Stan 4-letniej Beatki bardzo ciężki, prokuratura nie postawiła zarzutów

Stan dziewczynki, która zadławiła się w lutym tego roku orzechem i do której – z powodu dolegliwości jelitowych lekarza – karetka dotarła dopiero po 14 minutach, lekarze określają jako bardzo ciężki. Beatka z Kobyla od 7 miesięcy jest w śpiączce i neurologicznie lekarze nie widzą u niej żadnej poprawy – informuje radio RDN Małopolska.

Chociaż stan zdrowia dziewczynki nadal jest bardzo ciężki, prokuratura nie zmieniła kwalifikacji postępowania. Ani lekarz pogotowia, ani nikt z personelu medycznego nie usłyszał do tej pory zarzutów. Śledztwo nadal toczy się w sprawie narażenia dziecka na utratę życia lub zdrowia – powiedział Radiu RDN Małopolska prokurator Mieczysław Dzięgiel z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.

W chwili obecnej trwa przygotowanie pytań dla biegłych medycyny sądowej. Ocenią oni zasadność postępowania z tym dzieckiem przez personel medyczny, prawidłowość podjętych czynności, sposób zachowania się lekarza pogotowia i to, czy był zasadny w takich okolicznościach. Dlatego aktualnie śledztwo prowadzone jest w sprawie. Czy zmieni się i będzie prowadzone przeciwko określonej osobie, to zależy od opinii biegłych – mówił dalej na antenie stacji Mieczysław Dzięgiel.

Jak już informowaliśmy, karetka pogotowia dojechała do dziewczynki po 14 minutach od momentu zgłoszenia. Ratownicy musieli szukać lekarza, który z biegunką przebywał w toalecie. Śledczy sprawdzają, czy nie doszło do narażenia Beatki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Doniesienia medialne sugerowały też, że lekarz tak naprawdę nie był w łazience, ale na zakupach w sklepie.

Lekarz pogotowia, o którym mowa, już nie pracuje w bocheńskim szpitalu. Dyrektor placówki rozwiązał z nim umowę o pracę.