kościoła, można uznać działania abp Kurowskiego za wyjątkowo prekursorskie. W dobie przed trydenckiej, kiedy Kościół Powszechny zmagał się z wielkimi problemami wynikającymi z braku odpowiedniego unormowania i ujednolicenia funkcjonowania Kościoła od szczebla Kurii Rzymskiej przez metropolie, diecezje i podrzędne parafie, arcybiskup Kurowski skodyfikował prawo diecezjalne i wydawał statuty gwarantujące sprawne działanie podległego mu kościoła partykularnego. Z jednej strony, jako wybitny, królewski prawnik, w kodyfikacji prawa widział drogę reformacji Kościoła (co potwierdzenie w Kościele Powszechnym znalazło miejsce podczas Soboru Trydenckiego), a jednocześnie w drodze synodalnej (tak często przywoływanej współcześnie) widział najlepsze narzędzie do uzdrawiania kościoła lokalnego, kładąc wyjątkowo mocny, jak na poglądy jemu współczesnych, nacisk na pracę duszpasterską kapłanów wśród wiernych i rozwój duszpasterstwa parafialnego. 

Podczas pełnienia swoich urzędów zasłużył się także licznymi fundacjami, m.in. wznosząc pierwszy w Łowiczu murowany kościół na terenie lokowanego przez siebie Nowego Miasta oraz nowy gotycki kościół na terenie Starego Miasta, obecną Bazylikę katedralną pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP i św. Mikołaja. Sprowadził również do Łowicza zakon Dominikanów. W Gnieźnie kontynuował budowę obecnej, gotyckiej archikatedry, zapoczątkowaną w 1342 przez arcybiskupa Jarosława Bogorię Skotnickiego. Wzniósł także krakowską rezydencję biskupów gnieźnieńskich u samego podnóża Wawelu.

Jeszcze dynamiczniej przebiegała jego kariera polityczna. Został notariuszem królewskim w 1391 r., by już w 1393 r. został protonotariuszem, a od 1394 r. de facto samodzielnie kierować królewską kancelarią, aż do objęcia archidiecezji gnieźnieńskie. Objął urząd kanclerza koronnego, najważniejszy urząd w Królestwie Polskim, odpowiedzialny za królewską politykę wewnętrzną i zagraniczną.  Stał się jednym z najbardziej wpływowych członków rady królewskiej Władysława Jagiełły. W 1401 r. był sygnatariuszem unii wileńsko-radomskiej, kluczowej dla dalszych relacji polsko-litewskich. W 1404 r. uczestniczył w zjeździe z Krzyżakami w Raciążu, gdzie spisano warunki utrzymania pokoju między Koroną, Litwą, a Zakonem Krzyżackim, oraz w będącym jego następstwem zjeździe rycerstwa w Nowym Korczynie. Posłował do Wielkiego Mistrza Krzyżackiego w 1405 r. i 1407 r. Aktywnie brał udział w zjeździe w Łęczycy, na którym śmietanka polskiego rycerstwa i możnowładców wraz z królem Władysławem debatowała nad stanięciem po stronie Litwy w wielkiej wojnie z Krzyżakami. Po tym zjeździe ponownie posłował do Malborka. To właśnie wtedy Mikołaj Kurowski miał sprowokować Ulricha von Jungingen do wypowiedzenia Polsce wojny grożąc mu, że jeśli najedzie Żmudź i Litwę, to wojska Jagiełły wkroczą do Prus. Historycy nie są do dzisiaj  zgodni czy była to celowa prowokacja, wynikająca z takiej misji powierzonej mu przez króla (by to Polska i Litwa były obrońcami, a nie agresorami, tym samym prowadząc wojnę sprawiedliwą, czyli obronną) czy też owoc porywczości Kurowskiego. Niemniej z relacji uczestników spotkania z polskim poselstwem wynika, że rozpoczęcie wojny polsko-krzyżackiej w 1409 r. zawdzięczamy w dużej mierze pochodzącemu spod Bochni arcybiskupowi.

W samej kampanii królewskiej Kurowski nie uczestniczył. Wystawił jednak chorągwię walczącą pod Grunwaldem. Był to jeden z niewielu przypadków, gdy nie towarzyszył królowi bezpośrednią radą, będąc bliskim jego współpracownikiem. Ta absencja miała jednak bardzo ważne źródło: arcybiskup Kurowski został wyznaczony przez króla do zastępowania go na Wawelu. Po raz pierwszy w historii Polski użyto wtedy sformułowania vicarius Regni nostri Poloniae Generalis (lub “Vices regis…” wg kronik Długosza) określającego arcybiskupa gnieźnieńskiego regentem królewskim. Od wyruszenia Jagiełły na wojnę w 1409 r. Mikołaj Kurowski był więc de facto pierwszą osobą w Królestwie Polskim, skupiającą w swoich rękach pełnię władzy kościelnej i większość władzy świeckiej.

Sprawowanie władzy w zastępstwie za Jagiełłę nie było jednak łatwe głównie z powodu dużej aktywności politycznej królowej Anny, która będąc dotychczas w cieniu króla chciała wykorzystać okazję do zabłyśnięcia samodzielnością. Próbowała wydawać rozkazy i polecenia, wydawać decyzje w sprawach sądowych i administracyjnych, a nawet wysłała oficjalne listy dyplomatyczne. Kurowski, wraz z urzędnikami królewskimi, bardzo zdecydowanie zareagował na samowolę królowej i przywołał ją do porządku. Po victorii grunwaldzkiej brał udział w redagowaniu i podpisaniu I pokoju toruńskiego. W imieniu króla negocjował też sojusz z Zygmuntem Luksemburczykiem.

Kariera Mikołaja Kurowskiego załamała się momentalnie, kiedy królowa Anna Cylejska oskarżyła go, że podczas nieobecności króla molestował ją i namawiał do złamania wierności małżeńskiej. Jaka jest wiarygodność tych oskarżeń? Wiele na ten temat pisała profesor Wioletta Zawitkowska sugerująca, że fałszywe oskarżenie mogło być odwetem za stanowczą postawę arcybiskupa wobec jej samowoli i próbie sprawowania władzy za króla. Sama królowa w przeszłości również była wielokrotnie oskarżana o niewierność, a raz z zarzutów oczyszczał ją właśnie… Kurowski. Arcybiskup zaprzeczył wszelkim zarzutom i zaczął intensywnie oczyszczać swoje dobre imię, jednak nie zdążył zakończyć tego sukcesem. Mikołaj Kurowski został wezwany przez króla na proces z udziałem Jagiełły i Witolda ściągniętego specjalnie z Litwy. To świadczy o pozycji, jaką Kurowski posiadał, że aż dwóch władców miało toczyć nad nim sąd. Sęk w tym, że według historyków jest duże prawdopodobieństwo, że sąd ten… wcale nie miał być sądem. Profesor Zawitkowska sugeruje, że mogło to być zwyczajne, trójstronne spotkanie celem raz na zawsze wyjaśnienia wszelkich kwestii związanych z tym pomówieniem i usprawiedliwienia się Kurowskiego. Niekorzystna dla arcybiskupa relacja Długosza też nie może być brana za pewnik, ponieważ kronikarz słynął z negatywnego nastawienia do Kurowskiego w wielu swoich kronikarskich relacjach, a sposób relacjonowania rzekomego romansu arcybiskupa z królową ma iście sensacyjny charakter. Jak było naprawdę nie dowiemy się nigdy. Arcybiskup Mikołaj Kurowski do Glinian na spotkanie z Władysławem Jagiełłą i Witoldem nie dotarł. Po drodze spadł z konia i po kilku dniach, 7 września 1411 r. zmarł w Ropczycach.

Przez swoją śmierć nie zdążył osiągnąć jeszcze jednego, upragnionego celu. Nie zdążył zostać pierwszym prymasem Polski. Do końca życia pełnił posługę arcybiskupa gnieźnieńskiego, najważniejszego zwierzchnika duchowego w Polsce, de facto tożsamą funkcję dla późniejszego urzędu prymasowskiego. Jeszcze za jego życia Władysław Jagiełło rozpoczął intensywne działania w Stolicy Apostolskiej, by utworzyć w Polsce urząd prymasowski, co miało związek z powstaniem drugiej po Gnieźnie metropolii w Haliczu, przeniesionej później do Lwowa. Tytuł prymasa miał potwierdzić wyższość arcybiskupa gnieźnieńskiego nad arcybiskupem halicko-lwowskim. Niestety Kurowski tego nie doczekał, a pierwszym prymasem w Polsce został w 1417 (a więc zaledwie 6 lat po śmierci Mikołaja) jego następca – arcybiskup Mikołaj Trąba.

Tak więc to spod Bochni pochodził arcybiskup Mikołaj Kurowski, kanclerz koronny, poseł królewski, metropolita gnieźnieński, regent królewski, doradca i bliski współpracownik króla Władysława Jagiełły. Postać zdecydowanie w Bochni zapomniana, ale z pewnością zasługująca na upamiętnienie w przestrzeni miejskiej chociażby jedną z ulic na Kurowie.

 

Maksymilian Truś

 

Bibliografia:

Dr hab. Wioletta Zawitkowska, “NIEWIERNOŚĆ MAŁŻEŃSKA KRÓLOWEJ ZOFII HOLSZAŃSKIEJ W 1427 R. — PRAWDA, POMÓWIENIE CZY PLOTKA POLITYCZNA? PRÓBA REKONSTRUKCJI WYDARZEŃ NA TLE OSKARŻEŃ INNYCH ŻON JAGIEŁŁY”

Dr hab. prof. UJ IZABELA LEWANDOWSKA-MALEC, “Vicarius regis. Rola arcybiskupa gnieźnieńskiego pod nieobecność króla elekcyjnego”

Dr hab. Leszek Zygner, “Działalność synodalna arcybiskupa Mikołaja Kurowskiego”

Prof. Jacek Wiesiołowski, “Episkopat polski w XV w. jako grupa społeczna”

Prof. Antoni Gąsiorowski, Prof. Jerzy Topolski [red.], “Wielkopolski Słownik Biograficzny”