Szefowa MOSiR o prowadzeniu ręcznej: czuję się trochę jak pogotowie ratunkowe

To była szybka decyzja, żeby ratować cokolwiek, ponieważ mijał termin. Troszkę działamy jak straż pożarna. Nikt się do tego nie przygotowywał. Trzeba było podjąć decyzję, bo terminy goniły i w tym momencie rok byłby stracony – mówi Sabina Bajda, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Bochni po decyzji burmistrza o tym, że MOSiR poprowadzi w nowym sezonie piłkarzy ręcznych do II ligi.

Skład drużyny mają stanowić w 90-100 procentach bocheńscy zawodnicy. Rozmawiamy z trenerem Taborem, żeby prowadził i ma on prawie że wolną rękę, bo jest najlepszym specjalistą, żeby dobierać grupę.

Szefowa MOSiR zakłada, że na prowadzenie piłkarzy ręcznych dostanie pieniądze od miasta. Nie mam kasy w budżecie. Mam nowe zadanie, więc muszę dostać pieniądze. Z tym, że zadanie będzie od sierpnia – dodaje.

Sabina Bajda nie przewiduje diet dla zawodników. Nie daje takiej możliwości prawo. Chyba, że znajdziemy sponsorów, bo to mogą być tylko takie pieniądze. Pieniądze miejskie mogą być wydawane jedynie na koszty kwalifikowane, jak trener, sędziowie, przejazdy, wyżywienie.

Na pytanie, jak czuje się z decyzją burmistrza, Sabina Bajda odpowiada: Czuję się trochę jak pogotowie ratunkowe. Myślę, że to jest rok przejściowy, coś się musi urodzić, bo to na pewno nie jest ostateczne rozwiązanie.