Ja też pytam – dlaczego ten Ksiądz odszedł?

Wszystko, co najpiękniejsze i najważniejsze w życiu odkryłem w Kościele. Bo odkryłem tam Jezusa Chrystusa i to, że jest moim Panem i Zbawicielem. Odkryłem go dzięki wspaniałym świadkom–kapłanom i świadkom–osobom świeckim. Dlatego, ilekroć coś dotyczy Kościoła, tylekroć odczuwam, iż dotyczy mnie osobiście. Że to także moja sprawa.

Piszę ten tekst przede wszystkim do osób wierzących w Jezusa Chrystusa, którym dobro Kościoła leży naprawdę na sercu, ale także do tych, którzy – nawet jeśli nie podzielają mojej wiary – to chcą dla Kościoła jak najlepiej.

Piszę ten tekst w kontekście odejścia z kapłaństwa młodego księdza z parafii św. Jana. Wiele się plotkuje, spekuluje i dyskutuje na ten temat. O tym, że kapłan ten został suspendowany, czyli że biskup zawiesił go w wykonywaniu obowiązków kapłańskich, dowiedziałem się już pod koniec lipca. Rzecz jasna była to dla mnie smutna wiadomość.

Dlaczego? Dlatego, iż jest to oczywiste zgorszenie, jakiego dopuszcza się kapłan – pasterz wobec swoich owiec. Dodatkowym aspektem tego zgorszenia jest to, iż sam bardzo dramatycznie komplikuje sobie swoje przyszłe życie.

Nie można powiedzieć, że nie ma tematu, a skoro tak, to jak – moim zdaniem – ludzie wierzący powinni zareagować na taką sytuację?

Po pierwsze cieszę, iż 24 innych bocheńskich kapłanów – którzy w swoim celibacie są znakiem tego, iż w królestwie bożym ani się żenić nie będą ani za mąż wychodzić – trwa w całkowitym poświęceniu życia Panu Bogu. Że oddają życie za owce. Ta proporcja 1 do 24 jest ważna.

Po drugie, postawmy sobie pytanie, czy modlimy się za księży? Jak często? Dla mnie to odejście bocheńskiego kapłana to kolejny powód do codziennej modlitwy za kapłanów. Mogę szczerze powiedzieć, iż tak naprawdę dopiero od roku kapłańskiego pod patronatem św. Marii Jana Vianneya modlę się regularnie za kapłanów. Wcześniej było to sporadyczne. Jeśli nie będzie tej intensywnej modlitwy, odejść będzie jeszcze więcej. Świat bowiem mówi: seks, władza i pieniądze, choć Jezus powtarza: czystość, posłuszeństwo i ubóstwo. Chodzi o „ciasną bramę”, nie ma lekko …

Po trzecie, miejmy odwagę zawczasu z prostotą i pokorą wyrazić nasz niepokój księdzu „w cztery oczy”, kiedy zauważamy coś niepokojącego w jego zachowaniu. Jezus mówi, żeby najpierw zwrócić uwagę w cztery oczy, jeśli to nie pomoże, to w obecności świadka, a dopiero, gdy to nie odniesie skutku, to donieść Kościołowi.

Zasada jest wyznaczona. Kto ją respektuje? Niewielu. Dlaczego? Bo ona kosztuje, bo trzeba się „odkryć”, trzeba wziąć odpowiedzialność za słowo i trzeba rzeczywiście zweryfikować, czy naprawdę zależy mi na zmianie, czy tylko tak coś mi się nie spodobało… Trzeba szczerze sobie odpowiedzieć na pytanie, czy kocham Kościół i czy jestem w stanie dla jego świętości zrobić coś więcej?

Ponad 200 pytań, które padło za pośrednictwem naszego portalu do mojego Księdza Proboszcza z bazyliki – moim skromnym zdaniem – świadczy o tym, iż nie radzimy sobie z rozwiązywaniem rzeczy trudnych we wspólnocie. Świadczy przede wszystkim w wielu przypadkach o pomijaniu ewangelicznej zasady „w cztery oczy”.

Po czwarte, czyż z reagowaniem na niewłaściwe życiowe zachowanie kogokolwiek nie jest tak jak z reagowaniem na przemoc w rodzinie męża wobec żony czy maltretowaniem dzieci za ścianą? Reagujesz czy plotkujesz?

Tyle moich refleksji na kanwie tego „odejścia”, które mnie po prostu boli.

There are 15 comments

  1. Witam Panie redaktorze!

    Każdemu sensownemu człowiekowi dobro kościoła leży na sercu choćby z tej racjonalnej przyczyny, że różni „głosiciele jedynej Prawdy” zawsze są gotowi do zagospodarowania tej „przestrzeni”, którą kościół zajmuje, a to mogłoby mieć opłakane skutki w zakresie wychowywania bezkrytycznego młodego pokolenia (to może się zmienić! Mogą wyłonić się świeckie instytucje, które będą skutecznie rozwijać także „duchową/religijną” sferę człowieka).

    Ale czy nie myśli Pan, że celibat nie musi łączyć się bezwarunkowo z dobrem kościoła.

    Dietrich Bonhoeffer, niemiecki pastor, którego dzieła studiowałem przez cztery długie lata, oddał swe życie spiskując przeciw Hitlerowi i dobrze wiedział, że służbę „Chrystusowi/Człowiekowi” przedkłada nad miłość do ukochanej i uroczej narzeczonej Marii Vademeyer. Rozumiał świetnie ryzyko swych decyzji.

    Czy to, Panie Alku, że księża żyją w celibacie przynosi więcej dobra parafii, niż żonaty pastor może dać swej gminie?

    Czy widzi Pan, Drogi Alku w tym coś niewłaściwego, że spełniony, też w miłości ksiądz, będzie miał ogromy wpływ na to, że spadnie ilość przypadków przemocy w rodzinie, że skłóceni małżonkowie po spotkaniu z nim znajdą drogę do pojednania? Że zagubieni odnajdą sens życia, a uzależni od różnych „środków uprzyjemniających życie” porzuca swe uzależnienia. Że ogólnie poprawią się relacje między ludźmi…. czy nie są to wartości nawet godne poświęcenia celibatu i szukania sensacji w każdym złamaniu jego kanonów???

  2. hm zastanawiające przemyślenia…tylko jak wielu z nas pokłoni się o refleksję nad nimi? a tak na marginesie zastanawiam się czy proporcja 24 do 1 jest odzwierciedleniem faktycznego stanu czy też w tym jednym przypadku „sprawa się rypła”?…oby jednak nie

  3. To wszystko prawda co napisał Autor. Ale nawet w tym ciepłym felietonie „pod dywan pozamiatał” Pan główny problem – celibat jest niezgodny z naturą i Kościól rzymsko-katolicki powinien od niego odejść.
    To nie byłaby nowość w jego 20 wiekowej historii, bo obowiązuje formalnie „zaledwie” od 9 wieków – czyli krócej niż czas bezcelibatowy.
    Poza tym dzisiaj nie ma już problemu majątków księżowskich rodzin bo to zagadnienie rozwiąże każdy notariat w 15 minut.
    No i szkoda księży bo walka z pokusą VI przykazania urasta do rangi symbolu kosztem faktycznych wyzwań – zgłębiania i przekazywania prawd bożych. A gdy przegrają – jest tragedia 2 rodzin. O patologiach seksualnych w środowisku księży nawet nie wspominam bo nie tego dotyczy artykuł. Pozdrawiam.

  4. To nie pierwszy ksiądz, który odszedł. I nie razi mnie, że się zakochał, bo jestem za zniesieniem celibatu. Ale dotyka mnie inny fakt, że zabezpieczał się finansowo, wiedząc że odejdzie. Parafianie nie rzucają na tacę, mając w perspektywie, że za te pieniądze ksiądz buduje sobie prywatne życie już poza Kościołem. A gdyby tak miało być, to chciałbym mieć tego świadomość. I jeszcze jedno, czy wygłaszanie kazań , pouczanie parafian i budowanie w tym samym czasie poza Kościołem życia możemy nazwać hipokryzją i cynizmem? Ale nie oceniajmy. Proszę mi tylko powiedzieć dlaczego strona parafii ŚW. J. Nepomucena została zamknięta. Chciałem sprawdzić msze na 1 września dla dziecka. Czy nie możemy w Kościele o pewnych rzeczach mówić otwarcie? Czy władze kościelne nadal uważają, że milczenie jest najlepsze?

  5. No tak, bomożna było odejśc w odpowiednim czasie i zakasać rękawy, budując nową przyszłość. Honor, słowo zdewaluowane.

  6. Artykuł uważam za bardzo krzywdzący dla odchodzącego kapłana. Myślę, że każdy ma prawo kształtować swoją drogę życia, podejmować błędne decyzje i próbować je naprawić.

    Skoro odszedł – na pewno było to przemyślane i z pewnością niełatwe. Uważam, że jeśli już podjął taką decyzję to nie powinien być za to napiętnowany (a takie mam odczucie po przeczytaniu artykułu).

    Dla mnie największą hipokryzją jest służenie Bogu wbrew sobie.

    Napisałam wcześniej dłuższy komentarz, ale niestety wszystko się skasowało, a nie mam niestety czasu, aby opisać wszystkie swoje spostrzeżenia raz jeszcze.

    Ogólnie: artykuł bardzo subiektywny i krzywdzący. Najlepiej niech każdy zajmie się własnym życiem i życzę mu tyle odwagi co byłemu kapłanowi w decydowaniu o własnym szczęściu.

    „Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień” – radzę się zastanowić Autorowi nad sensem tych słów.

    Pozdrawiam.

  7. Skoro jesteś takim dobrym parafianinem to zapytaj swojego proboszcza z bazyliki, Który ksiądz jest bardziej przekonywujący ten co postanawia nie kłamać i odchodzi ? [edyt. red.]

  8. Gratulacje za odwagę poruszenia przez redaktora naczelnego tego tematu. Cała Bochnia plotkuje, a tylko tutaj można się jakoś do tego tematu odnieść. Strona parafialna św. Nepom. rzeczywiście jest niedostępna. Czyżby była „czyszczona” z niewygodnych informacji? [xxx] „Wszystko co ludzkie nie jest nam obce”. Nie można człowieka wymazać, jak ołówek gumką.

  9. Czy układał sobie życie na boku? myślę że to nie nasz interes snuć domysły, poprostu był zbyt słaby by oprzeć się pokusie i tyle – kazdy z nas popełnia grzechy. Co do składek na tace to przecież nikt nikogo nie zmusza do dawania, chociaz wypada dac skoro korzysta sie z kościoła – trzeba przecież zapłacić za utrzymanie kościoła, remonty itd. – składki na tacę nie idą na wynagrodzenie dla księży (przynjamniej tak było) Ksiądz ma główne dochody z nauczania i mszy św. pracuje więc nalezy sie mu wynagrodzenie i to jest sprawa księdza co on z tymi pieniędzmi robi. Trzeba więcej się modlic za księzy bo to oni maja władzę odpuszczania grzechów i udzielania sakramentów i bez nich nasze zbawienie bedzie bardzo trudne

  10. [edyt. red.]
    1.Do Pana Rzepeckiego : Uważa się pan za katolika , chrześcijanina praktykującego i wierzącego , to bardzo dobrze ale nasuwa się pytanie czy wie Pan teraz jak powinien zachować się katolik w tak przykrej dla kościoła sytuacji? Otóż powinien się pomodlić za tego księdza, żeby to jego skomplikowane niestety już życie mogło teraz wyjść na prostą.
    Nie oceniać jego decyzji… a niestety ten artykuł bezstronny nie jest!Katolik powinien pomodlić się a nie pisać coś co tylko „nakręca” do plotek i spekulacji.Teraz takie pytanie do Pana…czy pisząc ten artykuł miał pan na myśli dobro kościoła czy dobro swojego portalu wiedząc że ludzie chętnie poczytają o najnowszych”ploteczkach”. Niestety to nie jest zachowanie chrześcijanina.
    Jeszcze jedna uwaga , jest takie przykazanie „nie mów fałszywego świadectwa” a Pan pisząc iż owy ksiądz ma już nałożoną kare suspensy właśnie takie fałszywe świadectwo przedstawia. Polecałabym być bardziej rzetelna w gromadzeniu informacji.
    2. Teraz słowo do komentujących : Nie broniąc nikogo , bo celu w tym nie odnajduję , pragnę poinformować , że składka niedzielna jak i z każdego innego dnia , pieniądze przekazywane na kościół ani w 1% nie „idą” do kieszeni księży ani wikariuszy. Księża utrzymują się z pensji nauczycielskiej ( szkoły , przedszkola) , oraz z DOBROWOLNYCH ofiar przekazywanych za odprawiane msze św. ( pragnę dodać że również te „przychody” nie są całkowicie do ich dyspozycji)
    Pozdrawiam.

  11. Aleksander Rzepecki |

    do Pani Lidii: Jeśli chodzi o suspensę, to rzeczywiście w sensie prawnym (karno kościelnym) nie miał ona miejsca. ale w sensie moralnym jak najbardziej, rzeczony kapłan nie ma moralnego prawa, z akcentem na moralnego, wykonywania czynności kapłańskich, chociaż prawnie może to robić. Pytam, czy pozwoliłby na sprawowanie mszy świętej w tej sytuacji proboszcz? Czy na spowiadanie w kościele w tej sytuacji? Chyba nie, choć prawnie suspensy nie ma, bo biskup na ogól – czekając na zmianę decyzji – wymierza ją dopiero po pewnym czasie, kiedy decyzja kapłana ma charakter trwały. na razie rzeczywiście nie biskup, ale sam ten kapłan zawiesił się w wykonywaniu czynności kapłańskich. Rzeczywiście doprecyzowanie tutaj było konieczne. Ale żeby była jasność nie to stanowi istotę tekstu, a fakt odejścia.

    Do innych słów się nie odnoszę, gdyż mam wrażenie, że bez zrozumienia przeczytała Pani to, co napisałem.

  12. Witam wszystkich serdecznie. Postanowiłem patrzac na te komentarze, kilka słow wyjaśnień. Bynajmniej nie zamieraam sie nikomu tłumaczyc z moich decyzji, ale dla jasnosci: po pierwsze nie można oceniać kogos nie znajac do konca sytuacji. Wiele opinii jest nie wporzadku wobec kogos, kto przez jakiś czas starał sie robić wszystko tak jak nalezy, i nie po to aby się ustawić w przyszłym życiu.. bolesne to stwierdzenie.
    Po drugie. Jeśli chodzi o kwestię suspensy, to polecam zainteresowanym zapozananie sie z procedurami w prawie koscielnym, kilka słów wyjasnien padło od pana redaktora.
    Sam fakt odejścia jest faktem, i każdy ksiadz jest w pewnym stopniu osoba publiczną, pełni określony urząd w kościele, dlatego nie dziwi mnie fakt komentarza w takiej sytuacji. Odnosnie tego każdy ma prawo wypowiedziec swoje zdanie, tylko pamiętajcie o jednym; żeby to służyło dobru ogólu, a nie wyrzucaniu wszystkiego co ma sie w kierunku, księży. Ja nie oczekuje od nikogo słów obrony.
    Decyzja podjęta, przedstawiona biskupowi. Wiadoma rzecz, że za tą decyzja idzie kwestia sprawowania czynnosci zwiazanych z posługą kapłana, których zaprzestałem. redaktor pisał o tej stronie moralnej. Dlatego w takiej sytuacji nawet nie majac w ręku dokumentu zaiweszajacego, w sumieniu, zparzestaje sie pelnienia posługii.
    Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia.
    Moze na koniec, taki apel, zamiast słów krytyki, modlitwa w intencji tej ososby.
    pozdrawiam.

  13. Aleksander Rzepecki |

    Dziękuje wszystkim za rzeczową dyskusję, warto się pięknie różnić i wyrażać swoje opinie kulturalnie. Myślę, że słowami samego księdza Łukasza, zawartymi powyżej w komentarzu, zamkniemy tę dyskusję. One ją podsumowują.