CBA w domu kultury. „W tak małym środowisku jak Bochnia ktoś czyimś krewnym zawsze będzie”

W tak małym środowisku jak Bochnia ktoś czyimś krewnym zawsze będzie – tak niedawną wizytę agentów CBA w Miejskim Domu Kultury komentuje burmistrz Stefan Kolawiński. Centralne Biuro Antykorupcyjne bada sprawę przetargu na utrzymanie czystości w Parku Uzbornia.

W postępowaniu z 2014 r. wzięły udział cztery podmioty. Najtańsza z ofert opiewała na 338 tys. zł i została odrzucona z powodu „rażąco niskiej ceny”. Gdy następny w kolejności oferent wycofał się, wybór padł na firmę prowadzoną przez rodzinę dyrektor Anny Kocot-Maciuszek.

Szefowa MDK odmówiła nam komentarza w tej sprawie. O wizycie agentów poinformowała jednak na ostatnim posiedzeniu komisji rewizyjnej. W Środę Popielcową odwiedziło mnie dwoje pracowników Centralnego Biura Antykorupcyjnego i przejrzało dokumenty. Chodziło o prawidłowość przeprowadzenia przetargu. Poinformowałam, że komisja rewizyjna tym się zajmowała i państwo jednoznacznie stwierdzili, że przetarg został przeprowadzony w sposób prawidłowy – mówiła odpowiadając na pytanie radnego Marka Bryga.

CBA nie chce zdradzić na jakim etapie jest sprawa. CBA, jak inne służby specjalne, mając na uwadze dobro służby i prowadzonych postępowań, bezpieczeństwo i walkę przestępczymi patologiami, nie informujemy o szczegółach działań, o szczegółach prowadzonych postępowań, o tym jakie sprawy, osoby, firmy i instytucje pozostają lub nie pozostają w naszym zainteresowaniu. Mając na uwadze skuteczność w walce z korupcją oraz obowiązujące standardy prawne nie informujemy o źródłach swoich informacji ani inspiracji prowadzonych przez Biuro postępowań – poinformował nas Wydział Komunikacji Społecznej CBA.

O sprawę zapytany został niedawno burmistrz Stefan Kolawiński. Nie sądzę, żeby była to jakaś szczególna okoliczność, nieraz urząd miasta był kontrolowany przez NIK, RIO, CBA, CBŚ. Co to oznacza? Dla mnie nie oznacza to nic, dopóki ewentualnie organ w jakiś sposób nie zajmie stanowiska – stwierdził burmistrz Stefan Kolawiński podczas wtorkowej konferencji prasowej.

Przetarg został wygrany przez zupełnie inną firmę, natomiast ta firma zrezygnowała. Wówczas rzeczywiście wygrał ktoś, kto jest członkiem rodziny pani dyrektor – tłumaczył dalej burmistrz. Ale komisja rewizyjna nie doszukała się tutaj uchybień, to jest jedna sprawa. Druga, że w tak małym środowisku jak Bochnia ktoś czyimś krewnym zawsze będzie, dobrym znajomym, przyjacielem itd. Nie możemy zakładać, że akurat tutaj zafunkcjonowały jakieś niezgodne z prawem rzeczy – stwierdził Stefan Kolawiński.

Pewnie jest to przeprowadzone zgodnie z prawem, natomiast jakiś niesmak pozostaje. Budzi to jakieś podejrzenia o kumoterstwo czy zlecanie rodzinie, ale nie sądzę, żeby przetarg był w ten sposób prowadzony – ocenia z kolei Andrzej Koprowski, asystent burmistrza Bochni (wypowiedź dla mojaBochnia.pl z 5 stycznia br.).

Umowa podpisana z firmą wybraną przez MDK opiewa na 622 tys. zł i obowiązuje do końca 2017 r.