55-latek z Bochni był bliski śmierci z wychłodzenia

55-letni mieszkaniec Bochni cudem uniknął śmierci z wychłodzenia. Przebywał w pomieszczeniu, gdzie było 7 stopni mrozu. Temperatura jego ciała miała tylko 24 stopnie Celsjusza. Dzięki pomocy znajomych udało się go uratować.

Mężczyzna był nieprzytomny, gdy pogotowie zabrało go do krakowskiego szpitala specjalistycznego. Uratowano go dzięki podłączeniu do sztucznego płuco-serca. Obecnie pacjent przebywa na oddziale intensywnej terapii, ale zdaniem lekarzy przed nim jeszcze długa rekonwalescencja.

Mężczyzna, który został znaleziony w zdewastowanej kamienicy przy ul. Kazimierza Wielkiego, oczekuje na mieszkanie socjalne. Ciągle jednak nie zakończyły się procedury związane z odbiorem budynku.

O sprawie informuje dzisiejsza „Gazeta Krakowska”. Szef bocheńskiego MOPS-u na łamach dziennika bezradnie rozkłada ręce i tłumaczy, że chciał pomóc 55-latkowi, jednak ten nie zgodził się na umieszczenie go w schronisku. Podobnie – w relacji Norberta Paproty – zachowało się 9 innych osób z terenu Bochni.