Ukończyły szkołę specjalną, teraz muszą siedzieć w domu

Rodzice osób niepełnosprawnych z Bochni domagają się, aby powiat zapewnił ich dzieciom dalsze zajęcia. Bez nich umiejętności zdobyte podczas lat nauki powoli zanikają, a dzieci cofają się w rozwoju.

Posłuchaj:

Katarzyna Łucyków jest matką niepełnosprawnej córki w wieku 21 lat. W tym roku Kaja skończyła Ośrodek Szkolno-Wychowawczy, teraz siedzi w domu. Nie ma dla niej miejsca na Warsztatach Terapii Zajęciowej, nie ma miejsca w Środowiskowym Domu Samopomocy – mówi Katarzyna Łucyków. Co roku mnóstwo dzieci wychodzi z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego i nie mają się gdzie podziać. Na Warsztatach Terapii Zajęciowej nie ma płynności, dzieci tam po prostu są, nie wychodzą nigdzie do pracy i tych miejsc nie przybywa. To samo jest w Środowiskowym Domu Samopomocy – dodaje.

Problem dotyczy większej liczby osób. Chcemy, żeby nasze dzieci gdziekolwiek się ruszyły, żeby się nie cofały tylko szły do przodu – mówi pani Danuta, mama Sylwii, która SOSW ukończyła rok temu. Teraz nasze dzieci cofają się w rozwoju, w przypadku mojej Ani jest to bardzo widoczne. Jest mało rozmowna, zamyka się w sobie – dodaje pani Barbara, również jej córka od roku siedzi w domu. Bardzo tęsknię za szkołą, fajnie było. Były koleżanki, panie nauczycielki – wspomina Ania.

Był marsz dla niepełnosprawnych i co z tego? Przeszli się i pokazali, tylko i wyłącznie. Nie było nic z tego, tylko chcieli się chyba pokazać, co oni to robią – dodaje pani Danuta.

Na problem zwrócił uwagę radny Józef Słonina podczas wrześniowej sesji Rady Powiatu. Oto, co mu odpisano:

W rozmowie z mojaBochnia.pl wicestarosta Józef Mroczek przyznaje, że rozwiązanie jest w zasięgu ręki. Interesujemy się tym problemem. Można to rozwiązać w dwojaki sposób: świetlice terapeutyczne, środowiskowe domy samopomocy albo warsztaty terapii zajęciowej. Warsztaty terapii zajęciowej to nie jest nasze zadanie, my tylko dokładamy 10 procent do ich funkcjonowania. Jeśli zgłosiłaby się jakaś fundacja lub stowarzyszenie, które chciałoby prowadzić taka świetlicę terapeutyczną, myślę, że byłoby to do rozwiązania, pieniądze by się pewnie w jakiś sposób znalazły – uważa wicestarosta Józef Mroczek.