Refleksie na niedzielę: Nie możemy być chrześcijanami tylko z nazwy

Królestwo niebieskie jest rodzajem ubezpieczenia na życie, zabezpieczającym przed śmiercią, ubezpieczeniem rzeczywistym, które służy nie tylko temu, kto pozostaje, ale również temu, kto odchodzi, kto umiera.

Żyjemy w społeczeństwie, które żyje … ubezpieczeniami. Ubezpieczamy się przeciwko wszystkiemu. W pewnych krajach stało się to wręcz rodzajem manii. Ubezpiecza się nawet od złej pogody podczas wakacji. My także ubezpieczamy nasze mieszkania, domy i ich wyposażenie, samochody (i jest to coś jak najbardziej normalnego).

Pośród wszelkich ubezpieczeń najważniejsze i najczęstsze jest ubezpieczenie na życie. Jest to dobra rzecz i nie chcę podważać jej wartości. Ale zastanówmy się przez chwilę: komu służy takie ubezpieczenie i od czego nas zabezpiecza? Od śmierci? Z pewnością nie! Zapewnia, że w przypadku śmierci ktoś otrzyma odszkodowanie, bo nam już wtedy nic nie będzie potrzebne.

Także królestwo niebieskie jest rodzajem ubezpieczenia na życie, zabezpieczającym przed śmiercią, ubezpieczeniem rzeczywistym, które służy nie tylko temu, kto pozostaje, ale również temu, kto odchodzi, kto umiera. „Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” – mówi Jezus. Wiemy, iż nie są to słowa bez pokrycia. Ale Jezus wymaga od nas jednego, byśmy w naszym życiu naprawdę „postawili” wszystko na Niego.

Czytamy w dzisiejszym fragmencie Ewangelii: „Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę”. Zrozumiały staje się więc radykalny wymóg, jaki tego typu transakcja pociąga za sobą, wymóg sprzedania wszystkiego.

Mówiąc prościej jest to wymóg na poświęcenie wszystkiego dla Boga. Rolnik kupił ową ziemię ze skarbem, a przecież wielu by ten skarb ukradło, bez kupowania ziemi. Dlaczego tak postąpił? Bo chciał być uczciwy.

Czy jestem uczciwy wobec Boga? Jakże wielu nazywa siebie wierzącymi, przyjaciółmi Chrystusa, choć ciężko to dostrzec w ich codziennym życiu. Więc od dziś jeszcze odważniej „inwestujmy” w to, co boskie, w to, co pozwoli nam osiągnąć zbawienie.