Zofia Wiśniewska: Kazimierzowski trzos

Czwarta z kolei legenda o Kazimierzu Wielkim opowiada o żartach i psikusach, jakie według starych podań miał robić swoim poddanym król.

Pewnego razu król Kazimierz Wielki w żebraczym przebraniu wszedł do maleńkiej chaty na skraju Puszczy Niepołomickiej. Dawnym zwyczajem powitał domowników chrześcijańskim pozdrowieniem. Odpowiedział mu chór dziecięcych głosików. Przybysz niewiele widział, bo w chacie nie było okna, tylko na środku nad prowizorycznym, otoczonym kamieniami ogniskiem wisiał na drążku kociołek, w którym gotowała się strawa.

Dopiero przyzwyczaiwszy oczy do zmroku i gryzącego dymu, który wolno unosił się prze dziurę w dachowym poszyciu, zobaczył gospodarza i gromadkę chłopców, a za nimi nędzne posłanie i leżącą na nim kobietę z niemowlęciem.

Mimo iż przybysz wyglądał biednie, gospodarz przywitał się z nim serdecznie i podsunął pniaczek, aby sobie usiadł. Potem dorzucił szczap do ogniska, a gdy w kociołku zabulgotało, nalał do glinianej miseczki zupy i podał niespodziewanemu gościowi.

Wędrowiec posiliwszy się zaczął wypytywać gospodarza o warunki życia. Gospodarz nie narzekał. Pracował ciężko w lesie aby zapewnić byt swojej rodzinie, ale chwalił sobie to, że bór go żywił i ubierał. Cieszył się, że los jest dla niego łaskawy, bo go obdarzył dorodnymi synami.

– Dzisiaj też miły wędrowcze – mówił – przyszedłeś w dobrą porę, bo urodził mi się dziesiąty syn. Dziecko jest zdrowe, żona również, ale mam ogromne zmartwienie. Dziecko trzeba ochrzcić, a tu sąsiadów niewielu i mieszkają daleko. Nie kam kogo prosić w kumy.
– Jeśli nie pogardziłbyś moją skromną osobą, to chętnie ci usłużę i zostanę ojcem chrzestnym twojego synka.

Ucieszony gospodarz podziękował przybyszowi i poprosił, by za 2 tygodnie zjawił się w jego chacie, to wspólnie z siostrą żony udadzą się do kościoła w Niepołomicach, by ochrzcić najmłodszą latorośl. Wędrowiec pożegnał gościnnego gospodarza i zagłębił się w puszczę.

W umówionym terminie w puszczańskiej chacie cała rodzina czekała na przybycie ubogiego wędrowca. Dzieci wybiegały na leśny dukt, by zobaczyć czy nie nadchodzi. W pewnym momencie posłyszały parskanie koni, a potem zobaczyły strojnie przybrane rumaki i wspaniałą karocę. Nigdy nie widziały czegoś tak pięknego. Karoca zatrzymała się przed ubogim domostwem, a z niej wysiadł król w purpurowej szacie i koronie na skroniach.

Z chaty wypadł ojciec rodziny, by przywitać gościa. Nagle poznał w nim ubogiego żebraka. Rzucił się przed nim na kolana. Król położył mu rękę na ramieniu i rzekł:
– Przyjechałem, by zgodnie z obietnicą być ojcem chrzestnym twojego synka. Cenię cię za to, że mimo mej biednej szaty przyjąłeś mnie do swego domu, ugościłeś i poprosiłeś w kumy. Teraz weź dziecko i jedziemy, bo ksiądz czeka z obrządkiem.

Po chrzcie mały Kaźko otrzymał trzos z dukatami i wielki szmat ziemi wokół ojcowskiej chaty. Jest to dzisiejszy przysiółek Świdowa. Do tej pory krąży w Niepołomicach fama, że rodzina Trzos – Kaźmierczaków to potomkowie owego Kaźka – chrzestnego syna Kazimierza Wielkiego.

UWAGA:
Jak wielka jest siła oddziaływania tego podania świadczy fakt, że w Niepołomicach powstało Stowarzyszenie Trzosów, którego członkowie są pewni, że pochodzą od owego Kaźka – chrześnika króla Kazimierza Wielkiego. Większość mieszka w Polsce, inni „ rozsypali” się po świecie.
W sierpniu 2008 r. w niepołomickim zamku odbył się I Ogólnopolski Zjazd Trzosów. Z tej uroczystości pozostał film ukazujący nie tylko przybyłych gości, lecz zadbane miasto i jego okolice.

There are 1 comments

  1. Z ogromną przyjemnością kolejny raz przeczytałam
    legendę nazwiska Trzos. Byłam wraz z mężem na I Ogólnopolskim Zjeździe Trzosów, dobra organizacja Zjazdu możliwość integracji ludzi o tym samym nazwisku. Urokliwe miasto.Mieszkamy w Gdyni i nie widzieliśmy filmu, jesteśmy bardzo zaiteresowani możliwością kupna
    filmu może na DWD, lub wskazania miejsca gdzie można
    zobaczyć ten film? Dobrze,że legenda nazwiska jest przypominana to dobre dla żyjących i potomnych.
    Serdecznie pozdrawiamy