Ks. Adam Samborski: Kto usiłuje zaspokoić głód zdjęciem jedzenia?

Panie, chcemy widzieć Jezusa – prośba Greków skierowana do Filipa. Czym była podyktowana? Ciekawością? Dociekliwością? Sensacją?

O Jezusie krążyły różne wiadomości. Być może chcieli zobaczyć kto to jest, skonfrontować to, co o nim słyszeli z rzeczywistym obrazem Jezusa. Przekonać się na własne oczy czy rzeczywiście jest w nim coś niezwykłego. Można zaryzykować stwierdzenie, iż w jakiś sposób go szukali, byli zainteresowani jego osobą. Jezus nie pozostaje obojętny na ich prośbę. Jednak odpowiedź Jezusa jest, mówiąc oględnie, nieco dziwna, jakby nie na temat: Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. Jak rozumieć te słowa?

Przede wszystkim Jezus nie chce być traktowany jak osoba wzbudzająca podziw, jakiś gwiazdor, który dziś jest bożyszczem tłumów, a jutro ludzie pytają: kto to jest? Mówiąc inaczej Jezus nie jest do podziwiania lecz do naśladowania. On swoją osobą i życiem ukazuje pewien styl postępowania, który należy realizować: kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, niech bierze ze mnie przykład. Sam podziw (oglądanie) nie wystarcza. Odwołując się do codzienności: kto usiłuje ugasić pragnienie oglądaniem reklamy napoju, zaspokoić głód zdjęciami jedzenia?

Pójście za Jezusem ma jednak swoją cenę. Trzeba znienawidzić swoje życie. Nie chodzi tutaj o nienawiść do siebie, ale do życia, którego fundamentem jest pycha, egoizm i wszystko to (wystarczy przypomnieć sobie grzechy główne) co oddziela mnie od dobra, prawdy i piękna ukazanych w Jezusie. Życie pozbawione miłości, dobra wobec bliźnich jest prawdziwym ubóstwem i stratą. Dlatego Jezus zaprasza nas do ciągłego wysiłku przechodzenia od podziwu wobec Niego do konkretnego naśladowania Go w codzienności, aby nasze życie było prawdziwie bogate i szczęśliwe.

There are 2 comments