Bochnia z budżetem: „Stabilny rozwój” czy jedynie „administrowanie miastem”?

W 2016 roku Bochnia ma na inwestycje ok. 10 mln zł. To ponad razy mniej niż w roku 2014. Podczas sesji 29 grudnia przegłosowano 17 zmian do budżetu.

Dochody budżetu zaplanowano na 100 mln 75 tys. 220 zł, a wydatki na 94 mln 275 tys. 220 zł. 5,8 mln zł planowanej nadwyżki ma być przeznaczone na spłatę kredytów i pożyczek zaciągniętych w latach poprzednich. Kwota przewidziana na wydatki majątkowe to 8,4 mln zł. Do tego należy doliczyć kwotę zaplanowaną w ramach budżetu obywatelskiego (1 mln zł) oraz 367 tys. zł które pozostały z budżetu obywatelskiego i będą przeznaczone na budowę parkingu na os. Jana.

Dyskusja i głosowanie nad budżetem miały miejsce podczas sesji 29 grudnia. Piotr Dziurdzia, przewodniczący komisji rozwoju gospodarczego, budżetu i finansów przywołał pozytywną opinię komisji na temat planu dochodów i wydatków przygotowanego przez burmistrza, wspomniał jednak o „kilku spostrzeżeniach oraz niepokojących sygnałach”:

Na przestrzeni ostatnich 5 lat (a może i więcej) nie było w projekcie budżetu naszego miasta tak niskiej kwoty zaplanowanej na wydatki majątkowe – innymi słowy na inwestycje. W liczbach bezwzględnych jest to ponad 2 razy mniej niż w bieżącym roku, oraz blisko 3 razy mniej niż w 2014 roku. Współczynniki opisujące stosunek wydatków majątkowych do wydatków ogółem przedstawiają się jeszcze gorzej.

Rok temu też przy okazji uchwalania budżetu wyrażałem przekonanie i życzenie, że już od początku obecnej kadencji podjęte zostaną wspólne inicjatywy, które w niedalekiej przyszłości pozwolą na zwiększenie wpływów budżetowych oraz znalezienie oszczędności w funkcjonowaniu urzędu, jego otoczenia i podległych mu jednostek. Wygląda na to, że dzieje się zupełnie odwrotnie, patrząc na wspomniane współczynniki, można mieć obawy czy niebawem nie zaczniemy zjadać własnego ogona – mówił dalej przewodniczący .

W tym, miejscu cisną się na usta pewne uwagi: czy naprawdę w Bochni nie ma ważniejszych potrzeb niż budowanie w jednym roku aż tylu plenerowych siłowni, placów zabaw, murali, itp.? Przecież w ostatnich latach ponieśliśmy już ogromne koszty, czy to na budowę hali sportowej, czy też parku rodzinnego Uzbornia. Czy nie lepiej akumulować te środki na inwestycje prorozwojowe lub wkład własny na projekty infrastrukturalne?

Większość koalicyjna z trzech klubów radnych na początku kończącego się roku próbowała ze swych zobowiązań się wywiązać i uczynić pierwszy krok w kierunku zapobiegania niepokojącym tendencjom rosnących kosztów funkcjonowania miasta pochłaniających coraz większą część, które moglibyśmy przeznaczyć na inwestycje. Przedłożyliśmy część uchwał kierunkowych zmierzających do wprowadzenia większej przejrzystości w obowiązujących procedurach przetargowych, przy zakupach i zleceniach. Chcieliśmy zacząć od poszukiwania oszczędności w funkcjonowaniu urzędu oraz podległych mu instytucji i przeznaczyć je na działania prorozwojowe. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, znamienne, jest to że podmiot, któremu najbardziej przeszkadzały te uchwały, wydaje chyba zbyt lekką ręką, co wielu przyznaje, aż 1.6 mln zł tylko na sam projekt przyszłej inwestycji, o czym radni dowiadują się przypadkiem.

I ostatnia rzecz, też ze zbioru niespełnionych życzeń z ubiegłego roku – tu wprost zaczerpnąłem cytat z poprzedniej opinii Komisji Budżetowej, ponieważ wciąż jest aktualny: „Komisja pragnie zaznaczyć konieczność sprawniejszego pozyskiwania i absorpcji środków unijnych. W obecnej, kilkuletniej perspektywie czasowej jest to jedyny realny sposób prowadzący do rozwoju infrastruktury miejskiej przy jednoczesnym zmniejszeniu zaangażowania środków własnych miasta” – mówił Piotr Dziurdzia.

Burmistrz Stefan Kolawiński zwrócił uwagę, że co roku ma ten sam dylemat, co powinno znaleźć się w budżecie, a co będzie musiało jeszcze poczekać na realizację. Wspomniał o coraz większych przychodach z Bocheńskiej Strefy Aktywności Gospodarczej, co ma w przyszłości wprowadzać do miejskiej kasy dodatkowe przychody. Inwestycja w przyszłość rokuje dobrze, pierwsze pozytywne efekty już są widoczne: większe wpływy do budżetu w tym roku o 614 tys. zł, natomiast w przyszłym roku o 300 zł więcej, to również sto kilkadziesiąt nowych miejsc pracy. W najbliższej czasowo perspektywie, kolejne firmy zakończą rozpoczęte inwestycje – ta śnieżna kula nabiera coraz większego rozpędu – mówił burmistrz.

Stefan Kolawiński wspomniał, że dzięki „konsekwentnie prowadzonej […] polityce stabilnego rozwoju” możliwe jest podjęcie kolejnego dużego zadania „pod ogólną nazwą rewitalizacja Śródmieścia”. Burmistrz odniósł się też do zmian, jakie w projekcie budżetu wprowadzili radni z dwóch komisji. Przesuwanie środków z jednej inwestycji na drugą nie załatwia sprawy, bo rezygnując z planowanej inwestycji, która od lat domaga się realizacji, odkładamy w czasie inną, która także a może nawet bardziej jest konieczna do wykonania – powiedział.

Sądzę, że Państwa decyzjami nie powinny kierować emocje, chęć przypodobania się określonej grupie społecznej czy też siła zblokowanych głosów w rozumieniu – i tak zrobimy co chcemy – tylko rozsądek i jak najlepsze wykorzystanie środków dla stabilnego rozwoju miasta Bochnia. Sami musicie odpowiedzieć sobie na pytania czy realizowana będzie np. ochrona domów przed zalewaniem, czy nakładka asfaltowa lub oświetlenie? Chciałbym, żeby państwo zauważyli poważne zagrożenie w związku z tym, iż niektóre proponowane zmiany do budżetu – wręcz drastyczne – mogą zachwiać instytucjami, które do tej pory wzorowo wywiązywały się ze swoich zadań. Mało tego, rozwijając się tworzyły wciąż nową, lepszą jakość swoich działań służących mieszkańcom oraz wzbogacały rzeczywistość w której żyjemy. Zabranie tak wielkiej kwoty z dotacji dla MDK będzie musiało negatywnie odbić się na ofercie tej placówki. Nie da się zmienić poziomu kosztów stałych, więc trzeba będzie oszczędzać na działalności bieżącej oraz prowadzonym dotychczas bardzo szeroko przez dom kultury wspieraniu innych instytucji i organizacji. Mam tu na myśli przedszkola, szkoły podstawowe, gimnazja, szkoły średnie, organizacje pozarządowe, nieformalne grupy twórcze – mówił dalej burmistrz.

Gospodarz Bochni odniósł się też do cytowanego wyżej stwierdzenia Piotra Dziurdzi na temat inwestycji wybranych w ramach budżetu obywatelskiego. Mieszkańcy, mając do dyspozycji środki określone w budżecie obywatelskim, zadysponowali na co te środki przeznaczyć. To samo zresztą było z muralem. To niedobry sygnał, jeżeli będziemy tutaj zajmować się krytykowaniem decyzji mieszkańców w tym zakresie.

Kazimierz Ścisło, przedstawiciel klubu radnych „Bochniacy dla Bochni”, odniósł się do zaproponowanych poprawek. Stwierdził, że kwota 580 tys. zł, na jaką opiewają, nie jest znacząca w budżecie. Wytknął zdjęcie 95 tys. zł z projektu rewitalizacji Śródmieścia, co – jego zdaniem – jest zagrożeniem dla realizacji tego planu. Tyle było konsultacji społecznych, tyle różnych spotkań i w tej chwili ściąga się na takie zadania 95 tys. zł, które faktycznie mogą poczekać, bo to są tylko projekty. Nasz klub jest w tych trzech punktach przeciw.

Za skandal radny uznał też zdjęcie w sumie 80 tys. zł z 200 tys. zł zaplanowanych na przebudowę kanalizacji opadowej na ul. Orackiej. Pieniądze te przesunięto na remont chodnika przy ul. Hutniczej i wyasfaltowanie części ul. Kurów. Podobnie Kazimierz Ścisło skomentował zdjęcie 50 tys. zł z 200 tys. zł z przebudowy kanalizacji opadowej na ul. Kowalskiej i przeniesienie tych pieniędzy na budowę kanalizacji opadowej na ul. Chodenickiej. Radny skrytykował też zdjęcie 140 tys. zł z dotacji na Miejski Dom Kultury i nazwał to działanie pokazywaniem siły.

Piotr Dziurdzia zaprotestował po wystąpieniu Kazimierza Ścisło i zaapelował o adekwatne dobieranie słów do sytuacji. Proszę nie straszyć mieszkańców Bochni, że coś im się zabiera, nie psujmy tej atmosfery końca roku, bo nie jest to w porządku.

Karol Klima przemawiając w imieniu klubu radnych „Bochnia i Ziemia Bocheńska Razem” stwierdził, że powtarzany przez burmistrza w kampanii postulat zrównoważonego rozwoju przestaje być aktualny. W przedstawionym projekcie budżetu nie znajdujemy żadnych strategicznych inwestycji, które można byłoby rozpocząć w następnym roku. Brak również tych, których w najbliższych miesiącach można by dokonać przecięcia wstęgi i którymi moglibyśmy się pochwalić w regionie, a może nawet województwie. Trudno jednak prowadzić sztandarowe inwestycje, gdy brak gotowych planów, dokumentacji, a co za tym idzie znaczących środków z zewnątrz, a główne przedsięwzięcia, które mają być realizowane dzięki dofinansowaniu (myślę tu o remoncie ulic w ramach Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych) na dzisiejszy dzień również stoją pod znakiem zapytania – mówił Karol Klima. Wyraził obawę, że jedyną głośną inwestycją 2016 r. w Bochni będzie nowa komenda straży pożarnej, realizowana przez powiat.

Radny BiZBR przywołał zawarte w projekcie drogi KN2 i łącznik autostradowy, jednak stwierdził że są przenoszone z roku na rok i w 2016 r. raczej trudno oczekiwać, że mieszkańcy zobaczą roboty w terenie. Karol Klima wyraził też dystans do zaplanowanego w 2016 r. projektu rewitalizacji, zauważając że ciągle nie jest przyjęta uchwała o lokalnym planie rewitalizacji, a finansowanie inwestycji ze środków unijnych jest sprawą otwartą.

Przyszłoroczny budżet trudno nazwać uchwałą dzięki której rozwój Bochni wykona duży krok naprzód. Naszym zdaniem – radnych z klubu „Bochnia i Ziemia Bocheńska Razem” – to uchwała pozwalająca jedynie na administrowanie miastem, które zauważalnie z roku na rok coraz bardziej obciąża budżet – dodał Karol Klima, zwracając uwagę na niską absorpcję środków zewnętrznych w kończącym się roku 2015, a także niski poziom planowanych wydatków majątkowych w roku 2016. Radny BiZBR zwrócił też uwagę na zwiększenie zatrudnienia w urzędzie miasta oraz straży miejskiej w okresie urzędowania Stefana Kolawińskiego. Podkreślił również konieczność wprowadzenia oszczędności np. poprzez nawiązanie współpracy pomiędzy BZK i RPK.

Radny Bogdan Kosturkiewicz poruszył temat obciętej dotacji dla MDK oraz koszty wydawania „Kroniki Bocheńskiej”. Przedstawię państwu krótką informację, ile w roku 2010 wydawaliśmy środków na wydawanie „Kroniki Bocheńskiej” – 262 tys. zł. W tej chwili 460 tys. zł. Starałem się usłyszeć informację skąd wzrost o 200 tys. zł wydatków na „Kronikę Bocheńską”? Nie uzyskałem żadnej konkretnej odpowiedzi na ten temat. Ta kwota oznacza, że 375 tys. zł dotacji do „Kroniki Bocheńskiej” zaplanował pan burmistrz na przyszły rok, ponieważ jak wynika z opinii przedstawionej Regionalnej Izbie Obrachunkowej przez Miejski Dom Kultury, plan przychodów na 2015 wynosił 85 tys. zł, podejrzewam, że taki sam będzie planowany na przyszły rok. Oznacza to, ze do jednego egzemplarza „Kroniki Bocheńskiej” mieszkańcy Bochni będą dopłacać trzydzieści kilka złotych. A co oznacza poprawka, którą zgłosił pan przewodniczący Klima? Że będziemy dopłacali 18-19 zł.

Bogdan Kosturkiewicz zapowiedział, że w styczniu sprawa dofinansowania „Kroniki Bocheńskiej” będzie w styczniu sprawdzona. Były burmistrz wytknął też obecnej ekipie oddanie 2 mln zł dotacji na rewitalizację Śródmieścia oraz kilku innych dotacji. Wspomniał też, że wydatki majątkowe zaplanowane na 2016 r. stanowią 9 procent całości wydatków, podczas gdy w 2009 r. wynosiły ponad 30 procent. Proszę państwa, można tworzyć nowe etaty w urzędzie – mówił o tym pan przewodniczący Karol Klima – ale to kosztuje. Można spłacać polityczne zobowiązania zatrudniając osoby totalnie niekompetentne, które tylko czasami pojawiają się w urzędzie i w zasadzie ich zadanie sprowadza się do pisania hejtów, ale po co proszę państwa? Za to płacimy brakiem inwestycji, brakiem wydatków majątkowych. To jest zła droga. Przestrzegamy przed pójściem tą drogą.

Skarbnik Grażyna Zioło stwierdziła, że stosunkowo niska kwota przewidziana na inwestycje wynika z tego, że nie zostały jeszcze uruchomione pieniądze unijne z nowej perspektywy finansowej. Od wielu lat finansowanie inwestycji następowało z dochodów własnych, dotacji i przede wszystkim kredytów. Były lata, gdy zaciągaliśmy 10 mln zł kredytu w jednym roku. Natomiast bieżący rok jest bez przychodów, bo nie ma na razie dotacji. W momencie kiedy otworzy się taka „furtka” to musicie mieć państwo możliwość dokonania takiej zmiany tego budżetu i wieloletniej prognozy finansowej, żeby znalazły się własne środki na udział w realizacji tych inwestycji.

Mimo dość burzliwej dyskusji, głosowanie nad budżetem przebiegło jednogłośnie.