Paweł Mej pobiegł na bosaka i „na wstecznym” w maratonie

Już nie tylko boso, ale tyłem – mieszkaniec Baczkowa koło Bochni wystartował w Maratonie Warszawskim w nietypowy sposób.

Paweł Mej, bo o nim mowa, słynie już z biegania i chodzenia na bosaka. W ten sposób pokonał większą część ostatniej pielgrzymki z Tarnowa na Jasną Górę. Tym razem jednak wpadł na nowy pomysł. – Ciężko było, ale przebiegłem, udało mi się – mówi. Na pytanie, dlaczego zaczął biegać tyłem, odpowiada: – Pomyślałem, a gdyby to wykonać w innym stylu? Już prawie dwa lata biegam boso, a dlaczego tego nie wykonać w odwrotnym kierunku, czyli na wstecznym – dodaje.

31 grudnia Paweł Mej zamierza boso pobiec na Sylwestrowym Biegu Radości w Krakowie.

Podczas maratonu Paweł Mej miał kolizję z rowerzystką. Jak do tego doszło? O tym w rozmowie z oryginalnym biegaczem z Baczkowa w radiu Moja Bochnia (na stronie głównej)

There are 1 comments