Przy Placu św. Kingi ugody nie ma

W ubiegły czwartek na pierwszej powakacyjnej sesji rady miasta doszło do ostrej wymiany zdań. Tematem nieoczekiwanej dyskusji ponownie stała się sprawa kamienicy przy Placu św. Kingi 1.

Niespodziewana polemika rozpoczęła się po przeczytaniu pisma mieszkańców kamienicy. Lokatorzy zwrócili się z prośbą do burmistrza o pomoc, by nie doszło do zwiększenia konfliktu z nowymi właścicielami obiektu, na okoliczność wyznaczonego na 31 sierpnia terminu opuszczenia przez nich mieszkań.

Wtedy głos zabrał Władysław Włodarczyk, który oświadczył, że jest właścicielem kamienicy i nikt mu jej nie odbierze. Zaznaczył, że niepotrzebnie daje się nadzieję lokatorom na pozostanie w kamienicy. – Zobowiązałem się, że wybuduję mieszkania dla tych osób. Od maja są gotowe mieszkania super komfortowe, ale gra się na uczuciach tych ludzi, sprawia, że ludzie nie wyprowadzają się i będą eksmitowani przez co poniosą większe koszty – mówił Władysław Włodarczyk, zaznaczając, że jeśli nie odbędzie się ona dobrowolnie, to uzyska ją w drodze nakazów sądowych.

Najwięcej emocji dostarczyła dyskusja na temat ugody, która została zawarta w poprzedniej kadencji. W ugodzie nabywcy kamienicy zobowiązali się wykonać kilka inwestycji dla miasta w zamian za odstąpienie od długotrwałej walki sądowej o kamienicę. Jednak Władysław Włodarczyk stwierdził, że ugoda nie będzie realizowana, gdyż miasto ją zerwało. Przedsiębiorca uznał wystąpienie Stanisławy Dziadoszczyk radcy prawnego, która na rozprawie w sądzie w Myślenicach przekonywała, że miasto ma prawa do kamienicy równoznaczne z zerwaniem umowy przez burmistrza, którego pełnomocnikiem w Myślenicach była Stanisława Dziadoszczyk.

Burmistrz odpierał słowne ataki Władysława Włodarczyka, poprosił także aby przedsiębiorca staranniej dobierał słowa, wymieniając jego imię i nazwisko. – Jeżeli pan nie realizuje tej ugody to jest to sprawa pomiędzy panem a Wojciechem Cholewą, ponieważ z nim konkretnie, z osobą wskazaną z imienia i nazwiska, zawierał pan ugodę. Ja o żadną ugodę z panem nie występowałem – usłyszał w odpowiedzi Włodarczyk, gdy zaproponował oddanie sprawy realizacji ugody do sądu.

Wywołanie byłego burmistrza sprawiło, że także i on włączył się w polemikę – To co pan opowiada to są bajki. Pan jest odpowiedzialny za to co się stało w sądzie w Myślenicach. Tylko i wyłącznie pan – mówił Wojciech Cholewa, który zaznaczył, że ugoda zaczynała być realizowana.

– Uważam, że pan Włodarczyk wcale nie zamierzał realizować tej ugody, od samego początku – stwierdził burmistrz, co wywołało niemałe oburzenie ze strony przedsiębiorcy.

Radny Kazimierz Ścisło chcąc uspokoić nieco atmosferę poprosił Władysława Włodarczyka o jasną odpowiedź na pytanie czy zamierza realizować ugodę. – Nie będę realizował tej ugody – odpowiedział kategorycznie nabywca kamienicy, dodając jeszcze, że nic go do tego nie zmusi. Poradził także burmistrzowi, żeby podał sprawę do sądu, jeśli uważa inaczej.

Ostra wymiana zdań trwałaby pewnie w nieskończoność, gdyby nie prośba jednego z radnych o przerwanie tej bezowocnej kłótni.