„GK”: Dawni ministranci z Brzeska oskarżają księdza infułata

Sześciu mężczyzn z Brzeska oskarża byłego proboszcza parafii św. Mikołaja w Bochni, że molestował ich seksualnie. Miało do tego dochodzić w latach 80, gdy mieli 10-13 lat. O sprawie pisze w dużym artykule dzisiejsza „Gazeta Krakowska”.

Ksiądz Zdzisław S.* w latach osiemdziesiątych był wikariuszem parafii św. Jakuba w Brzesku. Według złożonych przed sądem biskupim zeznań zwabiał do swojego pokoju na plebanii nieletnich chłopców i molestował ich. Tarnowska kuria wszczęła śledztwo, ale Watykan uznał, że sprawa jest przedawniona. Poszkodowani chcą teraz złożyć pozew cywilny przeciwko księdzu – czytamy w dzienniku.

W artykule Marii Mazurek są obszerne wypowiedzi byłych ministrantów parafii św. Jakuba w Brzesku. Wszyscy przedstawiani są jedynie z imion (zmienionych przez redakcję). Dorośli dziś mężczyźni opowiadają, jakich czynów miał dopuszczać się wobec nich duchowny. Dziennikarka dotarła również do samego zainteresowanego, który zdecydowanie zaprzecza. To są bezpodstawne oskarżenia. Przyjmuję je jako krzyż kapłański – zapewnia.

Z artykułu dowiadujemy się, że sześciu mieszkańców Brzeska wystąpiło do tarnowskiej kurii. Zostali również przesłuchani przed sądem biskupim. Zażądali, jak mówią, trzech rzeczy: odsunięcia księdza S. od pracy z młodzieżą, przeniesienia na mniejszą parafię (ponad 20 ostatnich lat ksiądz S. był proboszczem parafii Świętego Mikołaja w Bochni) oraz odebrania mu tytułu infułata. Niespełna dwa miesiące później media będą się rozpisywać, że ksiądz S. zrezygnował z prowadzenia parafii św. Mikołaja. Oficjalny powód: problemy ze zdrowiem – pisze dziennikarka.

Przy okazji pada pytanie, dlaczego sprawa wypłynęła dopiero teraz. Odpowiadają, że ksiądz cieszył się takim autorytetem, że i tak nikt by im nie uwierzył. Że się bali, że wstydzili, że nie wiedzieli nawet, czy to było złe. I wreszcie, że wtedy o pedofilii w Kościele w ogóle się nie mówiło – pisze Maria Mazurek.

Okazuje się, że duchowny był stałym bywalcem domu jednego z mężczyzn. – Przez lata dusiłem to w sobie – mówi Konrad. – I w końcu kiedy wyszła na jaw sprawa księdza Gila i biskupa Wesołowskiego, coś we mnie pękło. Przestałem się bać. Wysłałem do księdza SMS-a, czy nie ma nic do powiedzenia w związku z tym, co robił w przeszłości.

Jak donosi gazeta, mężczyźni złożyli w brzeskiej prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Zostali przesłuchani, śledztwo nie zostało jednak wszczęte ze względu na przedawnienie. Cała szóstka domaga się teraz zadośćuczynienia w wysokości od 100 do 250 tys. zł dla każdego z nich. Rozważają proces przed sądem cywilnym. Z kolei adwokat duchownego ostrzega, że jeśli pomówienia przedostaną się do przestrzeni publicznej, „będzie to oznaczało naruszenie dóbr osobistych jego klienta” i również oni mogą być pozwani.

Na koniec artykułu padają słowa duchownego. Jest Rok Miłosierdzia, więc ja im te pomówienia wybaczam.

Więcej w dzisiejszym wydaniu „Gazety Krakowskiej”.

——————————–

* „Gazeta Krakowska” posługuje się inicjałem nazwiska duchownego i zasłania jego twarz czarnym paskiem, jednak nie ma on postawionych żadnych zarzutów prokuratorskich.