Brakowało mi tylko Eugeniusza

Odwiedziłem dzisiaj wystawę w bocheńskim archiwum „Bochnia w czasach PRL”. Wystawa ciekawa, a co najważniejsze przygotowana przy udziale bocheńskich gimnazjalistów. Bez wątpienia to ciekawy sposób na przekazywanie ludziom młodym prawdy historycznej. Większość sal ekspozycyjnych przedstawia PRL niejako „na wesoło”, tylko ostatnia sala, … ale o tym za chwilę.

Jak opowiadała mi dzisiaj p. Zofia, która oprowadzała mnie po wystawie, jedna z gimnazjalistek odwiedzających wystawę miała zapytać, czy w Galerii Handlowej w Krakowie w czasach PRL też były takie prawie puste półki, bo z octem, jak w „wystawowym” sklepie? Dobre pytanie. Pokazuje, jak ciągle trzeba mówić o najnowszej historii, od tak po porostu, bez nadymanej martyrologii.

A teraz o tej ostatniej sali. Pokazuje twarze twórców – oprawców tamtego systemu, pracowników SB, niektórych jeszcze można w Bochni spotkać na ulicy. Może warto kolejną wystawę poświęcić właśnie im i metodom ich działania, bo PRL tylko pozornie był „na wesoło”, bo tak naprawdę był „na smutno”.

I na koniec brakowało mi na tej wystawie Eugeniusza Koniecznego jako żywego eksponatu świadczącego o tamtej epoce. Szkoda, że archiwum nie zaproponowało mu współpracy, np. jako oprowadzającego, byłoby jeszcze bardziej wiarygodnie. Na szczęście on był tym „na wesoło”, po prostu taki sympatyczny kaowiec i taki pozostał. Stąd może ta jego kwiecistość stylu wypowiedzi (złotousty), bo to kaowcy mieli we krwi.