Ręczna. BKS na łopatkach po raz czwarty. Ważą się losy trenera. Galeria zdjęć

BKS Stalprodukt przegrał 37-38 z AZS Politechnika Radomska w meczu 5. kolejki pierwszej ligi piłkarzy ręcznych. To już czwarta porażka bochnian w bieżącym sezonie. Po meczu trener BKS – zapowiedział, że zastanawia się nad swoją dymisją.

Bochnianie tradycyjnie udanie rozpoczęli spotkanie. W 5 minucie „stalowcy” prowadzili już 5-1. BKS grał szybko, agresywnie i z polotem. Minęło jednak kilka minut, a gra wyrównała się, zaś wynik już do końca meczu pozostawał sprawą otwartą.

Dzisiejszy mecz BKS-u mógł się podobać. Obie drużyny zaprezentowały ofensywną grę, prowadzenie jednej i drugiej drużyny zmieniało się jak w kalejdoskopie.

Można powiedzieć, że BKS przegrał na własne życzenie. Dwukrotnie gospodarze grali z przewagą dwóch piłkarzy i dwukrotnie nie potrafili tego wykorzystać. Zadziwiały również zachowania piłkarzy. W 29 minucie meczu, gdy BKS prowadził jeszcze dwoma bramkami, najpierw rozgrywający naprawdę dobre spotkanie Szymon Woynowski próbował zaskoczyć bramkarza gości rzutem, całkowicie bezsensownym, z około 20 metrów. Chwilę później  Marek Daćko popełnił szkolny błąd zbyt szybko wkraczając na boisko podczas zmiany. W efekcie do końca pierwszej połowy gospodarze grali w osłabieniu. Gospodarze nie potrafili również należycie wykorzystać – czytaj: odskoczyć na kilka punktów – permanentnego przebywania na ławce kar przynajmniej jednego zawodnika AZS w pierwszym kwadransie drugiej połowy meczu.

W drugiej połowie tempo meczu oraz błędy obu drużyn nie pozwalały kibicom na nudę. W 57. minucie wydawało się, że  BKS, po kilkuminutowym kryzysie, uzyskał bezpieczną przewagę, której nie roztrwoni. Było 37-35. Niestety do końca meczu punktowali tylko goście i to oni, chyba jednak zasłużenie, zdobyli cenne dwa punkty.

Po raz kolejny dobry mecz w bramce BKS rozegrał Mateusz Zimakowski, który, choć z mniejszą skutecznością niż przed dwoma tygodniami, bronił w bardzo trudnych sytuacjach. Zawiedli skrzydłowi, którzy rzadko nie tylko nie zagrażali bramce gości, ale i byli mało ruchliwi.

Na pomeczowej konferencji, na pytanie mojejbochni.pl kiedy w końcu BKS zacznie wygrywać, trener Tomasz Wieczorek odpowiedział między innymi, że być może stanie się to już bez jego udziału, gdyż poważnie zastanawia się nad złożeniem rezygnacji. Najpierw chce porozmawiać na ten  temat z zarządem klubu.

There are 1 comments

  1. dzisiejszy/wczorajszy/mecz mógł się podobać,drużyny zagrały ofensywnie;Bochnia to Miasto gdzie piłkę ręczną nie tylko oglądają zainteresowani widzowie ale z uwagą obserwują także byli zawodnicy.Wnioski;tragedia w obronie -obrotowy z Radomia zupełnie nie kryty w I-ej odsłonie .Zawodnik nr 4 nie radzący sobie z dobrym lewoskrzydłowym przeciwnika na dodatek nie wykorzystujący własnych sytuacji bramkowych.Stalproduktowa 3 -kika ładnych bramek ale też kilka „przypałów”,brak powrotu do obrony ,mały wpływ na postawę drużyny w obronie.10 tka ,nikłe zagrożenie w ataku w obronie cieniutko.Dobra gra kołowego też w obronie.8-ka błędy jakie popełnił w ferworze walki są usprawiedliwione, ponieważ: walczył w obronie ,i rzucił kilka bramek i starał się poderwać drużynę do walki.Nie przeszrdł obojętnie obok meczu. Lewe skrzydło w drużynie gospodarzy-skuteczny , walczący z wyczuciem pójścia do szybkiego ataku.Uwaga, mało prób kontry. Bocheński Bramkarz{przez B-duże}.Szacunek. Trener-rozumiem kontuzje,osłabienie drużyny.Nie pojmuję braku reakcji na to co się działo na boisku.NIe żyje Pan meczema prowadzona drużyna nie utożsamia się z Bochnią-Miastem piłki ręcznej. Lewoskrzydłowy rocznika 1956.