Refleksje na niedzielę: Prorocka misja chrześcijana

Miłość wchodzi tam, gdzie wiedza pozostaje na zewnątrz. Wiedzieć nie znaczy jeszcze wierzyć, bo wiara to odpowiedź na Bożą miłość – sama zatem powinna być miłością.

„Wzbudzę im proroka”. Prorok to, wbrew powszechnemu przeświadczeniu, nie ten, który przewiduje przyszłość, ale ten kto przemawia w imię Pańskie, przypominając Bożą naukę i wzywając do nawrócenia. „Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko, co rozkażę”. To osoba całkowicie oddana Bogu. Miał on nastawać w porę i nie w porę, mówić czasem słowa trudne i gorzkie. I niedopuszczalne było by fałszował jakoś słowa Jahwe: „Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów obcych – taki prorok musi ponieść śmierć”. Może wydaje się to zbyt ciężką karą, ale chodziło tu o relację z Bogiem i to by naród wybrany wiedział czego oczekuje od nich Pan.

„Mówię to dla waszego pożytku, (…) byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu”. Chrześcijanin zawsze powinien wiernie trwać. Chodzi tu o całkowity radykalizm, nie można pójść za Jezusem tylko trochę. Św. Paweł, idąc za słowami samego Jezusa, mówi, że Bóg powinien być zawsze na pierwszym miejscu – bo wtedy wszystko jest na właściwym miejscu. Niedopuszczalna jest zatem postawa „Bogu świeczkę a diabłu ogarek”. Życie chrześcijanina powinno być dla wszystkich świadectwem, tak by każdy, kto na niego spojrzy wiedział. Tak by nikt się nie zastanawiał, jak to jest, że jesteś chrześcijaninem – a czynisz takie rzeczy.

Nie wystarczy wiedzieć, że Bóg jest. Nie wystarczy wiedzieć, że Jezus jest „Świętym Boga”. Ponieważ szatan też to wie, jednak ten fakt nie spowodował w nim miłości Boga, nie spowodował tego, że chciał przylgnąć do Boga jako kochającego Ojca. Wiara to nie teoria, lecz całkowite zaangażowanie się po stronie Chrystusa. To zgoda na życie w światłości Boga. Tego zły duch nie chciał uczynić, wolał przed Świętym Bożym uciekać.

Takie przylgnięcie do Trójcy powoduje, że człowiek zaczyna żyć nie swoim, a Bożym życiem. Wtedy również może wypełniać rolę prorocką, do jakiej jako chrześcijanie zostaliśmy powołani. Nie mówimy wtedy własnej nauki, ale Boga. Czynimy wtedy również czyny przeniknięte miłością Pana boga i bliźniego.