„PRZEPROSINY: Jan Truś przeprasza Marka Bzdeka za to, że w dniu 15 marca 2024 r. podczas konferencji prasowej przekazał nieprawdziwe informacje, co do kwoty wydatkowanej z budżetu Gminy Bochnia na wynagrodzenia wójta, zastępcy, skarbnika i sekretarza Gminy Bochnia, zarzucając przy tym Wójtowi Gminy Bochnia Markowi Bzdekowi rozrzutność, podczas gdy przekazane podczas konferencji dane dotyczące zarobków w/w osób obejmowały również wynagrodzenia współmałżonków zastępcy wójta oraz skarbnika, niezatrudnionych w Gminie Bochnia, czym wprowadził wyborców w błąd oraz naruszył dobra osobiste Wójta Gminy Bochnia Marka Bzdeka.”

Obywatel nt. altany na Plantach: „Ręka rękę myje”

Podczas czwartkowej sesji w „wolnych wnioskach” głos zabrał Stanisław Piotrowicz, jeden z mieszkańców Bochni, znany społecznik. Wytknął urzędnikom wiele spraw, mających wpływ na wizerunek Bochni. Dostało się również radnym za to, że nie wsłuchują się w głos mieszkańców.

Stanisław Piotrowicz poruszył problem „zanieczyszczania struktury architektonicznej” miasta. Wspomniał m.in. o wyglądzie Hali Gazaris kontrastującym z sąsiednimi kamienicami (przewodniczący rady Jan Balicki zwrócił uwagę, że temat sięga 16 lat wstecz i trudno dziś do tego wracać), nadbudówek na jednej z kamienic przy południowej pierzei Rynku („jak dwie psie budki”), a także stanu technicznego, w jakim znajduje się dawny zamek żupny przy ul. Regis oraz wyburzenia stajni salinarnej. W tym miejscu głos zabrała architekt miejska Dominika Ropek, która przyznała wiele racji Stanisławowi Piotrowiczowi i poprosiła, by złożył jej swoje wnioski w formie pisemnej. Będą one wzięte pod uwagę w ramach konsultacji społecznych przy sporządzaniu ostatecznej wersji planu rewitalizacji Śródmieścia Bochni.

Mieszkaniec Bochni dotknął też dyskutowanego ostatnio problemu altany na Plantach Salinarnych. Niech nikt nie opowiada żadnych rzeczy: jeżeli Planty są historyczne, tak samo te obiekty są historyczne. Uważam, że tutaj coś zawalił konserwator i urząd miasta. I teraz ręka rękę myje, taka jest prawda. Tę sprawę poruszył tu siedzący kolega Patryk Salamon. Proszę państwa, wy jako radni powinniście być uszami i oczami miasta. Od 1990 r. nie widziałem żadnego radnego, który by przeszedł do mnie i zapytał: „Proszę pana, ma pan jakieś uwagi?” W PRL-u raz jeden był. Proszę państwa, nie chcecie wiedzieć, co jest na dole, a to działa przeciwko wam. I dobrze wam pan Patryk powiedział*.

Druga rzecz, panie wiceburmistrzu, niech pan nie mówi, że jednostka nie może krytykować. Bo jakby pan zaglądnął do historii, toby się pan przekonał, że właśnie jednostki spowodowały zwycięstwa w bataliach wojskowych, nieposłuchanie – komplikacje i klęski.

Stanisław Piotrowicz zapytał również o sprawę Parku Uzbornia. Dlaczego został tak przerzedzony. Firma, która to robiła, wywoziła potężne klony i jesiony, później to przecierali w tartaku, mieli deski, jeszcze zarobili. A to można było tutaj wykorzystać. Ktoś powie: dendrolodzy. A ja się pytam: jacy dendrolodzy. Bo są lekarze, którzy ludzi leczą i żyją, a są tacy, którzy leczą, a zaraz umierają. Taka różnica. Zwrócił uwagę, że należałoby dosadzić drzew iglastych.

Mieszkaniec Bochni wytknął też radnym, że nie dopilnowali działki nieopodal szpitala. Parking przy ul. Świętokrzyskiej został zaprzepaszczony. Rada miała prawo pierwokupu albo wzięcia w wieczystą dzierżawę. Zostało to sprzedane, prawdopodobnie jest tam budowana prywatna przychodnia, która architektonicznie nie odpowiada wystrojowi budynków przy ul Świętokrzyskiej. Rozmawiałem na ten temat z burmistrzem Kolawińskim, powiedział: Tam by się nie zmieściło. Jakbyśmy tam poszli razem, pokazałbym, ile tam by się samochodów zmieściło. Gorsza sprawa: przez osiem lat czterech radnych przechodziło tamtędy i nie wiedzieli, że to można wykorzystać.

Przy okazji dostało się urzędnikom za opóźnienia w budowie parkingu obok ZUS. Naprzeciwko ulicy Zielonej [prawdopodobnie Stanisław Piotrowicz miał na myśli znak drogowy wskazujący trasę do Zielonej – przyp. PM] stary budynek, ale dowiedziałem się w miejskiej radzie: tam jest wielu właścicieli. A pytam: ilu jest radców prawnych? Do roboty się zabrać.

Stanisław Piotrowicz zapytał też, czy przewodniczący zarządu osiedla i przewodniczący komisji może być radnym. Istnieje takie podejrzenie, że może za bardzo dbać o swój region. Nie musi, ale może. I są takie głosy.

Wystąpienie, poza prośbą Dominiki Ropek i Jana Balickiego, nie spotkało się z odpowiedzią. Żaden z radnych ani przedstawicieli magistratu nie odniósł się do tematu parkingów czy Parku Uzbornia.

———————————————————————-

* Chodziło o słowa Patryka Salamona wypowiedziane podczas listopadowej sesji: Jest mi bardzo przykro, proszę się zastanowić nad tym co mieszkańcy mówią do państwa, bo te 500 głosów, niedługo będzie 600-700, to jest tyle głosów, że w następnych wyborach przez te 700 głosów ktoś nie zostanie burmistrzem, a ktoś nie zostanie radnym. Więc to takie moje ostrzeżenie, bo my mieszkańcy zapamiętamy sobie to.