Ks. Kazimierz Marekwia odchodzi z Gorzkowa

Po kilkunastu latach pracy Ks. Kazimierz Marekwia odchodzi z pracy w Gorzkowie (parafia Brzeźnica). Sędziwy zakonnik był kapelanem tamtejszych sióstr.

Wracam do Krakowa do klasztoru, mam już prawie 90 lat. Pracowałem na wielu placówkach w kraju i za granicą. W Gorzkowie byłem prawie 20 lat, teraz jadę na odpoczynek – mówi sercanin.

Ks. Kazimierz Marekwia urodził się w 1925 r. na Śląsku. W czasie okupacji został wywieziony na roboty, przepracował 5 lat. Po powrocie ukończył gimnazjum i w 1947 r. wstąpił do zakonu. W 1953 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk Biskupa Tarnowskiego Karola Pękali.

Obecny pobyt ks. Kazimierza w Gorzkowie jest już drugim. Trafił tam w 1986 r. Po 2 latach wyjechał do pracy duszpasterskiej w Austrii. Po powrocie z zagranicy został skierowany na Zamojszczyznę na kapelana sióstr Misjonarek Maryi. Do Gorzkowa trafił ponownie w roku 1999.

Przyjechałem tu po moim bracie, Władysławie, który pracował tu przez 9 lat. Zmarł 12 lat temu i z Łabuń w zamojskiem przyjechałem na jego miejsce. Prowadziłem tu duszpasterstwo. Ludzie stąd mają daleko do Brzeźnicy, bo ok. 7 km – mówi ks. Kazimierz Marekwia.