Co z fuzją RPK i BZK? Burmistrz: To przedwcześnie zadane pytanie

Walka dwóch przewoźników (RPK i BZK) o pasażerów na os. Niepodległości przywołuje temat fuzji obu przedsiębiorstw postulowany przez Stefana Kolawińskiego w 2010 r. Burmistrz Bochni zapytany przez nas o tę sprawę stwierdza: „To przedwcześnie zadane pytanie”.

Powołanie przez miasto własnego przewoźnika spowodowało wiele komplikacji dla pasażerów. Wielu z nich nie orientuje się bowiem, w którym z autobusów honorowane są zniżki, powstały też problemy z godzinami odjazdów. Problem jest szczególnie widoczny na os. Niepodległści, gdzie opdywa się wręcz walka o pasażerów linii nr 1. Mówiła o tym podczas majowej sesji radna Marta Babicz. Autobusy jeżdżą w odległości 3-4 minut, łatwo to sprawdzić biorąc do reki rozkłady jazdy. Ludzie się denerwują, bo później przerwy trwają po 40 minut i chcąc dostać się do centrum miasta trzeba po prostu czekać. Sytuacja wygląda w ten sposób, że pasażerów zabiera autobus, który przyjeżdża wcześniej, natomiast jadący za nim – dosłownie widzą się niekiedy – jedzie pusty, bo już nie ma kogo przewozić. Według mnie nie jest to oszczędność i dziwię się, że od lat o to się walczy. Dlaczego ludzie bez przerwy złoszczą się na tych przystankach, mają pretensje do nas.

Sprawa była również dyskutowana na majowym posiedzeniu komisji gospodarki komunalnej i ochrony środowiska. Prezes BZUK powiedział wówczas, że powstał pomysł aby unormować sytuację na os. Niepodległości. RPK wycofałoby swoje kursy w zamian za oddanie na wyłączność os. Smyków, gdzie kursuje linia nr 4. Na razie nie podpisano w tej sprawie żadnego porozumienia. Burmistrz Stefan Kolawiński chec najpierw spotkać się z mieszkańcami.

Ten zamysł wydaje się bardzo rozsądnym rozwiązaniem zmierzającym do uporządkowania pewnego bałaganu, funkcjonuje już dłuższy czas. Natomiast sprawa dotyczy mieszkańców, którzy korzystają z transportu zbiorowego i zanim chciałbym na ten temat rozmawiać, chciałbym przede wszystkim poinformować o tym wszystkim bezpośrednio mieszkańców. Nie na zasadzie jakiejś informacji przez media, tylko chciałbym się z mieszkańcami spotkać – mówi Stefan Kolawiński.

Takie spotkanie na osiedlu zostanie umówione i zostaną rozwiane wszelkie wątpliwości powstałe na skutek różnych nieodpowiedzialnych opinii (nie wyrażanych w mediach, żeby było jasne). Jeżeli mieszkańcy usłyszą bezpośrednio od zainteresowanych podmiotów to, o czym się mówi, mam nadzieję że to rozstrzygnie wszelkie niepokoje, wszelkie wątpliwości i to wszystko, co się toczy w sposób dosyć dziwny, dlatego że praktycznie rzecz biorąc ta informacja nie powinna funkcjonować w przestrzeni publicznej, bo nigdzie o tym nie było wiadomo. Była mowa na komisji, ale czy ona się powinna na komisji pojawić? Najpierw powinno się ustalić szczegóły, a potem dopiero rozważyć pewne kolejne rzeczy, bo puszczanie tego w sposób nieodpowiedzialny doprowadza do sytuacji, kiedy mieszkańcy czują się zaniepokojeni, pomięci, a przecież to nie jest przeciwko nim, tylko jest dla nich – dodaje burmistrz.

Na pytanie o połączenie obu przewoźników (RPK i BZK), burmistrz odpowiada: To przedwcześnie zadane pytanie. Na nasze spostrzeżenie, że był to postulat z kampanii 2010 r., a od ostatnich wyborów samorządowych minęło już pół roku, Stefan Kolawiński odparł:

Minęło pół roku, ale przez te pół roku działo się bardzo wiele rzeczy pilniejszych niż łączenie czegoś, co na razie dobrze działa przez kilka lat. Zawsze mówiłem, że dobrze wybyło, żeby istniało jedno przedsiębiorstwo, bo ono nie generowałoby poprzez swoją organizacje różnego typu perturbacji, które dotykają mieszkańców. Jedno przedsiębiorstwo funkcjonuje tak, drugie tak, mieszkańcy wsiadając do autobusu niekoniecznie mają świadomość, z usług którego przedsiębiorstwa korzystają, więc zachodziły różne niepokojące okoliczności. Natomiast do tego mieszkańcy się przyzwyczaili, nie mówię że wszystko jest do końca super. Aby dokonać fuzji tych przedsiębiorstw, trzeba trochę więcej czasu – uważa Stefan Kolawiński.

Przypomnijmy, temat połączenia RPK i BZK był podejmowany w minionej kadencji m.in. podczas spotkań osiedlowych czy na posiedzeniach komisji. Na razie ciągle nie podjęto jednak wiążącej decyzji.