Refleksje na niedzielę: Czy potrzebujesz przemiany „matowy” człowieku?

Na myśl przychodzi mi główny bohater filmu „Dzień świra” – Adaś Miauczyński – sfrustrowany inteligent, wrogo nastawiony do świata i wszystkich spotkanych ludzi. Codziennie rano klnie i żegna się, boi się każdego dnia.

Cierpi na nerwicę natręctw, która doprowadza do furii i obłędu. Jest nieszczęśliwym, rozedrganym, godnym politowania strzępem człowieka. Takich ludzi pośród nas jest coraz więcej, którzy nie potrafią poradzić sobie ze swoim życiem osobistym, rodzinnym czy zawodowym. Ludzi, którzy utracili sens normalnego życia, poczucia miłości czy szczęścia. Coraz więcej ludzi, którzy chętnie „odkupiliby” od Jezusa łaskę przemienienia. Dlatego wybierzmy się w drogę razem z Przemienionym. Wyjdźmy na Górę, by tam doświadczyć tajemnicy Przemieniania, a potem zejdziemy z Taboru, by wrócić do rzeczywistości w której żyjemy.

„Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę…”. Wyjść na Górę. Wybrać się z Jezusem w wędrówkę. Jakie to teraz niepopularne. Jakże wielu spośród nas mogłoby się pochwalić tym, że kiedyś służyli do ołtarza, szli na pielgrzymki, wyjeżdżali na rekolekcje, oazy czy „wakacje z Bogiem”. A teraz tak trudno wybrać się w drogę razem z Jezusem, szczególnie gdy droga ta, bardzo często jest „pod górę”. Bo Jezus wiele wymaga, bo On wiele od nas oczekuje. Staliśmy narodem „duchowych kombatantów”, którzy kiedyś mieli potrzebę iść przez życie z Jezusem, a teraz nawet rodzice odradzają czy też zabraniają swoim dzieciom być ministrantem, czy wyjechać na rekolekcje, bo inne rzeczy i sprawy są ważniejsze. Jak to wygląda w moim życiu? Co dla mnie znaczy wyjść na Górę z Jezusem? Kiedy ostatni raz kilka dni spędziłem na wędrówce z Przemienionym? Czy przypadkiem i ja nie stałem się „duchowym kombatantem”?

„… aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe”. I wychodzimy na naszą górę Tabor, wychodzimy aby się modlić. Wychodzę, gdy idę na Gorzkie żale, na Drogę Krzyżową, gdy zawsze pamiętam o Eucharystii, gdy klękam do modlitwy. Bo na Górę Przemienienia bardzo często dziś trzeba wyjść na klęcząco. Jezus wyszedł, aby się modlić. Modlitwa to rozmowa, modlitwa to dialog. Ale tylko Ci się „dogadają”, którzy posługują się tym samym językiem. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Dwoje młodych zakochało się, ale należą do dwóch różnych narodów i mówią odmiennymi językami. Trzeba, żeby jedno z nich nauczyło się języka, którym posługuje się drugie. W przeciwnym razie nie będą w stanie się porozumieć i ich miłość nie będzie miała przyszłości. Bóg mówi językiem Ducha, my językiem ciała. Umartwienie jest konieczne, by nauczyć się języka umiłowanego, języka, którym do nas przemawia Przemieniony. Przemieniony Jezus jaśnieje blaskiem, jakiego apostołowie jeszcze nie widzieli. W ów dzień Jezus był szczęśliwy, był w ekstazie. Potwierdza to światło, które ogarnęło wszystkich bohaterów owego wyjątkowego wydarzenia. Jezus błyszczał własnym światłem, a nie odbitym. Wydarzenie na górze Tabor jest oknem otwartym na naszą przyszłość, zapewnia nas, że matowość naszego ciała pewnego dnia przemieni się w światło. Czy jaśnieję czy jestem matowy? Odpowiedź sobie szczerze na to pytanie, wpatrując się w jaśniejące Oblicze Jezusa.

„Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy”. Ale przecież potrzeba zejść z Góry. Trzeba nam wrócić do swoich obowiązków. Ale dobrze jest czasem oderwać się od monotonii i szarości. Czasem dobrze jest zapomnieć o ludziach, pracy i obowiązkach. Człowiek potrzebuje oderwać się od tego wszystkiego, aby swoim sercem spotkać się z Bogiem, aby otworzyć się na przemieniające działanie Boga. Ale gdy już doświadczymy owej łaski przemiany, musimy zejść z Góry, aby swoim blaskiem rozświetlać mroki jakie czasem zalegają świat, aby rozpalać otrzymanym światłem drogę po której mamy iść. Dobrze by nam było rozbić namioty i zostać na górze, ale mamy jeszcze wiele do zrobienia. Dlatego „matowy człowieku” podłącz się pod światło, którego blaskiem jaśniał Jezus na Górze Tabor. I przestań być „matowym” ale „świeć”, bo już wystarczy egzystowania w mroku.

Duszpasterz