Marazm inwestycyjny. Burmistrz rozkłada ręce i obwinia opozycję

Większość tegorocznych inwestycji w Bochni jest realizowanych pod koniec roku. W budżecie zaplanowano 135 inwestycji, na razie zrealizowano mniej więcej jedną czwartą. Do dziś np. nie rozpoczęto budowy zapowiadanej drugiej nitki obwodnicy północno-zachodniej, ani remontu 11 ulic.

Są dziury w drogach, brakuje parkingów. Mówią o przymrozkach, więc jak oni mają zamiar robić te inwestycje, już późno – komentują mieszkańcy Bochni.

Podczas sesji 7 września przedstawiono sprawozdanie z realizacji inwestycji. Do 25 sierpnia zakończonych było tylko 16 zadań, 46 było w trakcie projektowania, 24 – w trakcie realizacji prac budowlanych, a w przypadku 30 trwała procedura wyłonienia wykonawcy. Niezrealizowanych było 17 inwestycji, a wniosek o pozwolenie na budowę był złożony w przypadku 2 zadań.

Burmistrz Stefan Kolawiński tłumaczy, że w magistracie realizowanych jest naraz wiele spraw, a liczba pracowników jest ograniczona (108 osób). Zaznacza, że nie chce zwiększać zatrudnienia. W tym roku było zaplanowane do wykonania ok. 80 zadań, natomiast radni po dyskusji wewnątrz, szczególnie jeśli chodzi o opozycję, stwierdzili że trzeba przesunąć pieniądze z jednych zadań, by móc utworzyć jeszcze kolejne. W ten sposób przybyło ponad 50 nowych zadań, a obciążenie pracą urzędników wzrosło mniej więcej o jakieś 40 procent – przypomina Stefan Kolawiński.

Na nasze stwierdzenie, że skoro urzędnicy nie są w stanie wszystkiego ogarnąć, można byłoby zatrudnić firmy zewnętrzne, burmistrz odpowiada: Co jest w naszej mocy, staramy się załatwiać sami. Mając jednak za sobą bogate doświadczenia wiemy, że mimo zlecenia zadań na zewnątrz i tak pracownicy muszą wykonywać szereg czynności, i pomóc wykonawcom choćby w przebrnięciu formalności. Każde zadanie wymaga co najmniej określenia przez pracowników UM co, gdzie, kiedy i za ile chcemy zrobić.