Refleksje na niedzielę: Kobieta cudzołożna – co Ty na to?

Ta historia cudzołożnicy jest mini dramatem w dwóch aktach albo dokładniej to ujmując w dwóch scenach. W pierwszej scenie występuje wielu bohaterów: oskarżyciele, kobieta, Jezus. W drugiej pozostają już tylko dwie osoby: Jezus i niewiasta.

Wyobraźmy sobie całą scenę. Jezus naucza. Nagle krąg słuchaczy otwiera się, by przepuścić kobietę popychaną przez grupę pokrzykujących faryzeuszy. Stawiają ją przed Nim, sami tłoczą się wokół, może z założonymi rękami, mówiąc sobie w głębi serca, a może i na głos: „I co Ty na to?”. Ale oni nie przyszli by prosić o opinię, lecz zastawić pułapkę na Jezusa (tak jak wtedy gdy pytali Go o podatek). Cały podstęp polegał na tym: jeżeli powie, by jej nie kamienować, wystąpi przeciw Prawu Mojżesza i będzie można Go oskarżyć jako odstępcę. Jeśli natomiast poleci ją ukamienować, utraci wreszcie aurę dobrego nauczyciela, miłosiernego względem grzeszników.

I co Jezus na to? Jezus nic nie powiedział. Nachylił się jedynie i zaczął pisać. Może potrzebował czasu, by się namyśleć? Wreszcie podnosi wzrok i mówi: „Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”. Jakże wieli z nas „rzuca kamieniami” w bliźnich, poprzez słowa obmowy czy oszczerstw. A Jezus mówił, kto jest bez winy nich pierwszy rzuci kamień. Czy rzeczywiście uważasz, że jesteś bez winy, kiedy „kamienujesz” innych?

Swoimi słowami jakby nagle podniósł wieko ludzkich sumień. Jezus posiadał w najwyższym stopniu dar poznawania serc. Znał to, co działo się w sercach osób stojących przed Nim, a one niekiedy zdawały sobie z tego sprawę.

Cisza zaczęła ciążyć i stała się nie do zniesienia. Najstarsi zaczynali chyłkiem unikać, może przerażeni myślą, że Jezus zamierza pomóc im przyjrzeć się ich minionemu życiu, żeby się przekonać, czy rzeczywiście są bez grzechu, łącznie z grzechem, który wypominali kobiecie. Oni dobrze wiedzieli, czego zabraniał im dekalog i jak go „przestrzegali”. A czy tobie nic nie ciąży na sumieniu? Może masz coś co warto byłoby „oddać” Jezusowi w spowiedzi wielkopostnej? Pomyśl chwilę, zatrzymaj się w ciszy, a usłyszysz to czego nie chcesz dopuścić do swojej świadomości!

I druga scena. Miejsce opustoszało. Pozostał tylko Jezus i kobieta – ta oskarżona przez tak wielu, teraz pozostała sama, bo wszyscy się wycofali. I nadchodzi moment, na który tak wielu z nas czeka po każdej spowiedzi świętej: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz”. I w tym momencie kobieta doświadczyła cudownego spojrzenia Jezusa. Może jeszcze nigdy w jej życiu nikt z taką miłością i czystością na nią nie spojrzał, bo przecież (czego do końca nie wiemy) mogła być prostytutką (a przecież wiadomo jak czasem mężczyzna spogląda na kobietę, czy też jak chłopak spogląda na dziewczynę). Słowo „Idź” skierowane do niej przez Jezusa musiało wlać w serce kobiety wiele otuchy. W tamtej chwili oznaczało ono: ożyj, miej nadzieję, wróć do domu, odzyskaj swoją godność kobiety, nie ulegaj namiętnością. Takie słowa Jezusa. One tak wiele dobrego rodzą w naszych sercach, o ile tylko chcemy je usłyszeć, przyjąć i zacząć nimi żyć. I jeszcze raz teraz po tym wszystkim pomyśl „I co Jezus na to?”, ale teraz w kontekście twojego życia. Czy On jest z Ciebie dumny?

Duszpasterz