Bochnia ma 16,5 mln zł długu w dobie kryzysu

Prawie 16,5 mln zł wynosi zadłużenie Bochni. To 26,3 % dochodów budżetu na 2008 r. Władze jednak uspokajają.

Burmistrz Bogdan Kosturkiewicz mówi, że to niewiele, ponieważ ustawodawca pozwala mieć zadłużenie blisko 2 razy większe. Poza tym Bochnia w swojej historii miała już wyższy wskaźnik długu publicznego. Maksymalny dopuszczalny przez ustawodawcę próg to 60% dochodów budżetu. – Zadłużenie na koniec 2008 r. wynosiło 26,3%, czyli było niższe niż w poprzedniej kadencji. Przypomnę, w poprzedniej kadencji dochodziło ono do 40%, czyli w ciągu ostatnich lat doprowadziliśmy do zmniejszenia zadłużenia o kilkanaście procent – mówi burmistrz.

Miasto zamierza jednak do końca tej kadencji wskaźnik zadłużenia zwiększyć. – Uważam, że zadłużenie miasta Bochni rzędu 40%, czyli takie, jakie już mieliśmy w roku 2003, nie jest zadłużeniem niebezpiecznym. Uważam, że na koniec kadencji zadłużenie powinno wynosić mniej więcej akurat tyle i od rady będzie zależało, czy będziemy dążyć do zmniejszenia tego zadłużenia, aby pozostało ono na poziomie na przykład trzydziestu kilku procent, czy będzie ono wynosiło blisko 40%. Będę opowiadał się za tym drugim rozwiązaniem, ponieważ mamy wiele inwestycji, które trzeba było jeszcze na terenie miasta Bochni zrealizować – dodaje Bogdan Kosturkiewicz.

W Porannej Kawie Mojej Bochni burmistrz mówił, że wysokość kredytów zaciągniętych w tym roku będzie zależała od tego, czy zostaną przyznane dotacje na budowę hali (na KN2 udało się pozyskać 3 mln zł z tzw. schetynówek).

W Biuletynie Informacji Publicznej (www.wrotamalopolski.pl), niewiele informacji o bocheńskich długach. Jest tylko informacja za rok 2004 i 2003; na koniec 2004 r. zadłużenie Bochni wynosiło 12 mln 563 tys. 946 zł (26,57%), na koniec 2003 r. – 14 mln 24 tys. zł (34,73%). Informacji za lata późniejsze brak.

Warto mieć świadomość, że w 2003 r. zadłużenie, mimo iż przekraczało 34% dochodów budżetu, kwotowo było niższe, ponieważ dochody miasta nie były tak wysokie, jak obecnie. Jeśli więc założyć, że w przyszłym roku dochody miasta będą nie mniejsze niż w obecnym (68 mln zł), to 40% z tej kwoty wyniesie ponad 27 mln zł. Rodzi się pytanie, czy w dobie spowolnienia gospodarczego miasto może liczyć na 100% zaplanowanych w budżecie dochodów? Podczas ostatniej sesji jeden z radnych podsunął pomysł wydania przez miasto obligacji. Tak postępują np. sąsiednie Niepołomice, które m.in. z obligacji pokrywają deficyt budżetowy.

Warto też zwrócić uwagę na opinię Jana Olszewskiego, poprzedniego przewodniczącego rady miejskiej w Bochni, który zwracał uwagę, że inwestycje takie, jak hala widowiskowo-sportowa czy KN2 powinny być finansowane nie z kredytów, ale z dochodów własnych. Natomiast wzięcie kredytu Jan Olszewski proponowałby na budowę łącznika autostrady A4 oraz na uzbrojenie i przygotowanie do funkcjonowania Bocheńskiej Strefy Aktywności Gospodarczej.

There are 2 comments

  1. Kompletnie nie rozumiem dlaczego na portalu nie podejmuje się tematu kryzysu. wystarczy sie przejechać ulicą Partyzantów – tam naprawdę zrobiło się smutno. Jeżeli ludzie tracą pracę to będzie mniej podatków. Jak będzie mniej podatków to mniej wpłynie do kasy miasta. A tutaj – jakbyśmy żyli w innym kraju (raju?). Regis jako przykład daję. Reszta powinna należeć do dociekliwych Panów Redaktorów…

  2. Niech burmistrz nie wciska ludziom ciemnoty – 26 % zadłużenia Bochnia miała w styczniu 2009 r , na dwie największe inwestycje zamierza wziąć nowe kredyty więc pod koniec roku zadłużenie zbliży się do 45 % a to oznacza krach finansowy – burmistrz nie powiedział że miejskie finanse zabije ustawowy limit rocznych spłat zadłużenia bo one przekroczą 15 %!!!
    Gwoździem do trumny będą dużo mniejsze wpływy z PIT-u i CIT-u !