Burmistrz chce budować tężnię solankową obok Plant, „Bochniacy” przeciw

W Bochni ma powstać tężnia solankowa. Obiekt bazujący na solance spływającej po drewnianych elementach pojawił się w kampanii wyborczej burmistrza Stefana Kolawińskiego już w 2010 roku. Gospodarz Bochni chce go zrealizować do 2017 r. Pierwotnie chciał zbudować tężnię na Plantach Salinarnych, obecna koncepcja przenosi obiekt w bezpośrednie sąsiedztwo ogrodu salinarnego, obok szkoły podstawowej nr 2.

Pierwotnie gospodarz Bochni chciał zbudować tężnię na Plantach Salinarnych. Nie dopuszczał tego jednak plan przestrzenny, zabraniający jakiejkolwiek zabudowy w dawnym ogrodzie salinarnym. Umiejscowienie obiektu planowano w zachodniej części Plant, nieopodal szkoły podstawowej nr 2. Wiązałoby się to jednak z koniecznością wycinki sporej liczby drzew. M.in. z tych powodów burmistrz zmodyfikował swoje zamierzenia, planując usytuowanie tężni na terenie szkoły. Argumentem był szybszy termin realizacji, a przy okazji po szerszych konsultacjach doszliśmy do wniosku, że jednak lokalizacja na terenie szkoły podstawowej nr 2 jest dogodniejsza niż ta która zakładała budowę tężni stricte na terenie Plant – tłumaczy burmistrz Stefan Kolawiński w rozmowie z mojaBochnia.pl.

Gdy rozmawialiśmy z nim na ten temat w połowie grudnia, gospodarz Bochni wspomniał, że koncepcja zagospodarowania Plant Salinarnych jest konsultowana ze środowiskami opiniotwórczymi. Po tym etapie ma być przedstawiona mieszkańcom. Tężnia solankowa będzie zlokalizowana obok szkoły podstawowej nr 2. Powinna stanowić magnes przyciągający do nas turystów, ale głównie adresowana jest do mieszkańców Bochni, ponieważ te obiekty mają charakter prozdrowotny. Wśród wielu powodów, które skłaniają mnie do realizacji tężni, są właśnie są właśnie elementy mające służyć mieszkańcom w celu podniesienia stanu zdrowia. Chodzi o osoby, mające kłopoty np. ze zjazdem do kopalni, a z drugiej strony mające kłopoty zdrowotne polegające np. na nawracających chorobach układu oddechowego. Sądzę, że będzie to również niezwykle atrakcyjny element wizerunku Bochni, myślę że to spowoduje uatrakcyjnienie Plant, podniesienie walorów zdrowotnych tego miejsca – uważa burmistrz.

Budowla ma być wykonana z drewna na betonowych fundamentach. Konstrukcja drewniana, modrzewiowa, wypełniona krzewami tarniny, ponieważ nadaje się ona idealnie do tej roli. Wprawdzie budowane są również tężnie solankowe przy użyciu wierzby, ale to nie zdaje egzaminu. Tężnie, które miałem okazję widzieć w Niemczech funkcjonując bez remontu ok. 30 lat, więc wydaje się, że trzeba tu dochować wszelkich starań i dbałości, żeby została ona wykonana w najwyższym standardzie według zasady „co drogie, to tanie”.

Na razie nie wiadomo, skąd miałyby pochodzić pieniądze na budowę obiektu. Szukamy źródła finansowania, mamy jeszcze trochę czasu, ponieważ to o czym mówię to są koncepcje, a więc kwestia realizacji nie jest kwestią 2016 roku, chociaż byłoby idealnie, natomiast kwestią powiedzmy 2017 roku. Jeżeli zdobędziemy pieniądze wcześniej, można byłoby po uzyskaniu odpowiednich zezwoleń rozpocząć tę budowę wcześniej – dodaje Stefan Kolawiński.

Dwa dni temu na stronie internetowej Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej pojawiło się stanowisko na temat zamierzeń magistratu odnośnie do rewitalizacji Plant. Wiele pomysłów znalazło aprobatę członków stowarzyszenia (np. usunięcie z Plant placu zabaw, wybudowania fontanny w rejonie pomnika Czynu Legionowego), temat tężni został jednak dość mocno skrytykowany. Stanisław Kobiela, prezes Stowarzyszenia uważa, że to nie miasto powinno budować tego typu atrakcję. Argumentów przeciwko budowie tężni jest bardzo dużo. Po pierwsze pytamy, dlaczego samorząd ma budować tężnię, skoro są do tego odpowiednie instytucje. Miasto ma brnąć w lecznictwo sanatoryjne, turystykę leczniczą, mając całe mnóstwo problemów nierozwiązanych, ważniejszych, jak parkingi, budownictwo socjalne, rekonstrukcja zamku żupnego – powiedział w rozmowie z mojaBochnia.pl.

Szef „Bochniaków” zwraca uwagę, że tężnia może się okazać inwestycją deficytową, ponieważ nawet w samej Wieliczce niewiele osób odwiedzających kopalnię korzysta z samej tężni. Jeżeli milion osób zwiedziło tamtejszą kopalnię w 2015 r., tylko 10 procent poszło do tężni. Jest to inwestycja sezonowa, ponieważ będzie w zasadzie czynna w lecie i to tylko w dni bezdeszczowe i bezwietrzne, w zimie, jesieni i wczesną wiosną prawdopodobnie będzie nieczynna. Jest to kwestia etatów, nie wiem, czy osoby zatrudnione w tężni poza sezonem będą zwolnione? Zdaniem Stanisława Kobieli, o wiele lepszym rozwiązaniem byłoby wybudowanie tężni prze samą kopalnię. Uprościłoby to chociażby sprawę sezonowego zatrudnienia pracowników, którzy w okresie zimowym mogliby pełnić funkcję przewodników w podziemnych wyrobiskach.

W uwagach do projektu rewitalizacji Plant Salinarnych padają też argumenty na temat samej lokalizacji tężni na Plantach. Zdaniem „Bochniaków”, stawianie obiektu około kilometra od szybu Campi będzie wymuszało dowożenie solanki beczkowozami, co może negatywnie odbić się na zabytkowym drzewostanie parku salinarnego. Poza tym solanka – w ocenie „Bochniaków” – mogłaby szkodzić drzewom, a także okolicznym zabudowaniom, a może nawet karoserii samochodów. Pada też argument dotyczący wielkości tężni, która miałaby zdominować miejski krajobraz, przesłaniając wieżę Bazyliki św. Mikołaja (pełny tekst stanowiska publikujemy poniżej).

Dr inż. arch. Piotr Langer był przeciwnikiem lokowania tężni na Plantach, jego zdaniem propozycja budowy obiektu na terenie szkoły jest „chyba najbardziej trafna”. Jestem jednak przekonany, że podjęcie decyzji o budowie tężni musi implikować jakieś przekształcenia w obrębie samych Plant – właśnie w otoczeniu budynku dawnej lodowni i kuźni. Póki co, odnoszę wrażenie, że sprawy lodowni i tężni traktowane są niezależnie, a przecież nie są to odrębne byty, tylko elementy składające się na jedną przestrzeń, w dodatku unikatową w skali Europy – powiedział nam Piotr Langer.

Andrzej Koprowski, asystent burmistrza Bochni powiedział nam dzisiaj, że pismo z uwagami od „Bochniaków” trafiło 31 grudnia na dziennik podawczy urzędu, ale było adresowane do Jana Balickiego, przewodniczącego rady miasta, nie zaś do burmistrza. Na pytanie o odniesienie się do konkretnych argumentów, Andrzej Koprowski mówi: Wszystko jest możliwe, natomiast pytanie, czy jest to zasadne. Argumenty podnoszone przez stowarzyszenie mówią o zasłonięciu wieży kościelnej, co jest dość dziwnym argumentem, gdyż drzewa są dużo wyższe niż tężnia. Ma ona mieć ok. 11 metrów wysokości, tymczasem drzewa na Plantach mają niekiedy ponad 20 metrów, więc tężni nie będzie widać zza tych drzewa, a tym bardziej nie będzie ona zasłaniać kościelnej wieży.

Andrzej Koprowski polemizuje też z argumentem o negatywnym wpływie solanki na okoliczne drzewa. Średnie stężenie solanki w tężniach wynosi około 3 procent. Średnie zasolenie Bałtyku to ok. 2,8 procent, zasolenie mórz i oceanów to mniej więcej 3,6 procent, Morze Śródziemne ma np. stężenie 4-procentowe, Morze Czarne jeszcze wyższe. Roślinność, która rośnie wokół mórz, a szczególnie wokół Bałtyku, jakoś nie cierpi na tym, że wiatr podczas sztormu nawiewa dość sporo tego jodu i soli. Poza tym wokół wielu tężni w Polsce, czy w Krynicy, czy w Rabce, czy w Ciechocinku, rzeczywiście są posadzone tzw. rośliny słonolubne, ale w ich otoczeniu rosną klony, wierzby, świerki i jakoś im to nie szkodzi. Tak samo z budynkami, jest wiele miast nadmorskich i jakoś te budynki się nie rozsypują.

Na piątek planowana w urzędzie miasta jest konferencja prasowa w sprawie tężni solankowej.

————————————————

Uwagi do projektu rewitalizacji plant salinarnych w Bochni

Po zapoznaniu się z projektem programu rewitalizacji plant salinarnych i po dyskusji w tej sprawie Stowarzyszenie Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej:

I. wnosi o:

1. zachowanie i otoczenie szczególną opieką istniejącego zabytkowego drzewostanu i ograniczenie wycinania znajdujących się tam drzew jedynie do szczególnie uzasadnionych przypadków,
2. otoczenie plant żywopłotem od strony ul. Orackiej i ul. Regis,
3. włączenie do programu rewitalizacji plant:
– sprawy rekonstrukcji „Trzech lamp”,
– odbudowy nadszybia szybu Regis w postaci murowanej wieżyczki z symbolami górniczymi na jej szczycie,
– wstępnej koncepcji odbudowy zamku żupnego,
– odnowienia a także stylistycznego poprawienia elewacji budynków znajdujących się na plantach salinarnych i w ich pobliżu,
– budynek pod zegarem (siedziba Straży Miejskiej) i sąsiedni budynek z drewnianą dobudówką,
– budynek MDK,
– utrzymanie istniejących czterech przejść ulicznych z plant przez ul. Regis.

II. popiera:

1. budowę fontanny w rejonie pomnika Czynu Legionowego, ale wnosi o nawiązanie jej stylu do salinarnych tradycji Bochni i obiektów istniejących na plantach,

2. usunięcie z plant salinarnych „wesołego miasteczka”, ale przeniesienie go na osiedla, które takiej infrastruktury sportowej nie mają np. na Krzęczków, osiedle św. Jana czy Smyków, a nie w okolice boiska sportowego Szkoły Podstawowej nr 2, co spowoduje niepotrzebne dogęszczanie istniejącej tam infrastruktury sportowej.

III. zgłasza sprzeciw w sprawie:

1. budowy na plantach salinarnych nowych deptaków, alei i ścieżek oraz wydzielaniu placu i jego betonowanie przed budynkiem użytkowym Stawiska, po jego zachodniej stronie.

2. lokalizowania tężni solankowej w bezpośrednim sąsiedztwie zabytkowego drzewostanu plant.

Uzasadnienie

Planty salinarne w Bochni, założone w 1868 r. według projektu Carla Bauera, opiekuna ogrodu botanicznego we Lwowie, należą do ogrodów publicznych różniących się od innych parków miejskich specyficznymi cechami. Wykazała to pani Kinga Magdoń w pracy obronionej na Politechnice Krakowskiej pt. Planty salinarne. Przestrzeń zieleni publicznej. Aranżacja miasta soli – Bochnia. (zob. Wiadomości Bocheńskie nr 1-2/2013).

Wskazała m.in. że na terenie Małopolski znajdują się tylko trzy takie zabytkowe obiekty, a więc Planty miejskie w Krakowie, Planty kolejowe w Tarnowie i Planty salinarne w Bochni. Tereny zielone w innych miastach należy zaliczyć do parków miejskich. Wymienione wyżej planty powstały w XIX wieku i posiadają wspólne cechy, które wiązać należy z niwelacją i wyrównaniem terenu (łac. plantare – wyrównać) po obiektach i obszarach, które stały się bezużyteczne.

Planty krakowskie powstały w miejscu dawnych murów miejskich, a bocheńskie planty salinarne w miejscu dawnych obwałowań i umocnień ziemnych pomiędzy zamkiem żupnym, a ul. Gołębią i zachodnim fragmentem założenia ogrodowego zamku żupnego. Następnie powstała dalsza część plant w miejscu nieistniejących już w XIX w. umocnień ziemnych przy ulicy Gołębiej i osuszonego terenu tzw. stawiska. Z tych powodów w Krakowie planty mają formę pełnego pierścienia, a w Bochni – półpierścienia. Kolejną wspólną cechą jest drzewostan składający się z takich samych lub podobnych gatunków drzew. Dominują w nim kasztanowce, dęby, buki i jesiony. Na plantach krakowskich rośnie jeszcze kilka platanów, wiązów i klonów. Także w Tarnowie przeważają kasztanowce. Te cechy nadają plantom charakter zabytkowy. Planty salinarne w Bochni zostały wpisane do rejestru zabytków 07.11.1984 r. pod numerem A-247.

Potrzeba zachowania zabytkowego drzewostanu

Obowiązkiem naszym jest troska o zachowanie zabytkowego, staropolskiego drzewostanu i niedopuszczenie do jego przekształcenia w inne typy ogrodów (np. włoskich czy francuskich), w których dominują cyprysy, tuje i jałowce. Na plantach salinarnych spotkać możemy od niedawna skupiska drzew iglastych, co świadczy o nieznajomości charakteru bocheńskich plant. Z dużą ostrożnością należy podejść do wycinania starych drzew, zwłaszcza pod byle jakim pretekstem np. pod hasłem budowy nowego deptaka czy alejki. Opinie dendrologów winny być konsultowane z konserwatorem przyrody i ujawniane na portalu internetowym Urzędu Miasta Bochni.
Jakakolwiek wycinka powinna być ograniczona do przypadków szczególnie uzasadnionych. Każdy dendrolog powinien wiedzieć o tych wszystkich zależnościach i zdawać sobie sprawę z odpowiedzialności jaka na nim spoczywa. Na plantach salinarnych znajdują się dwa okazałe pomniki przyrody – buki pospolite (Atropunicea) liczące po 20 metrów wysokości i powinny być otoczone szczególna opieką. Naszym zdaniem poza istniejącym drzewostanem dopuścić można posadzenie wiązów, jaworów, klonów i platanów.

Otoczenie plant żywopłotem

Jeszcze na początku lat 70-tych XX wieku planty posiadały dwie piękne aleje kasztanowe biegnące: jedna wzdłuż obecnej (drogi wojewódzkiej) – ulicy Regis i druga wzdłuż ul. Orackiej. Pierwsza aleja kasztanowa została zniszczona, poprzez wycięcie jednego pasa kasztanów i wybudowanie w tym miejscu kamienno-betonowej rynny w której co roku sadzone są bratki i stokrotki. Druga aleja jest mocno zniszczona, ale może być jeszcze odbudowana. Wzdłuż ul. Orackiej wykonano w ubiegłym roku parking i koła samochodów znajdują się na wysokości przechodzących aleją plantową ludzi. W takich warunkach cel, jakiemu powinny służyć planty nie zostanie osiągnięty.
Jeżeli zatem planty mają spełniać funkcję rekreacyjną, to konieczne jest ich odgrodzenie od kurzu, spalin i zgiełku ulicznego ścianą gęstego żywopłotu od strony ulicy Regis i od ulicy Orackiej. Dzięki temu odizolowaniu plant, podniesiony zostanie ich walor zdrowotny, powróci atmosfera spokoju, intymności i wyodrębnienia, a także planty salinarne silniej zostaną zaakcentowane w przestrzeni miejskiej.

Rewitalizacja otoczenia plant

Program rewitalizacji – naszym zdaniem – powinien objąć także jego otoczenie, a więc poprawienie estetyki budowli i budynków znajdujących się jego najbliższym rejonie.

Trzy lampy

Do takich obiektów zaliczyć należy piękne kiedyś secesyjne oświetlenie zwana „Trzema lampami”, u zbiegu ulic: Bernardyńskiej, Szewskiej i Regis. Wybudowane w latach 30. XX wieku staraniem Towarzystwa Upiększania Miasta Bochni, a sfinansowane przez bocheńskiego adwokata dr Gustawa Műllera, prezesa tego Towarzystwa. Trzy secesyjne lampy wyrastały z jednego pnia otoczonego betonowym wieńcem. Przebudowane w latach 70. XX wieku nie dorównują dzisiaj swoim wyglądem do swojego pierwowzoru. Powinny powrócić do swojej pierwotnej secesyjnej formy, a umieszczenie tej sprawy w programie rewitalizacji stworzy taką szansę.

Wieżyczka szybu Regis

Wieżyczka szybu Regis będąca faktycznie nadszybiem tego szybu istniała jeszcze z końcem lat 50. XX wieku. Widok tego nadszybia zachował się na licznych fotografiach i widokówkach. Rekonstrukcja ta podniesie nie tylko estetykę tego miejsca i przypomni górniczy charakter Bochni ale stworzy doskonałe miejsce do urządzenia tam biura informacji turystycznej. Tam trafi każdy turysta. Lokalizacja w tym miejscu takiego biura jest idealna, ponieważ będzie ono znajdowało się w obiekcie salinarnym, na trasie turystycznej, blisko Miejskiego Domu Kultury. Łatwe będzie podłączenie mediów (energia, woda, ogrzewanie). W pejzażu miasta, blisko Bazyliki pw. św. Mikołaja ten górniczy obiekt będzie miał ogromne znaczenie, tym bardziej jeśli kiedyś odbudowany zostanie zamek żupny w wersji gmachu zamkowego, a nie tyrolskiej kamieniczki. Natomiast w budynku Stawiska na plantach bardziej uzasadnione będzie utworzenie muzeum górniczego, jako np. jako filii Muzeum im. Stanisława Fischera.

Zamek żupny

W programie rewitalizacji konieczne jest odniesienie się do przyszłości budynku zamku żupnego, choćby obecnie tylko w postaci koncepcji. Na pocz. XIX wieku Austriacy niszcząc elementy polskości zamienili bryłę królewskiego zamku żupnego w Bochni w tyrolską kamieniczkę czynszową. Czy dzisiaj powinniśmy podejmować starania o kosztowne odgrzybienie tej kamieniczki, czy może należy podjąć starania u generalnego konserwatora zabytków zmierzające do odbudowania gmachu zamku żupnego (w którym kiedyś często gościli królowie Polski i władcy europejscy, zwiedzający bocheńską kopalnię), według rycin i map znajdujących się w Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce. Warto pamiętać, że zamek żupny w Wieliczce, zniszczony w 1945 r. został odbudowany i jest dzisiaj ozdobą tego miasta. Na realizację takiego projektu winny być zabezpieczone środki finansowe z Unii Europejskiej, ale wcześniej wizja takiej odbudowy powinna być wyraźnie przedstawiona. Należy zdawać sobie sprawę, że jest to zagadnienie trudne i kosztowne. Odniesienie się to tej sprawy w programie rewitalizacji może być pierwszym krokiem we właściwym kierunku.
W przypadku niemożności lokalizacji przy plantach miejskiej biblioteki, proponujemy rozważenie jej lokalizacji w przyszłości właśnie w zamku żupnym, ewentualnie lokalizację w zamku szkoły muzycznej II stopnia.

Elewacje sąsiadujących z plantami budynków

W programie rewitalizacji konieczne jest odniesienie się do wyglądu budynków,
a zwłaszcza ich frontowych elewacji. Trudno bowiem będzie zauważyć efekty rewitalizacji plant salinarnych, jeśli nadal pozostanie elewacja z odpadającym tynkiem na budynku pod zegarem (Straży Miejskiej) albo nieciekawa elewacji budynku Miejskiego Domu Kultury. Wskazane jest również odnowienie i uruchomienie zegara pochodzącego z Zamku Żupnego. Mechanizm zegara jest w dobrym stanie, wymaga tylko stałej opieki strażnika.

Może należy także poprawić lub dopasować stylistykę niektórych elewacji, aby obiekty sąsiadujące z plantami miały jednorodny charakter. Należy odpowiedzieć w programie na pytanie czy drewniane dobudówki do niektórych domów pasują do otoczenia plant i czy mają nadal pozostać w niezmienionym kształcie.

Uliczne przejścia

Trudno zrozumieć dlaczego program rewitalizacji plant przewiduje likwidację przejścia w kierunku hotelu „Cold”, ulicą Storynka na ulicę. Kowalską. Jeśli funkcjonowały dotąd cztery przejścia z plan salinarnych ulicą Regis, to powinny one pozostać nadal niezmienione. Miasto Bochnia nie musi obecnie dokonywać takich niekorzystnych dla mieszkańców korekt przejść ulicznych.

Fontanny na plantach

W pełni popieramy pomysł budowy fontanny na plantach (z tyłu Pomnika Czynu Legionowego). Fontanna taka będzie stanowiła dużą atrakcją plant. Nastąpi także znaczna poprawa mikroklimatu tego uroczego miejsca. Należy jednak pamiętać, aby fontanna nie przerodziła się w tandetną i pstrokatą budowlę odbiegającą od stylu plant salinarnych. Nasze zastrzeżenia budzi pomysł obsadzenia wysoką zielenią terenu przed fontanną czyli praktycznie zasłonięcie w przyszłości widoku na fontannę. W tym przypadku konieczna wydaje się korekta programu.

Jeśli bowiem fontanna z delikatną iluminacją świetlną ma przyciągać mieszkańców Bochni i turystów, to musi być widoczna z alejek plantowych i od strony restauracji „Kasztelania”. Dlatego zieleń przed fontanną należy zamienić z wysokiej na niską. Jeśli tłem fontanny mają być wysokie drzewa posadzone tuż koło pomnika, to należy zastanowić się czy zaplanowana ilość punktów świetlnych między tymi drzewami nie będzie zbyt duża.

Usunięcie „wesołego miasteczka” z plant

Z dużym zadowoleniem przyjmujemy pomysł usunięcia z plant tzw. „wesołego miasteczka”, które w późnych godzinach wieczornych bywa wygodnym siedliskiem dla amatorów alkoholi. Krytycznie oceniamy jednak pomysł przeniesienia tych obiektów na teren szkoły nr 2, na którym są już urządzone nowoczesne obiekty sportowe. Takie rozwiązanie spowoduje niepotrzebne zagęszczenie obiektów sportowych, ze szkodą dla innych osiedli, jak np. Krzęczków św. Jana czy Smyków, które żadnych urządzeń sportowych nie mają.

Sprzeciw w sprawie budowy nowych alei na terenie plant

Ilość alei (ścieżek) na plantach jest naszym zdaniem zupełnie wystarczająca. Jedynie w dwóch przypadkach można dokonać niewielkich korekt, bo o takiej potrzebie świadczą wydeptane ścieżki. Wszak po to buduje się takie przejścia, aby odpowiadały zapotrzebowaniu użytkownikom plant. Nie możemy zrozumieć idei budowy środkiem plant dwóch nowych ścieżek wzdłuż rzekomych osi plantowych (zachód-wschód i północ-południe), tym bardziej, że w pierwotnym projekcie takich alei nie było. To niepotrzebne dodatkowe koszty (budowa (nawierzchni, lamp oświetleniowych, wycinanie drzew).

Planty salinarne są zbyt wąskie (szerokość ich wynosi 41 kroków), aby wzdłuż ul. Orackiej pomiędzy dwoma istniejącymi alejami budować trzecią (roboczo nazwaną w projekcie Deptakiem Storynka), po której i tak nikt nie będzie chodził. Kwatery plantowe nie powinny być jeszcze bardziej pomniejszane. Całkowicie sztucznym tworem będzie trzecia aleja, na przeszkodzie której będzie stała altana, restauracja „Kasztelania” i figura św. Jana Nepomucena.

Ponadto należy dodać, że od ubiegłego roku gawrony w zdecydowanej większości uwiły swoje gniazda w koronach drzew w miejscach niezagrażających przechodniom. Przecięcie plant dodatkowymi alejami po osi spowoduje powstanie nowych problemów.

Wnosimy także o likwidację odcinka starej alei w pobliżu Muzeum Motyli „Arthoropoda”, która w odl. 1-2 m. lekko ukośnie biegnie tuż przy nowej alei łączącej ul., Czackiego ze Szkołą Podstawową nr 2, jako zupełnie zbędnej.

Sprzeciw w sprawie dodatkowego, zbędnego brukowania części plant

Koncepcja rewitalizacji plant przewiduje wybetonowanie lub wybrukowanie dość dużej powierzchni przed budynkiem usługowym Stawiska od zachodniej jego strony i ustawienie tam stolików i parasoli. Nie rozumiemy sensu takiego rozwiązania. Prawdopodobnie nikt nie będzie siedział przy stoliku z parasolem, aby kontemplować nieciekawy widok na gmach Szkoły Podstawowej nr 2, a każdy chętniej pójdzie do oddalonej o kilkadziesiąt kroków restauracji „Kasztelania” albo pod fontannę po drugiej stronie budynku. Naszym zdaniem należy pozostawić tam teren zielony i zaoszczędzić koszty.

Sprzeciw w sprawie lokalizacji tężni solankowej

Budowa w Bochni tężni solankowej to niewątpliwie szlachetna idea. Czy jednak dobry może być pomysł lokalizowania tężni w bezpośrednim sąsiedztwie zabytkowych plant salinarnych, które są „zielonymi” płucami śródmieścia Bochni?
Pomysł zlokalizowania tężni solankowej na terenie Szkoły Podstawowej Nr 2 im. Kazimierza Brodzińskiego w bezpośrednim sąsiedztwie plant salinarnych budzi nasz zdecydowany sprzeciw. Powinniśmy od władz miasta Bochni otrzymać odpowiedź na następujące pytania:

1. dlaczego inwestorem obiektu turystyczno-leczniczego i organizatorem działalności turystyki leczniczej ma być samorząd miasta Bochni, nie posiadający doświadczeń w prowadzeniu turystyki leczniczej?

2. czy tańszym rozwiązaniem byłoby zlokalizowanie tężni w pobliżu kopalni i powiązanie jej z ruchem turystycznym w kopalni?

3. czy lokalizacja tężni w pobliżu zabytkowych plant salinarnych nie rodzi żadnych zagrożeń dla drzewostanu i młodzieży szkolnej?

Dla zobrazowania tematu warto przyjrzeć się oddanej niedawno do użytku tężni solankowej w Wieliczce i dokonać odpowiednich porównań z propozycją bocheńską.

Różnice
Tężnia solankowa w Wieliczce wybudowana została w starej warzelni Kopalni soli w Wieliczce, na terenie otwartym, poza zabytkowym śródmieściem i z dala od zabytkowych drzewostanów. Inwestorem jej jest Kopalnia Soli w Wieliczce, a nie samorząd miasta Wieliczki. Lokalizacja tej tężni przy kopalni soli jest ekonomiczna i bezpieczna z ekologicznego punktu widzenia. Jej funkcjonowanie jest o wiele tańsze, niż gdyby tężnia zlokalizowana była z dala od kopalni. Nie zachodzi bowiem potrzeba zakupu solanki, znikają koszty transportu solanki i ryzyko związane z jej transportem (skażenie terenu).

Tymczasem w Bochni inwestorem, nie taniej, inwestycji, a w przyszłości organizatorem turystyki leczniczej ma być gmina Miasta Bochni. Zlokalizowanie tężni planuje się zaledwie kilkanaście metrów od zabytkowego drzewostanu plant salinarnych i w ścisłym śródmieściu Bochni, a więc w znacznym oddaleniu od kopalni (ok. 1 km. od szybu Campi). Korzystać z niej będą mogli mieszkańcy Bochni, ale przede wszystkim miastu zależeć będzie na turystach i kuracjuszach z zewnątrz. Ma być to przecież element promocji Bochni. Samorząd miejski żadnych doświadczeń w prowadzeniu działalności leczniczej nie posiada. Powstaje pytanie czy Miasto podoła temu zadaniu, czy zapewni odpowiednią frekwencję gwarantującą samofinansowanie tężni inaczej mówiąc czy przedsięwzięcie to będzie uzasadnione ekonomicznie i nie będzie generować strat.

Mechanizm organizacji turystyki i lecznictwa sanatoryjnego nie nakręca się samoczynnie. Inwestycja musi na siebie zarobić, a do tego konieczny jest rozbudowany marketing ściągający kuracjuszy do tężni i zatrzymujący tych turystów, którzy zwiedzili już albo mają zwiedzić kopalnię soli. Mamy wątpliwości czy istnieją logistyczne powiązania w tym zakresie z Kopalnią Soli w Bochni, zajmującą się turystyką górniczą w podziemnym mikroklimacie i z Uzdrowiskiem Kopalni Soli w Bochni, prowadzącym od lat działalność sanatoryjną. Czy inwestycja nie będzie generować dodatkowych kosztów (zakup solanki, jej transport, etaty dla obsługi tężni, sezonowość funkcjonowania tężni etc.) i czy – w związku z generowaniem przez nią kosztów – nie utrudni realizacji ważnych zadań samorządowych?

Podstawowe zadania gminy

Ustawa z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (tekst jednolity Dz.U z 2015 r. poz.1515) określa, że gmina obowiązana jest zaspokajać zbiorowe potrzeby wspólnoty i wymienia podstawowe kategorie tych zadań. Miasto Bochnia ma wiele innych nierozwiązanych do dzisiaj problemów (zjazd z autostrady, problem ruchu kołowego, parkingów, budownictwo socjalne, stan substancji lokalowej, funkcjonowanie szkół, remonty budynków szkolnych i innych użyteczności publicznej, zamek żupny, oczyszczalnia ścieków etc.)

Czy, w kontekście tych nierozwiązanych spraw tężnia przy plantach powinna stać się priorytetową inwestycją? Czy nie można w żaden sposób znaleźć rozwiązania wielokrotnie tańszego i wygodniejszego dla turystów, jak np. mała fontanna z solanką jodowo-bromową przy szybie Campi? Te zagadnienia powinni chyba wcześniej rozważyć radni, zanim pomysł trafi do programu rewitalizacji plant.

Brak ekonomicznego uzasadnienia dla tężni

Z przedłożonych do programu fotografii wynika, że tężnia nie będzie posiadała dachu, ani ogrzewania. Kuracjusze będą przechadzali się pod gołym niebem wzdłuż wysokich na 11 metrów ścian z tarniny polewanej solanką. Będzie więc funkcjonować tylko sezonowo czyli w lecie i tylko w dni bezdeszczowe. Trudno wyobrazić sobie turystów inhalujących się w zimie, w deszczu lub w czasie wichury. Do tej pory nie ma żadnej symulacji kosztów, żadnej wizji przestrzennej, kalkulacji zatrudnienia, ilości etatów i wysokości wynagrodzeń. Nic nie wiadomo co zrobić w pracownikami tężni, kiedy tężnia będzie nieczynna. W przypadku powiązania tężni z kopalnią soli, jak to ma miejsce w Wieliczce takiego problemu nie ma, bo kiedy tężnia będzie nieczynna, pracowników można wykorzystać w organizacji podziemnego ruchu turystycznego. Kopalnia nie musi kupować solanki, bo ma własną i nie musi jej transportować przez pół miasta.

Z zebranych przez nas materiałów wynika, że tężnia będzie leczyć ludzi, ale może także szkodzić ludziom i średowisku. Z tężni nie będą mogły korzystać osoby po zawałach serca, z chorobą nowotworową, z niskim ciśnieniem, z niewydolnością naczyń wieńcowych i z podwyższoną temperaturą ciała. Obok pracowników fizycznych musi być więc zatrudniony personel medyczny.

Zagrożenie dla dominanty kościoła

Od lat nad Bochnią góruje wieża kościoła parafialnego pw. św. Mikołaja. To miejsce widoczne z wielu stron miasta, jest szczególnie charakterystyczne, a jego znaczenie podnosi sakralnych charakter kościelnej wieży. To ważny punkt odniesienia w materialnym i duchowym wymiarze. Takie obiekty budowlane wyróżniające się pewnymi cechami z otoczenia i stanowiące dzięki temu punkty orientacyjne w przestrzeni miejskiej nazywane są w urbanistyce dominantami. Idąc plantami czy ulicą Oracką od szybu Campi ta wieża kościelna towarzyszy nam cały czas. Musimy wiedzieć, że w przypadku budowy tężni w zaplanowanym miejscu, wysokiej na 11 metrów, ta dominanta wysokościowa, widoczna od strony plant zostanie zasłonięta obiektem tężni.

Zagrożenie bezpieczeństwa

W przypadku wybudowania tężni przy plantach konieczny będzie transport solanki beczkowozami aleją na plantach, którą chodzi młodzież do Szkoły Podstawowej nr 2 w Bochni. Jeśli jeszcze planuje się wykorzystać część terenu szkoły na parking dla kuracjuszy, to możemy tylko współczuć uczącej się młodzieży i ich rodzicom. Powstanie zagrożenie zdrowia i bezpieczeństwa dla dzieci, a także przekształcenie alei plantowej w drogę dla ciężkiego sprzętu (beczkowozów). Będzie to istotna ingerencja w zabytkowy charakter plant salinarnych.

Nie znamy w pełni skutków oddziaływania tężni na zabytkowy drzewostan plant salinarnych. Pięknie wyglądają kolorowe ilustracje tężni w otoczeniu bujnej roślinności w Ciechocinku, Inowrocławiu, Rabce czy w miastach niemieckich. Należy jednak pamiętać, że w Ciechocinku rosną od 1908 r. drzewa sololubne, słonorośla, tzw. halofity czyli rośliny które dzięki odporności na zasolenie przystosowane są do rozwoju na silnie zasolonym podłożu (o wysokim stężeniu łatwo rozpuszczalnych soli: chlorków, węglanów i siarczanów sodu oraz magnezu).

Już wówczas uznano, że nasze drzewa i krzewy źle znoszą zasoloną ziemię i powietrze i dlatego posadzono drzewa znad Morza Czarnego tamaryszek (Tamarix) i oliwnik wąskolistny i inne słonorośla. W Inowrocławiu zbudowanym na potężnym wsadzie solnym wzdłuż tamtejszej tężni w przesyconej solą ziemi rosną takie halofity jak: mannica odstająca (Puccinellia distans), mlecznik nadmorski (Glaux maritima), solanka kolczysta (Salsola kali), soliród zielny (Salicornia herbacea), świbka morska (Triglochin maritima), tamaryszek (Tamarix) i różne gatunki Avicennia, Rhizophora. Mlecznik nadmorski tworzy np. piękną gęstą murawę. Jest tam – jak piszą portale internetowe – mocznica odstająca, łoboda oszczepowata i komosa czerwonawa. Nieużytki o słonej glebie porośnięte są komornicą wąskolistną i solirodem zielnym, bujnie rozwijającym się w deszczu rozproszonej solanki z tężni.

Wokół innych tężni znikają rośliny nie lubiące soli, a pojawiają się rośliny słonolubne. Może tak samo jest gdzie indziej. Po urządzeniu tężni w Wieliczce tamtejsza Kopalnia potwierdziła, że nasadziła wokół tężni drzewa i krzewy sololubne. Z portali internetowych wynika, że podobnie było wokół tężni w Rabce. To chyba nie przypadek o tym zadecydował, tylko zwykła ostrożność, troska o otoczenie i mądre spojrzenie w przyszłość.

Nie możemy miarodajnie wypowiadać się w sprawie ewentualnych skutków oddziaływania tężni solankowej na zabytkowy drzewostan plant salinarnych. W tej sprawie nie posiadamy odpowiedniej wiedzy. Wiemy tylko tyle, że wymiana dorodnych kasztanowców, jesionów i klonów na bocheńskich plantach na drzewa i krzewy sololubne musiała by trwać całe dziesięciolecia i samorząd musi brać pod uwagę niebezpieczeństwo ewentualnego zniszczenia zabytkowych plant salinarnych i zieleni koło Urzędu Skarbowego w Bochni. W tych sprawach powinni wypowiedzieć się fachowcy – przyrodnicy i ekolodzy, a także konserwator zabytków w Tarnowie, któremu podlegają wpisane do rejestru zabytków planty salinarne, zanim tężnia pojawi się w programie rewitalizacji plant.

Atrakcyjność tężni na plantach

Dzisiaj trudno powiedzieć w jakim zakresie bocheńska tężnia – w takim miejscu i takim wymiarze – będzie rzeczywiście promować Bochnię i będzie pełna kuracjuszy. Turystów i kuracjuszy z Krakowa i jadących via Kraków wchłonie zapewne, bliżej położona, tężnia w Wieliczce. W Bochni turystę zainteresuje głównie zabytkowa kopalnia soli i dlatego – naszym zdaniem – bardziej celowe będzie organizowanie leczenia solanką wkomponowane w ruch turystyczny Kopalni Soli w Bochni.

Wyliczenia Kopalni Soli w Wieliczce podają, że jeśli kopalnię w Wieliczce zwiedziło w ub. roku 1 mln turystów, to tężnię tylko 10% a więc 100 000 osób. Ruch turystyczny w bocheńskiej kopalni wyniósł 150 000 osób. 10 % z tej liczby to tylko 15 000 osób. Nie wiadomo czy jednak z tej liczby wszyscy – po zwiedzeniu kopalni – pójdą jeszcze do tężni na plantach.

Są to sprawy niełatwe do odpowiedzi, ale musimy je wskazać, aby samorząd mógł podjąć trafne decyzje w sprawie przyjęcia programu rewitalizacji plant salinarnych w Bochni.

Zarząd Główny
Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej