Powiat wybudował drogę w Drwini, mieszkańcy czekają na odszkodowania 2 lata

Mijają dwa lata od wybudowania tzw. schetynówki w gminie Drwinia. Tymczasem mieszkańcy zajętych terenów ciągle nie dostali odszkodowania. Ostatnio przyszli na sesję rady powiatu, grożąc pozwem zbiorowym.

O sprawie dyskutowano podczas sesji rady powiatu 29 października. W obradach uczestniczył poseł Włodzimierz Bernacki, który był swego rodzaju rzecznikiem mieszkańców. O ich sytuacji mówił też radny Tadeusz Wadas, który w sprawie odszkodowań składał już interpelacje.

Mieszkańcy zostali poszkodowani, ponieważ zajęto im część działek, zniszczono ogrodzenia wokół domów i do chwili obecnej nie uzyskali oni żadnego odszkodowania. […] Mają wielki żal, że sprawa trwa bardzo długo, nie mają z czego odbudować swoich zniszczonych posesji – powiedział radny Tadeusz Wadas.

Z roku na rok wszyscy nas kłamią, jeden rzeczoznawca źle wycenił, w tej chwili drugi rzeczoznawca wycenia i znowu będą za duże wyceny. Pan starosta mówi, że się dorobimy, że za wysoko wycenione. Przecież my się na tym nie znamy, rzeczoznawca jest za to odpowiedzialny. W tej chwili dostaliśmy nową wycenę i chcemy wiedzieć, panie starosto, kiedy rzeczywiście dostaniemy. Prosimy o ujęcie w budżecie na następny rok, żebyśmy dostali [te pieniądze] – mówiła jedna z mieszkanek.

Ktoś nas tu wodzi za nos. Starostwo odwołuje się od wniosków rzeczoznawców, rzeczoznawcy przysyłają nam następne wyceny, są one jeszcze wyższe i boimy się, że za chwilę w ogóle pieniędzy nie dostaniemy. […] Boimy się o to, że za chwilę znów będziecie odbijać piłeczkę, wybierać nowego rzeczoznawcę, bo ten wam nie pasuje i będzie następny problem. A ludzie naprawdę są pokrzywdzeni, bo nie mają szamb, kanalizacji, pozabieraliście pewne sprawy, tak więc można powiedzieć że nie mają środków do życia. Tak się nie postępuje, żeby wejść komuś, nie zrobić inwentaryzacji przedwykonawczej, żeby zobaczyć co jest za ogrodzeniem, tylko się weszło koparką, zniszczyło się, niech się teraz wszyscy martwią. W ten sposób się nie postępuje, proszę państwa – powiedział Waldemar Madej.

Jest to sytuacja wyjątkowo fatalna i niedobra dla wizerunku rady powiatu, starostwa, ale przede wszystkim jest dokuczliwa dla ludzi, którzy mieszkają w Drwini. Wszelkie reguły, jakie powinny nas obowiązywać jako ludzi działających w przestrzeni publicznej, to przyjęcie zasady świętości zawieranych umów. Czymś ważnym są środki przeznaczone na realizację inwestycji, ale równie ważne są środki, które zostaną przeznaczone na odszkodowania, na wykupienie przestrzeni, jaka będzie zajęta przez pas drogowy – mówił poseł Włodzimierz Bernacki. Wyraził swoje wątpliwości do odwoływania się starostwa od dwóch kolejnych wycen zajętych części działek. Dodał, że do tej pory nie ujęto w kolejnych budżetach powiatu odszkodowań dla mieszkańców Drwini.

Starosta Ludwik Węgrzyn zauważył, że gdy w 2012 r. przygotowywano remont drogi w Drwini, posiłkowano się decyzją zwaną „ZRID” (zezwolenie na realizację inwestycji drogowej). Aby przyspieszyć proces inwestycyjny, zakłada ona najpierw realizację zadania, a dopiero potem rozwiązywanie problemów prawnych. Poprzedni starosta, poprzedni dyrektor zarządu dróg poszli zdecydowanie na skróty, bo zamiast rozmawiać z ludźmi o wykupie i niedopuszczeniu do konieczności wywłaszczania, nie skorzystali z tej możliwości. Radny Jacek Pająk, który był starostą, gdy realizowano wspomnianą inwestycję, w obradach nie uczestniczył.

Pod poszerzenie drogi zabrano 35 arów, proszę nie mówić o ogromnych obszarach, z czego połowa jest jeszcze nie zabrana, bo projekt przewidywał dojście tą drogą aż do mostu, który trzeba przebudować. Pół drogi jest jeszcze nie rozpoczęte. Jeżeli za 35 arów ziemi odszkodowania majątkowe wyniosły ponad 150 tys. zł, miałem wątpliwości co do wartości wyceny. Jeżeli odszkodowanie za zniszczenie, przesunięcie, usunięcie innych niż grunt urządzeń powiększa tę kwotę do ponad 600 tys. zł, to znając realia rynku musiałem mieć wątpliwości. To nie są moje prywatne pieniądze, tylko publiczne – mówił starosta.

Na chłopski rozum, jeżeli usunięcie krzaka róży kosztuje 380 zł, zasady sprawiedliwości społecznej trochę są moim zdaniem naruszone. Jeżeli wycięcie jednego świerku wynosi 780 zł, to jest metr sześcienny tarciny świerkowej. […] Nie mam powodu kwestionować tej wyceny, ale jako dysponent pieniędzy powiatowych, mam obowiązek dbać, żeby te wypłaty były racjonalne – mówił Ludwik Węgrzyn.

Dodał, że w tegorocznym budżecie jest zabezpieczona „pewna kwota odszkodowań”, a reszta znajdzie się w budżecie na rok 2016. Obecnie jednak nie ma prawomocnej decyzji dotyczącej wysokości odszkodowań. Ludwik Węgrzyn zasugerował spotkanie i zawarcie ugody w sprawie wysokości odszkodowania.

Radny Tadeusz Wadas nie zgodził się ze stwierdzeniem starosty, że 150 tys. zł za 35 arów ziemi to duża kwota. O tym zdecydowali rzeczoznawcy i nie będziemy z tym dyskutować ani pan, ani ja, ani ktokolwiek nie powinien dyskutować. Jeśli chodzi o 600 tys. zł i tzw. ogrodzenia, jeżeli pan podzieli tę kwotę na ilość mieszkańców tych posesji, wychodzi 10-12 tys. zł. Teraz, żeby zrobić ogrodzenie, to za 12 tys. zł można wylać beton i wsadzić słupki betonowe. A ludzie mieli tam bardzo ładne ogrodzenia przy samej drodze powiatowej.

Radny Krzysztof Kołodziejczyk stwierdził że przez 8 lat, w których jest radnych, zawsze dochodziło do polubownego załatwiania odszkodowań podczas remontów dróg i budowy chodników. Zasugerował spotkanie mediacyjne z mieszkańcami. Jeżeli to już trwa 3 lata i będzie trwało przez następne 5 lat, mieszkańcy nie będą mieli żadnych korzyści. Dlatego apelowałbym do zarządu i przedstawicieli mieszkańców, aby spotkali się, wzięli jedną i drugą wycenę i porozmawiali.

Bernadetta Gąsiorek, przewodnicząca rady powiatu zauważyła, że w poprzedniej kadencji, gdy była członkiem komisji rewizyjnej, mieszkańcy Drwini złożyli skargę, którą jej przewodniczący Tadeusz Lis wycofał, zobowiązując się do mediacji. Nie wiem, jaki był rezultat tych negocjacji, ponieważ ta skarga nigdy już do komisji rewizyjnej rady powiatu nie wróciła.

W tym momencie jeden z mieszkańców zapowiedział możliwość złożenia pozwu zbiorowego przeciwko starostwu. Dodał, że pierwszy operat szacunkowy był bardziej korzystny dla powiatu. Drugi podniósł wycenę nieruchomości. Dostałem 500 zł więcej, koleżanka dostała 400 zł więcej. Będzie was to kosztowało 15 procent więcej, a wy dalej tych pieniędzy nie chcecie zapłacić. Na wypłatę odszkodowań było przygotowane 540 tys. zł, wiemy bo prowadzimy sobie własne śledztwo. Starostwo zabezpieczyło 50 tys. zł. Gdzie się podziała reszta pieniędzy?

Kobieta miała szambo, którego staliście się w jednej trzeciej właścicielem, macie nieszczelne szambo, trzeba by je po swojej stronie jakoś uszczelnić, bo mamy ścieki w rowach. Tym się nie zajmujecie. Naprawdę, jesteśmy tak zdesperowani, że założymy pozew zbiorowy, wejdziemy na drogę sądową i wtedy się dopiero zacznie wyciąganie różnych spraw za opieszałość, za niedociągnięcia. Bo ta droga też pozostawia wiele do życzenia. Nie wiem, jak mogliście w ogóle ten bubel odebrać – kontynuował mieszkaniec Drwini.

Mówiłem, że jesteśmy otwarci na rozmowy, na negocjacje i na wypłatę. A pan tutaj próbuje wyciągać jakieś straszaki. Jest taka forma dochodzenia własnych praw przez grupę osób, jak pozew zbiorowy, każdy ma takie prawo. Natomiast to, co powiedział pan radny Kołodziejczyk: każda zgoda jest lepsza od niezgody – skwitował starosta.

Za mieszkańcami po raz kolejny wstawił się poseł Włodzimierz Bernacki, który wytknął staroście literalne stosowanie prawa. Nie wiem, czy pan starosta był w wojsku, ale zgodnie z prawem, rekruta można zamordować i doprowadzić do śmierci samobójczej. To, co starostwo realizuje przez kolejne lata, to działanie zgodnie z regulaminem, zgodnie z prawem. Ale jeśli zgodnie z prawem, to rzeczywiście jest taki przypadek, że pan starosta został właścicielem połowy szamba i rzeczywiście starostwo tego szamba nie opróżnia. Co więcej, niedługo pan sam siebie ukaże, że to szambo przecieka do rowu – mówił parlamentarzysta.

Radny Wacław Woźnicki zwrócił uwagę, że starosta szamba nie napełnia, a sam obiekt powstał niezgodnie z prawem. Zaapelował też o porozumienie z władzami powiatu, przywołując sytuację wyceny własnej nieruchomości przez tego samego rzeczoznawcę. Wycenił ją powiedzmy w kwocie 4 tys. zł. Po moim odwołaniu wycenił ją na 6,5 tys. zł. Po następnym odwołaniu do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, wycenił na 2,5 tys. zł. Więc rzeczoznawcy to też ludzie i czasami działają na korzyść tego, kto zamawia wycenę – stwierdził Wacław Woźnicki.

Radny Piotr Skoczek zaproponował mieszkańcom powołanie grupy mediacyjnej z udziałem radnych. Jeżeli się nie dogadamy, to wtedy proponuję drogi prawne – powiedział. Chęć udziału w grupie zadeklarowała przewodnicząca rady Bernadetta Gąsiorek. Poseł Włodzimierz Bernacki zasugerował przegłosowanie powołania grupy w drodze wniosku formalnego. Ten został złożony przez radnego Stanisława Bukowca. Do jej składu zaproponował Bernadettę Gasiorek, Tadeusza Wadasa oraz Piotra Skoczka.

19 z 20 obecnych na sali radnych zagłosowało za powołaniem komisji, 1 osoba wstrzymała się od głosu.

Odszkodowanie ma zrekompensować poniesione szkody, a nie być bezpodstawnym wzbogaceniem – spuentował Ludwik Węgrzyn.