Parkowanie na terenie szpitala może kosztować 500 zł

Szpital w Bochni wyszedł na wojnę z osobami beztrosko parkującymi na jego terenie. Kilka razy dziennie wzywana jest straż miejska, która nakłada mandaty pojazdom bez identyfikatorów. Bywały sytuacje, że zaparkowane gdzie popadnie auta blokowały przejazd karetki.

Po otwarciu parkingu płatnego jesienią ubiegłego roku szpital ustawił znaki „Strefa ruchu”. Pozwalają one na karanie kierowców łamiących przepisy. Bywało, że źle zaparkowane samochody blokowały przejazd karetki pogotowia. Kilka razy była sytuacja, ze karetka nie mogła przejechać, bo stały nieprawidłowo zaparkowane samochody – mówi jedna z pracownic placówki.

Krzysztof Tomasik, komendant straży miejskiej, przestrzega kierowców przed beztroskim zostawianiem swoich aut. Jest tam strefa ruchu, dlatego mamy pełne prawo, by tam działać. Niemniej 90 procent wszystkich naszych interwencji na tym terenie wynika ze zgłoszeń. Wygląda to tak, że otrzymujemy zgłoszenie telefoniczne najczęściej od pracowników szpitala, informują że ileś samochodów jest źle zaparkowanych i wtedy strażnicy udają się w to miejsce. Wjazd na zakaz ruchu to znaczące wykroczenie, ponieważ ustawodawca przewidział grzywnę do 500 zł, ale bezwzględnie 5 punktów karnych.

Dyrektor szpitala Jarosław Kycia zdecydował się uporządkować sprawy związane z parkowaniem na terenie szpitala. We wrześniu oddaliśmy parking na 36 miejsc, równocześnie na terenie szpitala dokonaliśmy reorganizacji ruchu. Chodziło nam o zabezpieczenie dojazdu do oddziału ratunkowego oraz pacjentów w stanie nagłym.

Zasadniczo na terenie szpitala mogą parkować pracownicy tej placówki oraz służby techniczne. Wydano w tym celu 500 identyfikatorów. Oczywiście liczba miejsc jest dużo mniejsza niż tych identyfikatorów. Osoby te mogą zatem parkować w miarę wolnych miejsc – dodaje dyrektor.

Wprowadzenie rygorów związanych z parkowaniem nie oznacza, że pod drzwi szpitala nie można podwieźć pacjenta w ciężkim stanie. Właśnie o to chodzi, żeby każdy mógł szybko dojechać z osobą chorą do szpitalnego oddziału ratunkowego, czy do zespołu ratownictwa medycznego, czy żeby poszczególni pacjenci nie blokowali wjazdu i wyjazdu karetek. Takie sytuacje miały miejsce, dlatego chcemy tego uniknąć. Dlatego rygorystycznie będziemy przestrzegać, żeby nikt nie blokował tego dojazdu – zapowiada Jarosław Kycia.

Strażnicy miejscy są wzywani na teren szpitala praktycznie codziennie. Interwencji jest mnóstwo, strażnicy poświęcają na nie mnóstwo czasu. Były dni, kiedy spędzaliśmy na miejscu dwie godziny, bo tego wymagała sytuacja. Kiedy odjeżdżaliśmy z terenu szpitala, dostawaliśmy kolejny telefon: „proszę przyjechać, bo znów parkują nieprawidłowo” – konkluduje komendant.

Funkcjonariusze zostawiają za szybą samochodu wezwanie na komendę średnio 20 kierowcom dziennie. Na szczęście dla nich jednak w 80 procentach kończy się zwykle na pouczeniach.