Czy obok takich słów człowiek wierzący może przejść obojętnie? Posłuchajmy fragmentu z dzisiejszej Ewangelii: „Jezus powiedział do swoich uczniów: Jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego.
Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich …” Rozpoczynamy Adwent, kolejny w naszym życiu, bardziej świadomy czas, wyczekiwania na ponowne przyjście Jezusa. Tym razem jest to wyczekiwanie na przyjście Jezusa w czasach ostatecznych.
Co mamy zrobić w czasie Adwentu? Udać się do swojego miasta, do siebie samego, bo Jezus ma narodzić się w tobie prawdziwym! Wrócić do siebie, bo bardzo często jesteśmy ludźmi poranionymi. Mówimy, że młodzież jest spontaniczna, ale często ta ich postawa jest wyrazem gry, budowaniem „maski”. Bardzo często, my chrześcijanie XXI wieku przychodzimy do kościoła, a nie czegoś nauczyć, a nie po to, aby się czegoś oduczyć. A to „oduczanie się” jest o wiele ważniejsze. Mamy swoje odruchy, opowiadania, by tylko nie pokazać się od strony bezradnej, a właśnie tego mamy się oduczyć. Trzeba mieć piękne serce, aby je pokazać, a czasem marniutkie są te nasze serca, jakby ciągle „stan przedzawałowy”. Coraz częściej mamy lepsze samopoczucie w markecie (który nas otumania) niż w domu czy kościele (gdzie doświadczając wewnętrznego pokoju, odczuwamy także jakże bolesny „wewnętrzny niepokój”).
Ludzkość spała gdy Noe budował arkę i dlatego wszyscy zginęli. Bóg nas ostrzega. Czasem sam śpi ten, który tylko widzi zło u innych, a nie dawno uśpił już swoje sumienie! Serce prawdziwe odczuje i odczyta znaki, które daje Bóg. A człowiek często mówi – jeszcze zdążę! A koniec świata przyjdzie dzień przed planowanym terminem! „Wszyscy tak robią” – to jest nasze hasło usypiające! Jakby ktoś teraz budował Arkę na rynku w Bochni? Uznalibyśmy go za wariata. Oni siedem dni siedzieli w arce. (Jaki tam musiał być smród!) Kto dziś wchodzi do współczesnej arki Noego? Ci wyśmiewani, uczciwi, którzy bronią Kościoła, mają odwagę sprzeciwić się tłumowi. A ludzie się śmieją i pukają w głowę patrząc na człowieka, który naprawdę czuwa na ponowne przyjście Chrystusa.
„Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona”. Dwóch będzie na polu … choć będą tak samo żyli, tak samo zarabiali – to jednak „jeden będzie wzięty, drugi zostawiony”, bo Bóg patrzy w głębie serca. Jakże niebezpieczne jest porównywanie się. Ilu z nas tak się tłumaczy? Do czego Bóg nas powołał? Może niejeden z nas miał inne powołanie, a realizuje coś zupełnie innego. Każdy z nas ma indywidualną drogę! Bóg nas wzywa byśmy nie zasnęli na tej naszej drodze życie. Można zasnąć przy najlepszym duszpasterstwie. Judasz „usnął” choć miał najlepszego katechetę i kaznodzieję przy sobie!
„Kto ma nadzieje żyje inaczej”. (Benedykt XVI). Całe nasze życie zależy od tego, czy mamy w sobie płomyk nadziei. Czy jeszcze jest we mnie nadzieja? Co nas może uśpić w tym czasie adwentowego oczekiwania? Bardzo często usypia nas chęć napominania innych i wmawiania sobie, że jesteśmy lepsi, że mamy prawo, nawet obowiązek zawracania uwagi innym. A to przecież sam Bóg oceni nasze życie i tylko On ma prawo do osądzenia człowieka. Jeżeli robimy coś dobrego, to nie ma znaczenia, czy inni to aprobują. Jeżeli robimy coś złego, to nawet gdy nikt inny o tym nie wie, wie o tym Bóg. On widzi nas takimi, jakimi jesteśmy. „Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. Żyjmy tak, przeżyjmy ten Adwent w ten sposób, aby nasze życie zostało „docenione” przez samego Jezusa! Patrzmy na swoje życie i swoim życie dawajmy wzór do naśladowania.
Duszpasterz
„Ludzkość spała gdy Noe budował arkę” – czytam.
Cóż! „śpiący” tracą nadzieję, jaką daje prawdziwe zaangażowanie.
Gorzej, że tych co aktywnie włączyli się w budowę arki prześladuje myśl, że właśnie dla nich zabraknie w niej miejsca.
PS: To nie boskie zrządzenie, że w „arce przetrwania” dla najciężej pracujących często brakuje miejsca…
….innymi słowy zbyt wielu cierpi na niedostatek (brak miejsca w arce), gdy w rękach tak niewielu skupione są nieograniczone dobra.
Dla mnie budowa arki to trud codziennej pracy (też tej w domu – rodziców, dziadków, również dzieci), a miejsce w arce oznacza sensowny podział ogromnych dóbr współczesnego świata między pracujących ludzi. Tak wygląda zwykła ludzka solidarność…