Chodenice: spotkanie nt. spopielarni zwłok

Mieszkańcy Chodenic nie mieli dotąd okazji spotkać się z burmistrzem i inwestorem, by porozmawiać na temat planów organizacji spopielarni zwłok. Pomogła w tym telewizja TTV, która zorganizowała swój program interwencyjny w remizie w dzielnicy Chodenice.

Racje mieszkańców Chodenic są jasne i na ogół zgodne: zasadniczo nie są przeciwni budowie spopielarni, ale nie w swoim sąsiedztwie. Transport tych zwłok będzie przebiegał przez ulice Karosek, Wodociągową, praktycznie przez centrum Bochni. Dochodzi do tego niedaleko ujęcie wody pitnej, ścieżka rowerowa do Puszczy Niepołomickiej – wylicza Paweł Cepak. Dodaje, że jest za spopielarnią w innej części Bochni, z dala od zabudowań.

Szczególne zaniepokojenie planami inwestora wyrażają mieszkający nieopodal jego zakładu ludzie. Mam z kuchni widok na cały zakład, to jest po prostu psychicznie nieprzyjemna sprawa – mówi Elżbieta Dyga. Taka inwestycja jest potrzebna, ale może nie tak blisko miejsca, w którym mieszkamy. Prosilibyśmy pana burmistrza o decyzję, żeby to mogło powstać w innym miejscu, np. na cmentarzu – mówią Bożena i Władysław Misiura.

O wiele bardziej radykalne podejście ma Kazimierz Ścisło, przewodniczący rady miejskiej w Bochni. Nie jestem przeciwny spopielarni, natomiast jestem przeciwny budowaniu tego na terenie miasta Bochni. Nie ma uwarunkowań do powstania takiego zakładu na żadnym z osiedli. Na każdym będą protesty – mówi.

Inwestorzy, Jan i Grzegorz Nowakowie, argumentują, że nie chcą nic nowego budować przy ul. Wodociągowej. Chcą jedynie zmienić sposób użytkowania już istniejącego tam budynku, który jest ich własnością. Niektórzy temat kremacji znają chyba jedynie z wizyty w Oświęcimiu. Technika tak poszła do przodu, że nie trzeba żadnych certyfikatów, bo piec spełnia tak zaostrzone wymogi Unii Europejskiej, że nie potrzeba robić żadnych badań środowiskowych – wyjaśnia Jan Nowak.

Zgodnie z założeniem inwestorów, maksymalna liczba kremacji w ciągu doby nie przekroczyłaby trzech.

Burmistrz Stefan Kolawiński przyznaje, że sprawa jest na etapie wydawania decyzji o warunkach środowiskowych. Warunki te zostaną wydane w przyszłym tygodniu, natomiast oceny wydane przez sanepid i RDOŚ są jednoznaczne: przedsięwzięcie jest zupełnie neutralne pod względem uwarunkowań środowiskowych.

Stefan Kolawiński dodaje, że być może w Bochni znalazłoby się lepsze miejsce dla spopielarni. Podkreśla jednak, że decyzja należy do inwestora.

Właściciele firmy, którzy chcą zorganizować spopielarni dają jasny wyraz, że inna lokalizacja nie wchodzi w grę. Bierzemy pod uwagę tylko i wyłącznie lokalizację przy ul. Wodociągowej – mówi Grzegorz Nowak. To jest teren stricte przemysłowy, nie jakieś centrum Chodenic, tylko peryferie miasta. Kompletne peryferie. Nas otaczają tylko zakłady pracy, albo nieużytki – dodaje Jan Nowak.