Refleksje na niedzielę: Czy Duch Święty jest nam jeszcze potrzebny?

„Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela”. Duch Święty działa nie tylko w Kościele. Żaden czas i żadne miejsce nie jest pozbawione Jego aktywnej obecności. Nikt nie może schować się przed Jego dobroczynnym światłem, jak nikt nie może umknąć przed ciepłem słońca.

Oczywiście, działanie Duch Świętego poza Kościołem nie jest takie samo, jak w Kościele i w sakramentach. Dlatego im bardziej otworzymy się na Jego działanie, im więcej w Niego uwierzymy, tym więcej otrzymamy i to jest wspaniałe. Duch Święty nie narzuca się człowiekowi, ale towarzyszy, na tyle na ile człowiek sam tego pragnie.

Jezus przygotowywał swoich uczniów do przyjęcia Ducha Świętego katechizując ich przez blisko trzy lata. Wszystko, czego doświadczali, co słyszeli, co razem z Nim przeżyli, mogli dopiero w pełni zrozumieć, po tym „fantastycznym” wydarzeniu, które miało miejsce w Wieczerniku, w pięćdziesiątym dniu po Zmartwychwstaniu. Dzięki temu mogli on wyjść do ludzi ze swoim posłannictwem, bo wtedy mogli Ducha Świętego przekazywać innym. Na terenie Palestyny to głoszenie przebiegało dosyć łatwo i skutecznie. Wielu pamiętało Jezusa, zetknęło się z Jego nauką, a teraz po tych wszystkich wydarzeniach widząc wyjątkowy zapał apostołów, doświadczając wcześniej niespotykanego daru języków, bardzo łatwo dorastali do wiary. Ale można powiedzieć, że ten grunt dla ich wiary przygotowywał jeszcze sam Chrystus.

Obecna ewangelizacja nie jest taka prosta i nie przychodzi z taką łatwością, a czasem nawet głoszenie Jezusa, przypominanie słów Pisma świętego jest krytykowane, czy wręcz wyśmiewane i sprowadzane, jako powrót do „ciemnogrodu i średniowiecza”. Świat potrzebuje nowej ewangelizacji, potrzebuje na nowo światła i mocy Ducha Świętego. Nowa ewangelizacja to wezwanie do głębszej refleksji nad dwoma etapami dojrzewania człowieka do przyjęcia Dobrej Nowiny. Pierwszy etap dokonuje się w nas już od lat dziecięcych, bo jest intelektualne przyjęcie prawd wiary. Często jest tak, że dziecko przygotowujące się do I komunii św. więcej wie o Bogu, niż jego rodzice czy starsze rodzeństwo. Dobrze jest jak rodzic „pilnuje” dziecko to przy okazji sam się podciągnie. Drugi etap to przyjęcie Ducha Świętego, które powinno osiągnąć swoją pełnie poprzez sakrament dojrzałości chrześcijańskiej wsparty życiem sakramentalnym i modlitwą.

Kto chce wejść w bogactwo Ewangelii, kto chce „wziąć” Ducha Świętego do siebie, powinien dobrze poznać naukę Jezusa, Jego dzieje. W dniu Pięćdziesiątnicy z Wieczernika wychodzą na ulice Jerozolimy ludzie wypełnieni Duchem Bożym. On nie promieniował z nich w sposób widzialny. On przelewał się na otoczenie w mądrości wypowiadanych przez nich słów, w mocy i w odwadze świadectwa dotyczącego zmartwychwstałego Jezusa. Po Zesłaniu Ducha Świętego życie w Jerozolimie szybko wróciło do swego normalnego rytmu, ale to nie była już ta sama Jerozolima. Żyli w niej teraz ludzie wypełnieni Duchem Świętym, ludzie, którzy stali się naczyniami otwartymi na działanie samego Boga.

Czy chcesz by to dokonało się w Twoim życiu? Czy chcesz stać się takim naczyniem? Bo chociaż dzisiejszy dzień dobiegnie końca, życie w Bochni nie ulegnie zmianie, ale twoje życie, życie wiary może diametralnie się zmienić! Ale to zależy tylko od tego, czy przyjmiesz Ducha Świętego „na serio” do swojego życia. Ale właśnie dziś zapytaj samego siebie: czy Duch Święty jest ci jeszcze do czegoś potrzebny?

Duszpasterz

There are 5 comments

  1. „Często jest tak, że dziecko przygotowujące się do I-szej Komunii Św. wie więcej o Bogu niż jego rodzice…” – pisze Duszpasterz.

    Osobiście nie wierzę, że są ludzie mający wiedzę o Bogu – większą, czy mniejszą. Czasem nawet boję się ludzi twierdzących, że taką wiedzę posiadają…

    Podziwiam natomiast ludzi, którzy niestrudzenie i bez względu na zewnętrzne okoliczności poszukują Boga, ufają mu i których głęboka wiara znajduje wyraz w ich szlachetnych uczynkach….

  2. Isabell z Człuchowa |

    Jakoś dziwnie miałem pewność, że ten 1 jedyny komentarz do niniejszego artykułu jest autorstwa w/w.
    Gdyby nie to, ze wybory za pasem zastanawiałbym się skąd u w/w taka aktywność i „wszechstronność” pisarska.

  3. Do Isabell z…:

    Prawda, że to smutne (też dla autora!), iż poważne i refleksyjne tematy „znajdują oddźwięk” w postaci jednego, dwóch wpisów, najczęściej anonimowych.

    Natomiast pod bardziej lub (często) mniej zasadną krytyką znanych osób „roi się” od anonimowych podpisów… (brak odwagi, chęć dołożenia?).

    Wbrew intencji tych anonimowych komentarzy krytyka i tak staje się często ukrytym komplementem, bo niezamierzonym uznaniem dla ludzi aktywnych i zaangażowanych w sprawy naszego miasta i powiatu…

  4. Aleksander Rzepecki |

    Do Iasabel, jak ktoś pisze anonimowo – to zarzut że niewiarygodnie, jak się podpisuje – to zarzut, że się promuje, bądź tu mądry człowieku, dlatego, Panie Janie proszę się nie przejmować … :-)

  5. Panie Redaktorze!

    Serdecznie pozdrawiam i dodam: promocji potrzebuje najlepszy nawet towar, bo jej brak „uruchamia” działanie prawa Kopernika i „pieniądz (tu: towar) gorszy wypiera towar lepszy”. Skutki działania tego prawa są wszechobecne w naszej polityce.

    PS: Tylko, mój Boże, co to za „promocja” pod trudnym i pozostającym bez komentarzy artykułem!