Jerzy Lysy „WoJOWnikiem” Kukiza. Będzie kandydował do Sejmu?

Jerzy Lysy, po przegranych wyborach na wójta gminy Bochnia, nie odchodzi na polityczną emeryturę. Jest zaangażowany w ruch poparcia JOW-ów, czyli jednomandatowych okręgów wyborczych do Sejmu. Czy to forma trampoliny samorządowca na ul. Wiejską?

Jak wiadomo, Paweł Kukiz osiągnął znakomity wynik w wyborach prezydenckich (20,8 procent głosów w pierwszej turze) i teraz przymierza się do stworzenia siły politycznej, która zdobyłaby władzę w jesiennych wyborach parlamentarnych. Można się spodziewać, że naturalnymi kandydatami na kandydatów do Sejmu z ramienia tzw. Ruchu Kukiza (póki co nie ma jeszcze nazwy formacji tego polityka), będą osoby zaangażowane w promowanie JOW-ów (jednomandatowych okręgów wyborczych), których sam Kukiz nazywa WoJOWnikami. Czy do tego grona aspiruje Jerzy Lysy?

Mówienie o moim kandydowaniu do Sejmu jest przedwczesne – mówi w rozmowie z mojaBochnia.pl Jerzy Lysy. Rzeczywiście zaangażowałem się w ruch Jednomandatowych Okręgów Wyborczych, a właściwie w ruch wspierania referendum ogłoszonego przez Prezydenta RP na 6 września br. Takich społecznych komitetów tworzą się w Polsce teraz setki, a nawet tysiące. Chodzi o to, aby w przyszłości do Sejmu mogli skutecznie startować także ludzie bezpartyjni , których jest ogromna większość – dodaje.

Zdaniem byłego wójta gminy Bochnia, równie ważny jest postulat, aby zaprzestano finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Bezpartyjna większość społeczeństwa nie chce już dłużej utrzymywać partyjnych aparatczyków, ani dotować kampanii wyborczych do parlamentu oraz wyborów samorządowych. Chybiony jest argument przeciwników, że dotychczasowy system dotowania ze środków publicznych zapewnia przejrzystość finansów partyjnych. Wszyscy widzą, że obecnie korupcja polityczna i machinacje finansowe w partiach są ogromne. Największe partie uzurpują sobie prawo do obsadzania swoimi ludźmi nie tylko spółek skarbu państwa, lecz także stanowisk w samorządach wojewódzkich, powiatowych, a nawet gminnych. Z powodu upartyjnienia sceny politycznej do Sejmu zamiast autorytetów , lokalnych osobowości z dorobkiem zawodowym i samorządowym, bardzo często trafiają miernoty – tylko dlatego że znalazły się na czołowych miejscach list partyjnych. Dla wielu ludzi wybór między PO a PiS to jak wybór między dżumą a cholerą – uważa Lysy.

Wybory parlamentarne odbędą się jesienią. Na razie prezydent nie podjął jeszcze decyzji odnośnie dokładnego terminu. Nieoficjalnie podaje się termin 18 października.