„GW” o szkole w Gawłowie: Firma prosi dzieci o wpisanie danych

Dzisiejsza „Gazeta Wyborcza” opisuje proceder, do jakiego miało dość w szkole w Gawłowie (gmina Bochnia). Przedstawiciele prywatnej firmy w czasie lekcji wyciągnęli od uczniów dane teleadresowe, by później wykorzystać je w celu sprzedaży produktu.

Przedstawiciele firmy Erasmus weszli do klasy, zebrali od dzieci adresy i numery telefonów, a kilka dni później odwiedzili w domach ich rodziców, namawiając do kupna kursu za ponad 2 tys. zł. Firma twierdzi, że nie ma nic nagannego w zbieraniu danych od małoletnich – czytamy w dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej”.

Zdaniem dziennika, Małgorzata Kozłowska, dyrektor placówki twierdzi, że pracownicy Erasmusa zaproponowali przeprowadzenie lekcji na temat technik szybkiego uczenia się. Lekcje okazały się owocne przede wszystkim dla przedstawicieli firmy. Wyszli z nich z adresami zamieszkania uczniów oraz numerami telefonów do rodziców. Dzieci (10-12 lat) podały je same, wypełniając specjalną „ankietę”. Była to ulotka z informacją o programie, na dole której uczeń miał wpisać swoje dane. Informacja o kursie miała trafić za pośrednictwem dziecka do rodziców, adres pracownicy firmy oderwali i zabrali ze sobą. Nie minęły dwa dni, a już pukali do domów rodziców. Proponowali im kupno kursów za ponad 2 tys. zł – czytamy.

Sprawę ma zbadać kuratorium oświaty. Chce sprawdzić m.in., czy nauczyciele rzeczywiście wychodzili z klas lekcyjnych na prośbę przedstawicieli firmy. Dyrektorka szkoły zaprzecza, by tak było. Skoro tak, to dlaczego nauczyciele pozwolili przedstawicielom firmy na zbieranie danych od dzieci? – zastanawiają się autorzy tekstu, Olga Szpunar i Jarosław Sidorowicz.

Więcej w dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej”.