Uprawiał konopie indyjskie. Wpadł, bo nie zatrzymał się do kontroli

23-letni motocyklista przekroczył w Rzezawie dopuszczalną prędkość i nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Policjanci trafili jednak na jego trop. Przy okazji wyszło na jaw, że motocykl nie miał badań technicznych, mężczyzna nie miał prawa jazdy, a dodatkowo 23-latek trudnił się uprawą konopi indyjskich.

28 sierpnia w Rzezawie, kierujący motocyklem Yamaha, poruszając się w terenie zabudowanym, z niedozwoloną prędkością, nie zatrzymał się do kontroli drogowej na wyraźny sygnał policjantów Ruchu Drogowego, którzy na ulicy Pacynkowej prowadzili radarowy pomiar prędkości. Motocykl, którym poruszał się motocyklista zarejestrowany był na mieszkańca Krakowa. Jeszcze tego samego dnia policjanci ustalili faktycznego użytkownika jednośladu. Był nim 23-letni mieszkaniec powiatu bocheńskiego, który motocykl nabył w 2014 roku i mimo ciążącego na nim obowiązku nie przerejestrował go. Ponadto 23-latek nie posiadał uprawnień do kierowania motocyklem, a sam pojazd nie posiadał ważnych badań technicznych, co jest wymogiem dopuszczenia motocykla do poruszania się po drodze – relacjonuje mł. asp. Łukasz Ostręga, oficer prasowy policji w Bochni.

Przy okazji policjanci ustalili, że 23-latek – mimo obowiązującego mocą ustawy zakazu – uprawiał konopie indyjskie, a w miejscu zamieszkania miał środki odurzające w postaci marihuany.

Zebrany materiał dowodowy w sprawie zatrzymanego 23-latka pozwolił przedstawić mężczyźnie szereg zarzutów, m.in.: przekroczenia dopuszczalnej prędkości, nie zatrzymania się do kontroli drogowej, kierowania motocyklem bez wymaganych uprawnień, jak również poruszania się pojazdem niedopuszczonym do ruchu i nieprzerejestrowanie w terminie 30 dni zakupionego wcześniej motocykla.

Za popełnione wykroczenia 23-latkowi grozi wysoka grzywna. Znacznie poważniejsze są jednak zarzuty popełnienia przestępstwa posiadania i uprawy środków odurzających, jakie usłyszał 23 –latek. Zgodnie z przepisami ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, przestępstwa te zagrożone są karą pozbawienia wolności do lat 3 – dodaje rzecznik.