Kto chce być pierwszym, niech będzie sługą wszystkich

Kto z nas nie chce być „pierwszym”. Wewnątrz nas ukryta jest siła nieodparcie pchająca nas ku górze, by wybijać się nad innych. Dzisiaj dążność do wybijania się jeszcze bardziej się uwypukliła i przerodziła w żądzę, sprawiając, że jesteśmy gotowi robić rzeczy dziwne i absurdalne, aby zostać zauważeni, choćbyśmy nawet mieli przodować w byciu złym i w popełnianiu przestępstw.

„Gdy był w domu, zapytał ich: O czym to rozprawialiście w drodze? Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy”. Nietrudno odtworzyć treść rozmów pomiędzy uczniami Chrystusa: Piotr zapewne podkreślał znaczenie wydarzenia, które miało miejsce w Cezarei, żeby wykazać swą wyższość nad innymi; Judasz przypomniał, że to właśnie jemu Jezus powierzył sprawy finansowe całej grupy; Jakub i Jan uwypuklili, iż to oni zostali wybrani, aby być świadkami Przemienienia. Wówczas Jesus usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!”

Kto z nas nie chce być „pierwszym”. Wewnątrz nas ukryta jest siła nieodparcie pchająca nas ku górze, by wybijać się nad innych. Dzisiaj dążność do wybijania się jeszcze bardziej się uwypukliła i przerodziła w żądzę, sprawiając, że jesteśmy gotowi robić rzeczy dziwne i absurdalne, aby zostać zauważeni, choćbyśmy nawet mieli przodować w byciu złym i w popełnianiu przestępstw. Nawet gdy nie posuwamy się do tak ekstremalnych form, to jednak karierowiczostwo i rywalizacja dominują w naszym społeczeństwie. „Gdzie bowiem zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek”. Czego się nie robi, żeby tylko nie być gorszym od sąsiada, kolegi, przyjaciela.

Czy Jezus potępia pragnienie wyróżniania się? Chęć bycia „pierwszym” nie jest czymś zakazanym, nie jest grzechem. Jezus wręcz do tego zachęca, ale zarazem objawia nową i odmienną drogą realizacji tego pragnienia. Nie kosztem innych, ale działając na ich korzyść. Droga w górę została zamieniona na drogę w dół. Tym, co Jezus radykalnie zmienia jest motywacja, a tym samym i sposób realizacji tego pragnienia: „Niech będzie sługą wszystkich”. Prawdziwa władza nie polega na zajmowaniu pierwszych miejsc, na panoszeniu się, na wynoszeniu samych siebie i na czynieniu z innych niewolników, petentów bądź pochlebców; polega ona na „byciu pierwszymi dla innych”, na oddawaniu tego, kimś się jest, co się posiada na użytek wszystkich.

Kto jest wielki w służeniu, wówczas on sam jest wielki i czyni wielkim innych. „Bezbożni mówili: Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów”. Czasem człowiek nie dąży do tego by innych „podnosić” ponad przeciętność, ale raczej by „sprowadzić na ziemię” czyli do poziomu egoistycznego świata.

Wadą przeciwną duchowi służby jest tendencja narzucania innym własnej woli, krótko mówiąc autorytaryzm. Często ten, kto ma te skłonności (w rodzinie, we wspólnocie, w zakładzie pracy), nie zdaje sobie sprawy z cierpień otaczających go ludzi, a nawet dziwi się, że inni nie doceniają jego zaangażowania i wysiłków i oskarża ich o niewdzięczność. Taki człowiek nie jest sługą, ale panem.

Na kamieniu nagrobnym znalezionym w Afryce Północnej jest taki napis: „Ja kapitan rzymskich legionów, poznałem gruntownie tę prawdę, że w życiu są tylko dwie rzeczy, miłość i władza, i nikt nie może mieć obu naraz”. Jezus pokazuje, że jest to możliwe: u podstaw Jego władzy jest miłość człowieka. Ile tej miłości jest w naszym codziennym służeniu drugiemu człowiekowi?

Duszpasterz