Z Bochni na Antarktydę – wyprawa Szczepana Brzeskiego

Szczepan Brzeski z Bochni postanowił spędzić święta Bożego Narodzenia na Antarktydzie. 35-latek pojechał tam zdobyć górę Vinson, najwyższą na tym kontynencie. Jej wysokość to 4892 m n.p.m. Ma być to jego szósty z dziewięciu szczytów Korony Ziemi.

Młodemu himalaiście z Bochni udało się już zdobyć pięć z dziewięciu szczytów Korony Ziemi: Elbrus (25 czerwca 2012 r.), Mont Blanc (12 lipca 2012 r.), Kilimandżaro (1 lutego 2013 r.), Aconcaguę (21 lutego 2013 r.) i Piramidę Carstensza (Australia – 19 listopada 2014 r.). Teraz przyszedł czas na najwyższy szczyt najbardziej niegościnnego dla człowieka kontynentu: Antarktydy.

Antarktyda, najbardziej niedostępne miejsce na Ziemi. Miejsce, gdzie nie mieszka człowiek, ani żadne zwierzę z wyjątkiem kilku kilometrów linii brzegowej. Zimna biała pustynia, w miesiącach letnich istnieje możliwość dotarcia tu transportowym samolotem, który ląduje na lodowisku bez wieży kontrolnej i bez użycia hamulców. Na Antarktydzie albo wieje bardzo silny wiatr, albo panuje dzwoniąca w uszach cisza. I podczas tych cichych chwil są szanse, że by zdobyć górę. Żeby zdobyć górę najpierw trzeba podejść z saniami po lodowcu. Potem wspiąć się stromym stokiem o nachyleniu 45 stopni. A na końcu podejść długim zboczem. Największym zagrożeniem są załamania pogody i związane z tym bardzo niskie temperatury do -45 stopni powiązane z silnym wiatrem – mówi Szczepan Brzeski.

Jedenastoosobowa grupa wylądowała na lodowym pasie lotniskowym na Antarktydzie w minioną sobotę. Zgodnie z planem, dzisiaj mieli być już w Vinson Base Camp, czyli pierwszej bazie położonej na wysokości 2100 m n.p.m. Plany pokrzyżowała jednak pogoda. Ekipa ma 2 dni opóźnienia w wyjściu z Union Glacier Camp, zlokalizowanego 8 km od lotniska Blue Ice Runway. Czas opóźnienia może się przedłużyć ze względu na niekorzystne warunki pogodowe, uniemożliwiające przelot w kierunku Vinson Base Camp.

Rocznie na Masyw Vinsona wchodzi jedynie ok. 140-150 osób. Dla porównania, na Denali (Ameryka Północna) ok. 400 osób, a na Mount Everest 300-500 osób (są to dane za 2013 r., ponieważ późniejsze trzęsienie ziemi i lawina znacznie utrudniły wyprawy na Dach Świata).

Najważniejszym sprzymierzeńcem na Antarktydzie jest słońce. Ponieważ właśnie rozpoczyna się tam lato, najlepszy „sezon na Vinsona” trwa od połowy grudnia do połowy stycznia. To wtedy życiodajnego słońca jest na niebie najwięcej. Godziny, w których wychodzimy na kolejną część wyprawy, determinuje wysokość słońca. Jeżeli nad namiot lub obóz nadciąga słońce i wprost przyświeca, jest dużo cieplej, jeśli za godzinę znajduje się w cieniu, to lepiej być już w namiocie w ciepłym śpiworze, bo temperatura w ciągu godziny może spaść z minus 10 do minus 30 stopni. Słońce jest więc naszym przyjacielem – powiedział nam Szczepan Brzeski.

Zwraca uwagę, że 24 grudnia to w Polsce najkrótszy dzień, tymczasem na Antarktydzie to dzień, w którym słońce jest najwyżej przez najdłuższy czas. Mówiąc wprost: wtedy jest najmniej cienia.

Odczuwalna wysokość na Antarktydzie jest też wyższa od tej realnej. Wchodzimy na blisko 4900 metrów nad poziomem morza, ale lokalizacja blisko bieguna powoduje, że odczuwalna wysokość jest o ok. 1000 metrów wyższa. Wiec chodzimy prawie na 6000 m. n.p.m.

Zaraz po przylocie na kontynent międzynarodową ekipę z udziałem mieszkańca Bochni przywitała temperatura od -10 do -15 stopni Celsjusza. Na szczycie powinno być około od -35 do -38. Oczywiście temperatury są określone dla dnia słonecznego (bez cienia). Cień poczujemy na pewno. Zbadany rekord zimna to blisko -90 stopni ale to tam gdzie takie pomiary się wykonuje. Nasi przyjaciele w Punta Arenas twierdzą ze na szczycie Vinsona w zimie (czerwiec/lipiec) dochodzi do -120 stopni. Nikt jednak tego jeszcze nie zmierzył ale planują to zrobić wkrótce – dodaje Szczepan.

Przygotowania do wyprawy rozpoczęły się w lipcu. Polegały na formalnościach związanych z przelotami, ale również z uzyskaniem odpowiedniej kondycji. Cały sprzęt transportujemy sami – nie ma Szerpów, jak przy wejściu na Everest lub mułów, jak przy wejściu na Acconcague (najwyższy szczyt Ameryki Południowej). Do transportu wykorzystuje się sanie, które każdy wspinacz ciągnie samodzielnie. W zależności od własnego wyposażenia, wspinacze niosą na plecach 12-20 kg oraz ciągną na saniach ok 10 kg. Im wyżej tym mniej tlenu, a jak mniej tlenu, to organizm szybko się męczy – mówi bochnianin.

Aby podołać wyprawie, musiał przybrać na wadze, ponieważ wyczerpująca wspinaczka potrafi pozbawić nawet kilkunastu kilogramów masy ciała.

Ponieważ w trakcie pobytu na Antarktydzie przypadną święta Bożego Narodzenia, ekipa przygotowała się na to wydarzenie. Planujemy stworzyć na Antarktydzie choinkę oraz kilka potraw. Każdy z nas ma ze sobą jakieś elementy tradycji – przyznaje Szczepan Brzeski.

Orientacyjny program wyprawy (jak wspomnieliśmy wyżej, obecnie ekipa ma 2-dniowy poślizg):

18 grudnia: wylot z Punta Arenas
19 grudnia: Vinson Base Camp (2100 m)
20 – 21 grudnia: Vinson Base Camp
22 – 24 grudnia: High Camp 3770 m
25 – 30 grudnia: Atak szczytowy Vinson 4892 m
27 grudnia: Zejście do Base Camp Vinson
Rezerwa czasowa + 14 dni.

Wyprawa nie mogłaby dojść do skutku, gdyby nie sponsorzy. Jej koszty to ok. 40 tys. dolarów.

Sponsorzy:

IGLOO – producent urządzeń chłodniczych w Starym Wiśniczu
MILOO – producent elektroniki świetlnej w technologii LED w Starym Wiśniczu
Pasaż – drukarnia Kraków
Art of Finance Doradztwo Biznesowe – firm której jestem właścicielem – Kraków, Bochnia
Hotel Młyn Jacka – Hotel w Wadowicach
LuckyMe Apartments in Crakow – wynajem apartamentów z Krakowie (nowo powstała)

Portal mojaBochnia.pl jest patronem medialnym wyprawy.