Z Bochni do Tarnowa – rozmowa z komendantem Krzysztofem Tomasikiem

Po ośmiu latach pracy w Bochni Krzysztof Tomasik objął funkcję komendanta straży miejskiej w Tarnowie. Jak wspomina czas kierowania bocheńską jednostką i z jakim nastawieniem wraca do swojego miasta – o tym w rozmowie z mojaBochnia.pl.

Paweł Michalczyk, mojaBochnia.pl: Decyzja o awansie zapewne była jedną z trudniejszych w Pana życiu?

Krzysztof Tomasik: To była rzeczywiście decyzja należąca do grupy najtrudniejszych. Przez ostatnie 8 lat kierowałem Straż Miejską w Bochni, gdzie z przyjemnością wykonywałem swoje obowiązki. Zespół ludzi, z którymi miałem niezwykłą przyjemność współpracować, kierować, oddawał się pracy z dużym poświęceniem i zaangażowaniem. Bardzo trudno jest rozstawać się z ludźmi, z którymi tak dużo miłych emocji i chwil łączy. Te lata to duże przemiany w Straży Miejskiej w Bochni uwieńczone potężnymi inwestycjami: nowa wspaniała siedziba Straży Miejskiej – jak sądzę najładniejsza w Małopolsce, powód do dumy, ale to też najnowocześniejszy system monitoringu miasta. Kawał swojego życia i serca zostawiam w tym pięknym mieście, można powiedzieć, że prawie rodzinnym. Tu otrzymałem duży kredyt zaufania od Pana burmistrza Kosturkiewicza, który w drodze konkursu wybrał mnie na stanowisko komendanta, później zaś Pan burmistrz Kolawiński okazał mi i całej jednostce bardzo dużo życzliwości, zrozumienia i partnerskiej współpracy. W kilku zdaniach nie sposób opisać, jakie emocje są z tym związane, ale to bardzo trudna decyzja.


Przychodząc do Bochni wszedł Pan w skonfliktowane środowisko (oskarżenia o mobbing, proces etc.) – jak Panu się udało osiągnąć zgodę w jednostce?

Wszyscy pracownicy zechcieli realizować moje pomysły, z dużym zaangażowaniem realizowali kolejne przedsięwzięcia. Ja zawsze powtarzałem, że Straż Miejska to My wszyscy. Zawsze mówiłem że jest nas za mało abyśmy nie mogli dojść do porozumienia, dialogu. Byłem i jestem przeciwnikiem jakichkolwiek agresji słownych. Cały czas podczas mojej pracy dążyłem do porozumienia i rozwiązania wszelkich problemów i wątpliwości przy jednym stole, ale bez krzyków, hałasu, agresji – jedynie poprzez wysłuchanie racji każdej ze stron. Myślę, że wspólny cel też łączył, tj. budowa właściwego wizerunku, zaufania do naszej formacji.

Podczas jednej z naszych rozmów przyznał Pan, że nie przeszedł z żadnym z pracowników na „ty”. Skąd taka decyzja?

W ten sposób okazujemy sobie szacunek względem siebie, a przy okazji jest to łatwiejszy dla mnie sposób kierowania. Kiedy studiowałem, dowiedziałem się że w życiu najważniejszy jest autorytet osobisty nie formalny i mam nadzieję, że pomimo tego że zwracałem się do pracowników na „Pan”, a oni do mnie „Panie Komendancie”, ten autorytet i szacunek nie wynikał z samego stanowiska, a z właśnie odpowiedniego mojego podejścia do funkcjonariuszy. Każdy wymaga poszanowania, a im więcej w nas szacunku do współpracowników, tym lepsze wyniki w pracy.

Uchodzi Pan za osobę bardzo medialną, z czego to wynika?

Cieszy mnie takie stwierdzenie. Zawsze byłem otwarty na kontakt z mediami, ale nie wynika to z tego że lubię „błyszczeć przed kamerami”. Uważam, że straż miejska to instytucja publiczna i zadaniem jest jej pełna transparentność podejmowanych działań, a przy okazji warto pokazać, co się robi i jaki to ma wymiar i jakość. W Bochni wykonany został plan ponad 100 procent tego, co założyłem, kiedy tu trafiłem w 2007 roku, ale to tylko dzięki świetnym ludziom, jakich spotkałem na swojej drodze, za co im wyjątkowo dziękuję.

Jak Pan będzie wspominał pracę w bocheńskiej komendzie?

Praca w komendzie bocheńskiej – wyjątkowy czas, chwil i emocji było bardzo dużo, czas który minął jak jeden dzień. Jestem bardzo dumny z tego, co udało się osiągnąć i wierzę że „statek”, którym było mi dane kierować, objął dobry kurs i płynie we właściwym kierunku, może i na jeszcze większe wody.

Z jakim nastawieniem wraca Pan do komendy w Tarnowie? Chyba nie będzie łatwo stać się szefem swoich dawnych kolegów po fachu?

Nastawienie mam podobne, jak w 2007 roku, kiedy tu rozpocząłem pracę. Bardzo podobne nastawienie: kierować będę się tymi samymi priorytetami partnerstwo, współpraca, poszanowanie, lojalność, otwartość, tolerancyjność. Sądzę, że wszystkich nas w Tarnowie czekać będzie sporo wyzwań, ciekawych rozwiązań, wdrożeń nowych projektów i sporo pracy, ale przekonany jestem że damy radę. Myślę, że nie ma znaczenia, czy ktoś jest znany mi wcześniej, ale istotne będzie to, na ile będzie chciał mocno zaangażować się w jednostkę.

Jakie rady dałby Pan Kazimierzowi Osince, który od 1 kwietnia kieruje bocheńską jednostką?

Nie muszę dawać żadnych rad, Pan Kazimierz Osinka doskonale zna jednostkę, wie jak była kierowana przez ostatnie lata i wierzę głęboko, że statek płynął będzie dalej w dobrą stronę. Mieliśmy okazję wiele razy w bardzo miłej atmosferze rozmawiać o pomysłach, celach, problemach jednostki i za każdym razem mieliśmy zbliżone poglądy, zatem jestem spokojny o dalszy los mojej Straży Miejskiej w Bochni, bo tak ją chyba będę zawsze postrzegał!