Zamieszanie wokół dotacji miasta na most w Damienicach. Wójt Lysy: to nieeleganckie

Komisja rewizyjna zbada sprawę mostu wiszącego na Rabie. Projekt uchwały zawierał bowiem zapis, sugerujący, że inwestycja dopiero powstanie, choć od dawna jest gotowa. Sprawa irytuje wójta Jerzego Lysego, który przypomina o porozumieniu między miastem i gminą.

Uchwała na temat mostu w Damienicach budziła wątpliwości radnych już na posiedzeniu komisji rewizyjnej. Radny Adam Korta zawnioskował, by sprawę prześwietlić, co poparli pozostali radni. Również podczas sesji radny Bogdan Kosturkiewicz miał wątpliwości na temat uchwały, pod którą podpisał się burmistrz. Chodziło m.in. o zdanie: „Dlatego odbudowa kładki i wymiana pylonów oraz jej należyte utrzymanie jest zdaniem niezbędnym do wykonania„. Według radnego Kosturkiewicza, skoro kładka jest gotowa, zatem powyższe zdanie jest bezprzedmiotowe. Burmistrz Stefan Kolawiński tłumaczył ten zapis błędem.

Nie wiem dziś, czy ta inwestycja została w całości zakończona, czy nadal potrzebne są środki na dokończenie II etapu odbudowy tejże kładki – mówi radny Adam Korta z komisji rewizyjnej. Przypuszczam, że w trakcie tego zadania urząd wojewódzki uznał część prac jako wydatki niekwalifikowalne i w związku z tym gmina Bochnia musiała sfinansować drugi etap realizacji zadania i pan wójt Jerzy Leon Lysy wystąpił do urzędu miasta o sfinansowanie połowy tejże części inwestycji. Tylko problem jest zasadniczy, że ten projekt uchwały powinien trafić przed wykonaniem II etapu, a nie po wykonaniu. Ustawa o finansach publicznych nie zezwala na finansowanie zadań, które już zostały zrealizowane. W ten sposób można byłoby przyjąć założenie, że ktoś wykonuje inwestycję w tym roku, a za 5 lat występuje z wnioskiem o zrefundowanie części prac – dodaje Adam Korta.

Zamieszanie wokół uchwały rady miasta w mocnych słowach komentuje wójt Jerzy Lysy. Jest wewnętrzną sprawą samorządu miasta Bochni, w jaki sposób – z jakich środków – zostanie to zapłacone. Jedno jest pewne: miasto posiada z gminą Bochnia porozumienie (podpisane przez burmistrza, skarbnika miejskiego i ich radcę prawnego), w którym zobowiązało się do sfinansowania wszystkich kosztów, które wykraczają poza uzyskaną dotację – mówi wójt Jerzy Lysy.

W porozumieniu z dnia 22 lipca 2011 r. czytamy m.in. Par. 1: Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców obu gmin Burmistrz Miasta Bochnia oraz Wójt Gminy Bochnia zgodnie deklarują wykonać odbudowę kładki wiszącej na Rabie, łączącej miejscowości Bochnia i Damienice, zniszczonej po powodzi w 2010 r.

Par. 4: 1. Wszelkie koszty niekwalifikowalne, tj. koszty opracowania dokumentacji projektowej, przygotowania specyfikacji technicznej i przetargowej, koszty nadzoru autorskiego i inwestorskiego porozumiewające się Strony będą ponosić wspólnie po 50 procent każda ze Stron. 2. Rozliczenia w/w kosztów prowadzone będą na bieżąco.

Wójt dodaje, że ok. 80 procent inwestycji sfinansowano ze źródeł zewnętrznych (tzw. „powodziówki”), jednak pozostałą kwotę trzeba zapłacić z własnych środków. Dotyczy to dodatkowego okucia pylonów elementami stalowymi – według zaleceń inżynierów projektantów oraz oświetlenia mostu i wykonania dodatkowego pomostu dla osób niepełnosprawnych od strony miasta. Według wójta, zakres rzeczowy i finansowy ustalali przedstawiciele obydwu samorządów.

Mówimy o kwocie ok. 350 tys. zł rozłożonej po połowie na oba samorządy. Nie widzę powodów, dla których całość finansować ma wyłącznie gmina Bochnia, gdyż most łączy dwa brzegi Raby, z których jeden należy do miasta. Wystarczy, że sami zajmowaliśmy się tym mostem przez blisko 20 ostatnich lat. Poprzedni burmistrz zamiast włączyć tę inwestycję do projektu ścieżek rowerowych, finansowanych z pieniędzy unijnych, wymienił parę desek od strony miasta, z których każdą podpisał. Przy remoncie kapitalnym mostu, miasto nie „kiwnęło” nawet palcem – prowadziliśmy go sami, wykorzystując dobrze przygotowaną kadrę urzędników gminy – dodaje wójt.

Od kwietnia b.r. miałem solenne zapewnienie obecnego burmistrza, że miasto się wywiąże ze swoich zobowiązań. Podobnie było w czerwcu i we wrześniu. A teraz jest głupia sytuacja, bo ktoś w samorządzie miasta usiłuje storpedować nasze ustalenia i dzieje się to już po zakończeniu obu etapów inwestycji. Po pierwsze jest to nieeleganckie, a po drugie kłóci się z zasadami kompetencji, bo przecież jedna gmina nie będzie utrzymywać mostu, którego obowiązek utrzymania mają obie gminy. Ani burmistrz, ani przewodniczący rady miejskiej nie kwestionowali tych faktów w czasie uroczystości z balonikami, szarfą i orkiestrą górniczą. Odnoszę wrażenie, że jest to ordynarna próba podważania autorytetu burmistrza Kolawińskiego lub popisywanie się niektórych radnych przed wyborcami, fałszywie pojmowaną troską o interesy miasta – komentuje Jerzy Lysy.