Komisja śledcza ws. MDK podczas konferencji prasowej

Komisją śledzą nazwał sekretarz miasta Ireneusz Sobas to, co działo się podczas wtorkowej konferencji prasowej burmistrza w sprawie dyrektor MDK.

Przypomnijmy, w poniedziałek podczas konferencji prasowej burmistrz Bogdan Kosturkiewicz poinformował, że wpłynął do niego wniosek jego zastępcy Bogdan Szumańskiego o odwołanie z funkcji dyrektora Miejskiego Domu Kultury w Bochni Doroty Halberdy.

We wtorek rano Dorota Halberda przesłała nam oświadczenie, w którym stwierdziła, że „czuje się celem nacisków ze strony urzędników pracujących w Urzędzie Miejskim”. Konferencja prasowa z udziałem dyrektor MDK była kolejnym w sekwencji zdarzeń.

Na pytanie burmistrza, który z urzędników magistratu miał dopuszczać się na nią nacisków, dyrektor MDK wskazała sekretarza miasta Ireneusza Sobasa. Ten, zaproszony na salę przez burmistrza, przyznał, że rozmawiał z Dorotą Halberda jedynie prywatnie i że intencją jego rozmowy było uświadomienie dyrektor MDK, że z jej potencjałem może zrealizować się w każdym innym miejscu niż poświęcać energię na konflikt w MDK. – Chciałem panią dyrektor uświadomić, że życie jest brutalne. Są różne okoliczności, konstelacje, z którymi się spotykamy – mówił sekretarz.

Dorota Halberda przyznała też, że miała miejsce wizyta wiceburmistrza Bogdana Szumańskiego w jej gabinecie, w kontekście zmiany organizacyjnej MDK, w trakcie której „sugerował mi, że: osoba wysoko postawiona, mąż pracownicy, która została zwolniona – może to mieć jakieś znaczenie”. Na pytanie dziennikarza, czy prawdą jest, że podczas tej wizyty Bogdan Szumański miał zapytać: „Co Marek na ten temat sądzi?”, Dorota Halberda odpowiedziała: Tak jest, użył sformułowania: „Co na to wszystko Marek?” Jedyną osobą, jaką znam, która ma jakikolwiek związek z Miejskim Domem Kultury jest – w moim domyśle – pan Marek Wełna.

Dorota Halberda stwierdziła też, że usłyszała – tym razem od sekretarza miasta Ireneusza Sobasa, iż ma nie zwalniać jednej z pracownic, prywatnie żony znanego prokuratora, Marka Wełny. Ten sam prokurator – zdaniem dyrektor MDK – miał zadawać pytania w urzędzie miejskim, dlaczego Dorota Halberda nie została jeszcze zwolniona. – Mam poważne podstawy sądzić o pewnych zależnościach. Wiedza, którą posiadam i z której mogę wyciągać wnioski, bo do tego też mam prawo, i oświadczać w mediach. Tak sumienie mi dyktuje, żeby w końcu ta sprawa ujrzała światło dzienne, ponieważ nie czuję się zupełnie swobodnie na swoim stanowisku pracy – mówiła dyrektor MDK.

Dodała ona, że nie chce budować wizerunku MDK na iluzoryczności relacji między dyrektorem a pracownikami, ale na prawdzie. – Moja prawda jest taka, jak oświadczyłam, mam prawo do swoich wniosków, opinii i nie boję się o tym mówić. Myślę, że przez wiele lat wiele osób milczało, jest to tajemnica poliszynela dotycząca starej kadry Miejskiego Domu Kultury, której pewne procedery zostały już ukrócone – mówiła Halberda.

Szkoda, że cały czas musimy się zajmować tą tematyką i tym konfliktem – stwierdził burmistrz Bogdan Kosturkiewicz. Zarzucił on naszej redakcji, że „dobrze się bawi” relacjonując sprawę MDK. Zaoponował przeciwko temu Aleksander Rzepecki. – To jest troska o to, żeby pan i pana urzędnicy mieli wpływ na to, co się naprawdę dzieje. Nikt inny, żeby tego wpływu nie miał. Może się okazać, że ten trop jest zły, ale proszę nam nie zabronić ani nie sugerować, że się bawimy, kiedy badamy wątek, który może być bardzo poważnym wątkiem. Chcę mieć przekonanie, że tym miastem rządzi pan i nikt na pana w żadnym stopniu nie będzie naciskał – mówił naczelny Mojej Bochni.

Gdyby było tak, że Bochnią rządzi jakiś układ prokuratorsko-mafijny, pani dyrektor dawno byłaby zwolniona. To jest tylko i wyłącznie decyzja burmistrza – odparł Kosturkiewicz. Dodał on, że MDK jest ważną instytucją, ale nie najważniejszą w mieście. Przyznał też, że czuje się zdegustowany faktem, iż prokuratura tak długo zajmuje się tą sprawą, nie stwierdzając czy zostało popełnione przestępstwo, czy nie.

Więcej szczegółów na temat przebiegu konferencji prasowej wkrótce w relacji TV Moja Bochnia.

There are 1 comments

  1. To jest historia jak ze świata Kafki. Ktoś przeciw komuś, z jakiegoś powodu, zarzutów nie ma, ale są dowody, szaleństwo, dramat i absurd, jednym słowem duszny surrealistyczny horror. Szkoda tylko, że dzieje się on nie kartach książki czy we śnie, ale na jawie. Niestety!
    A Panu Redaktorowi życzę nie ustawania w „dobrej zabawie”.
    Panu Burmistrzowi zaś – trafniejszych ocen pracy lokalnych mediów, niż ta zacytowana wyżej.Z poważaniem B.