Koniec handlu żywymi zwierzętami w Bochni?

Rolnicy spod Bochni nie będą mogli handlować żywymi zwierzętami na terenie miasta. Powód? Miasto nie przystosowało placu przy ul. Partyzantów do tego celu.

Władze zapowiadały, że w tym roku nowy plac targowy będzie gotowy, zakupiono na ten cel 2 hektary ziemi. Tymczasem handel wciąż musi odbywać się na ulicy – zwracał na to uwagę radny Kazimierz Ścisło podczas ostatniej sesji. – Z tego placu korzysta bardzo dużo osób z naszego miasta. Kupują sobie tam przeróżne rzeczy, niech pan się nie krzywi panie burmistrzu. Przez wiele lat ten plac przeszkadzał przy hali Gazaris, ale tam powinien on zostać taki, jaki był. Nie ma tam już handlu krówkami, świnkami, końmi, ale ten zakres, który jest powinniśmy utrzymać – mówił radny.

Burmistrz Bogdan Kosturkiewicz tłumaczył, że zakaz handlu żywymi zwierzętami w Bochni wprowadził Powiatowy Lekarz Weterynarii. Postawił on warunek, którego spełnienie przez miasto byłoby niezwykle kosztowne. – Wyprosiłem u Powiatowego lekarza Weterynarii, aby zabronił sprzedaży zwierząt: świnek, krów, koni, pan radny sugeruje, że większość albo znacząca część mieszkańców Bochni zajmuje się tym procederem. To nie my zabraniamy, Powiatowy Lekarz Weterynarii zabronił tego od 1 stycznia – mówił burmistrz.

Wydaje się jednak, że rolnicy będą mogli handlować żywymi zwierzętami w Bochni: przewodniczący rady miejskiej zaproponował, aby zwrócić się do lekarza weterynarii o przedłużenie czasu na dostosowanie placu targowego do wymogów sanitarnych. Ryszard Najbarowski sugeruje też, aby wystąpić do wójtów poszczególnych gmin o dofinansowanie budowy placu targowego.