Bochnia nie ma już w tym roku pieniędzy na promocję. Pula została obcięta o 40 tys. zł i wiele wskazuje, że w przyszłym roku budżet będzie jeszcze uboższy. To poważny problem, zwłaszcza w obliczu kłopotów ze sprzedażą działek strefie gospodarczej.
Niestety nie ma i nigdy nie będzie w budżecie tyle pieniędzy, ile by się chciało, żeby było. Co za tym idzie, nie wszystkie potrzebne zadania są realizowane, gdyż brakuje na nie środków. Jeśli chodzi o zadania promocyjne, sytuacja jest podobna. Mamy wiele fajnych pomysłów, planów i zamiarów, ale trzeba dokonywać trudnych wyborów, na co przeznaczyć te szczupłe i zdecydowanie za małe środki, które mamy do dyspozycji. Już w bieżącym roku ilość pieniędzy przeznaczonych na zadania realizowane przez Wydział Promocji i Rozwoju Miasta została ograniczona, budżet został obcięty o ponad 40 tys. zł (z 667 tys. zł na 626 tys. 500 zł) – mówi Tomasz Przybyło, zastępca burmistrza Bochni.
Trzeba mieć świadomość tego, że to nie są pieniądze które w całości idą na ściśle rozumianą promocję, ponieważ dwie trzecie z tej kwoty, dokładnie 402 tys. zł to wsparcie, które w formie dotacji otrzymuje szereg organizacji pozarządowych, głównie na zadania z zakresu rozwoju sportu i kultury fizycznej, ale również ochrony i promocji zdrowia, kultury, sztuki, jak też na działalność na rzecz osób niepełnosprawnych i emerytów. Największymi beneficjentami są: Towarzystwo Sportowe „MOSiR” i Bocheński Klub Sportowy, które otrzymały w tym roku odpowiednio: 153,5 tys. zł i 143 tys. zł. Tak więc zostaje nam trochę ponad 200 tys. zł, z czego musimy wydzielić jeszcze środki na organizację różnego typu imprez (rocznice, święta, eventy) oraz na współpracę międzynarodową z miastami partnerskimi. Tym sposobem na stricte rozumianą promocję miasta zostaje niewiele ponad 120 tys. zł – kontynuuje Tomasz Przybyło.
Pieniędzy w kasie miejskiej byłoby więcej, gdyby udało się zrealizować założone w budżecie dochody majątkowe. Kolejny rok z rzędu nie udaje się sprzedać kamienicy Rynek 13 i kamienicy przy ul. Rzeźnickiej. Są też problemy ze zbyciem terenów przemysłowych. Po raz ostatni władze Bochni podpisywały umowę na sprzedaż działki w Bocheńskiej Strefie Aktywności Gospodarczej w grudniu ubiegłego roku. Od tego czasu nie zawarto ani jednej transakcji. Radni krytykują władze za słabą promocję Strefy i wydaje się, że mają sporo racji. Świadczą o tym podane wyżej przez Tomasza Przybyło liczby.
Zastępca burmistrza Bochni odpowiedzialny za promocję miasta liczy, że radni wspomogą jego działania w przyszłym roku zabezpieczając odpowiednią pule pieniędzy w budżecie. Mamy wiele pomysłów na promocję Bochni poza naszym regionem, tak aby z informacją o Bochni i Bocheńskiej Strefie Aktywności Gospodarczej wyjść poza Małopolskę. Trzeba wykorzystać potencjał jaki wynika z wpisu Kopalni na listę UNESCO. Są oczekiwania – w mojej opinii uzasadnione – aby bardziej aktywnie reklamować miasto i nasze tereny inwestycyjne, ale niestety nic nie jest za darmo. Choćby jednorazowy wyjazd na targi inwestycyjne (najbliższe odbędą się w marcu w Toruniu) to koszt co najmniej kilka tysięcy złotych.
Tomasz Przybyło mówi, że również w zakresie promocji miast i oferowanych przez nie nieruchomości rządzą prawa rynku. Jedno z nich zwane zasadą dźwigni finansowej zakłada poniesienie pewnych kosztów w celu uzyskania nieporównanie większych przychodów.
Według mnie są to wydatki konieczne, które trzeba ponieść, by osiągnąć pożądany efekt. Bo jeśli wydamy na promocję BSAG nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale ze sprzedaży działek uzyskamy tych złotówek kilka milionów, to myślę że przełożenie skali środków zainwestowanych do uzyskanych korzyści jest wręcz nieporównywalne. Stref ekonomicznych jest bardzo dużo, miast o potencjale turystycznym podobnym do Bochni również. Rządzą prawa rynku – kto lepiej się sprzeda, ten cieszy się z inwestorów i turystów. A lepiej sprzedają się te miejsca, które więcej przeznaczają na promocję. Wystarczy przyglądnąć się budżetom innych miast. Mam nadzieję, że nasi radni, pochylając się nad uchwałą budżetową na 2014 r., również wezmą to pod uwagę – mówi Tomasz Przybyło.
