Refleksje na niedzielę: Czego najbardziej potrzebujesz zabiegany człowieku?

Kiedyś Jezus zapyta Cię czy umiałeś znaleźć czas, by niekiedy siąść u Jego stóp i nabierać sił do działania, by mądrze łączyć w sobie postawę aktywnej Marty i kontemplacyjnej Marii.

Betania jest wsią leżącą u wrót Jerozolimy. Tam Jezus odwiedził dom Marty oraz jej siostrę Marię i brata Łazarza, u których Jezus lubił zatrzymywać się i wypoczywać, gdy nauczał w Judei. Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam dwie kobiety. Pierwszą jest „Marta uwijała się koło rozmaitych posług”, a drugą „Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie”. Maria nie mogła uwierzyć, że ma Nauczyciela tylko dla siebie!! Dlatego odstawiła wszystko na bok i zasłuchała się w słowa Mistrza. Dla niej bycie blisko było czymś wyjątkowym, bo wiemy, jaka była rola i miejsce kobiet w Judaizmie. Kobiety zawsze miały wydzielone miejsce w przedsionku świątyni. Blisko mogli być tylko mężczyźni. A jak jest dziś?

Patrząc na całą sytuację możemy dojść do wniosku, że między nimi była sytuacja napięta. Marta nawet nie próbuje prosić siostry o pomoc, ale zwraca się o to do Jezusa: „Panie czy Ci to obojętne, że moja siostra mi nie pomaga?” Tutaj możemy dostrzec siebie: praca, dom, studia, porządek wokół mnie, ciągle mamy jakieś zajęcie. A Jezus mówi wyraźnie: „Maria obrała najlepszą cząstkę” – to znaczy przylgnęła do Niego, wybrała słuchanie Jego słów. Jezus pokazuje inny świat. I to wszystko czynił z wielką delikatnością. Nawet grzechy wytykał z miłością, aby człowiek zachwycił się pragnieniem świętości.

Marta to symbol życia aktywnego, a Maria jest personifikacją życia kontemplacyjnego. Jezus ganił w Marcie nie działanie, lecz przesadny aktywizm. Rysy charakteru Marty są szalenie bliskie współczesnemu człowiekowi, zwłaszcza temu żyjącemu w mieście, który jest chory na pośpiech i chroniczny niepokój. Chcemy robić wiele rzeczy naraz. Działanie pod presją nieustającego lęku oznacza, że zatraciło się środek ciężkości, straciło istotę rzeczy do zrobienia, staliśmy się niewolnikami własnej pracy. Najlepszym sposobem bycia Martą jest … bycie Marią! Uważne wsłuchiwanie się w słowo Boże, nawyk modlitwy i rozmyślanie, patrzenie na wszystko z punkt widzenia wieczności. Tylko takie patrzenie pozwala nam dostrzec i przestrzegać priorytety, realizować wszystko ze spokojem, co zresztą jest najlepszym sposobem wypełniania obowiązków i zrobienia więcej.

Ktoś może temu wszystkiemu co piszę zaprzeczyć, bo przecież rytm współczesnego świata zmusza nas do ciągłej aktywności. I zgadza się. Człowiek stał się ofiarą „wyścigu szczurów” i „biegu z przeszkodami”. Ile czasu „ucieka” nam w korkach i zmaganiu się o „chleb powszedni”. I ta właśnie sytuacja sprawia, że trzeba pilnie szukać rozwiązań, jeśli nie chcemy zostać całkowicie zniszczeni i puści w środku. Nie mów nigdy, że nie masz czasu na chwilę odpoczynku, modlitwy czy choćby na spacer w puszczy i rowerową wycieczkę? Częściej jest to wynik naszej obojętności wobec naszego zdrowia i troski o duchowy rozwój.

Kiedyś Jezus zapyta Cię czy umiałeś znaleźć czas, by niekiedy siąść u Jego stóp i nabierać sił do działania, by mądrze łączyć w sobie postawę aktywnej Marty i kontemplacyjnej Marii. I pamiętaj: nie mogąc być naraz ludźmi czynnymi i pogrążonymi w medytacji, musimy zatem być na przemian Martą i Marią. Chcę przez to powiedzieć, że trzeba umieć zarezerwować sobie czas, by się zatrzymać, odnaleźć to, co ważne dla nas, wejść w kontakt z naszym wnętrzem i spotkać się z Bogiem tam zamieszkującym. I proszę cię, zapragnij tego.

Duszpasterz

There are 2 comments

  1. „Staliśmy się niewolnikami własnej pracy” – to byłby świetny tytuł dla powyższego tekstu, który skłonił mnie do kilku historycznych refleksji!

    Oto i one:

    Przez setki tysięcy lat społeczności rdzenne żyły w rytmie: przygotowania do świętowania – samo świętowanie – odpoczynek po świętowaniu. W międzyczasie trochę pracy. Nadwyżek produkcji ani wojen nie znali! (cywilizacje te nazywamy prymitywnymi).

    W 20-tym wieku mieszkańcy chrześcijańskiej Europy żyli w rytmie: praca ponad siły w koszmarnych warunkach i mordowanie „niepotrzebnych nadwyżek siły roboczej” na skalę, jakiej nie znał świat (dwie wojny światowe). Czyżby Stwórca odwrócił się od Stworzenia dopuszczając budowę obozów zagłady? (cywilizacje naszą nazywamy rozwiniętą!).

    U progu 3-go tysiąclecia młodzi ludzie chrześcijańskiej Europy żyją w rytmie: praca na maksa, bez czasowych ograniczeń. Wypoczynek też na maksa i również bez ograniczeń a nierzadko i bez żadnych zahamowań. Wnet nikogo nie trzeba będzie mordować, bo mało kto się rodzi (praca nie zostawia czasu na „rodzenie dzieci”), małżeństwa wyglądają jak umowy na wspólne życie na czas określony, a najważniejszym świętem chrześcijańskim jest robienie bożonarodzeniowych zakupów w supermarketach! (mówimy o nowej cywilizacji niespotykanych szans i rozwoju).

    Ale życie i tak jest piękne, gdy wiatr wieje w plecy i delikatny promień słońca „muska twarz” – czego życzę sobie i „Duszpasterzowi” przed fazą kolejnych upałów!!!

  2. magdalena olchawa |

    Szanowny Panie Janie,
    gdybym COKOLWIEK dostała od rodziców nie pracowałabym na maksa – a że jednak muszę gdzieś mieszkać, coś jeść i w co się ubrać , nie wspominając o kinie, teatrze, książkach itd – a wszystko to muszę zapewnić sobie sama- to muszę też pracować. Niestety na maksa. Pan weźmie kartkę i ołówek i policzy ile kosztuje życie a ile wynosi przeciętna pensja.
    Zapewniam Pana, że wiatr w plecy i słońce na twarzy jest mało zabawne kiedy brakuje na podstawowe potrzeby.