„Rewitalizacja to nie remont kamienic, ale budzenie potencjału ludzkiego”

Rewitalizacja to nie tylko remont budynków, ale pobudzenie ludzi do działania – to konkluzja kolejnej odsłony warsztatów obywatelskich w Bochni. Odbywają się one w ramach projektu „Bochnianie współdecydują” z ramienia fundacji Salina Nova.

Wojciech Kłosowski, niezależny ekspert samorządowy, był gościem warsztatów. Przedstawił wykład oraz wziął udział w dyskusji. Uważa że odgórne decyzje urzędników nigdy nie będą miały takiej skuteczności, jak wspólnie wynegocjowany program działań. Mówi, że do niedawna uważano, że rewitalizacja polega na wymalowaniu elewacji zniszczonych kamienic, dziś wiadomo że to błędne podejście.

Przez lata rewitalizacje w Polsce były robione według naiwnej, dzisiaj już wiemy że błędnej koncepcji. Mianowicie chodziło o upiększanie miasta i to często w sposób powierzchowny. Mówiąc w sposób bardzo uproszony, wydawało się że rewitalizacja polega na odmalowaniu elewacji kamieniczek w zabytkowej części miasta – powiedział Wojciech Kłosowski w rozmowie z mojaBochnia.pl.

Dzisiaj już wiemy, że tak naprawdę trzeba sięgnąć do przyczyny, dlaczego te kamienice zostały zdewastowane. Trzeba leczyć społeczność i ekonomikę tej dzielnicy, pracować z ludźmi, budzić lokalne zasoby, lokalne potencjały, trzeba znajdować szanse żeby ta dzielnica ożyła własnymi siłami, a nie rewitalizować jej w taki sposób, że przywozi się tam pomysł z zewnątrz, pieniądze z zewnątrz. To ostatnie jest często tylko zamaskowaniem problemów, które nie zostały rozwiązane i za kilka lat taka dzielnica znów będzie wymagała pomocy – uważa ekspert.

Prawdziwa rewitalizacja polega na uruchomieniu takich zasobów lokalnych, żeby następnie wszystko toczyło się już siłami lokalnymi, siłami mieszkańców, lokalnych przedsiębiorców, żeby nie trzeba już było pomagać z zewnątrz – konkluduje Wojciech Kłosowski, który wygłosił prelekcję oraz poprowadził warsztaty obywatelskie w Bochni.

Pierwszym krokiem – w jego ocenie – jest szukanie lokalnych liderów i wychodzenie w teren nie w roli kolonizatorów, ale partnerów. Wspólnota nie tworzy się poprzez zamieszkanie w jednym miejscu – argumentował. Ten ostatni czynnik może wystąpić, ale zbiorowość będzie milczała. Tymczasem dla członków danej grupy ważna jest przynależność do niej, grupa dostrzega dobro wspólne (które nie zawsze jest tożsame ze wspólnym interesem, ponieważ dobro wspólne może wiązać się ze stratą) – kontynuował dalej.

Jako przykład ożywienia miejsca skolonizowanego przez człowieka podano Seul w Korei Południowej. Arterie drogowe zostały tam zastąpione wydobyciem na powierzchnię cieków wodnych, a ruch uliczny schowano. Spowodowało to drastyczną zmianę na lepsze warunków życia.

Przykładem nietrafionych rozwiązań architektonicznych Polsce są np. ławki okalające drzewo na deptakach, budowane np. na bazie ośmiokątu foremnego. Ławka taka nie sprzyja spotkaniu, bo trzeba na niej siedzieć plecami do siebie, tak się nie buduje kapitału społecznego – dowodził Kłosowski. Inne przykłady nietrafionych rozwiązań to tyczenie szlaków pieszych wbrew zasadom ergonomii. W ten sposób powstają tzw. „krzyże zdrowe rozsądku”, tyczone przez pieszych, którzy tworzą skróty przecinając trawnik po przekątnej.

W trakcie warsztatów pod hasłem „Bochnianie współdecydują” pokazano przykład konsultacji społecznych, jakie przez półtora roku trwały w zabytkowej dzielnicy Londynu. Mieszkańcy nie zgodzili się na narzucony przez urzędników pomysł zagospodarowania tego terenu i sami wypracowali rozwiązanie, które im odpowiada. Zgodzili się na mniejsze niż dotąd wygody i przeniesienie parkingów dla swoich samochodów o 200 m od miejsca zamieszkania.

Zdaniem uczestników warsztatów, ten sam mechanizm powinno się zastosować w Bochni. Wojciech Kłosowski stwierdził jednak, że niepełny rok, jaki został do zamknięcia projektu „Bochnianie Współdecydują” to za mało na wdrożenie pełnej koncepcji rewitalizacji w Bochni. Co można zrobić w ciągu tego czasu? Co najwyżej zmienić świadomość – mówił.

Prelegent zdefiniował również spotykane w Polsce podejście urzędników do konsultacji społecznych. Urząd wie, co chce zrobić, ale żeby dostać pieniądze na rewitalizację, potrzebuje „kwiatka do kożucha”. Bez konsultacji społecznych, Bochnia nie dostanie pieniędzy nowej perspektywy finansowej Unii Europejskiej. Nie będzie możliwości dofinansowania projektu, jeśli ten nie będzie wyraźnie powiązany z efektami społecznymi – argumentował.

Jako przykład, Wojciech Kłosowski przywołał Toruń, gdzie nastąpiła rezygnacji z osobistego interesu na rzecz wspólnego ożywienia centrum. Zamiast brać wysokie czynsze w centrum pozwolono tam zamieszkać studentom, którzy spowodowali ożywienie gospodarcze w sklepach oraz lokalnej gastronomii.

W trakcie ostatnich warsztatów była też mowa o wykorzystaniu salinarnego potencjału niektórych miejsc w Polsce i Europie. Dr Piotr Langer przedstawiał trafione i chybione pomysły na zagospodarowanie terenów posalinarnych. Jako zmarnowany potencjał wskazał los szybów kopalnianych w Moszczenicy i Siedlcu, które przestały istnieć. Podobny los spotkał kopalnię soli w Inowrocławiu, która została zalana solanką. Jednym z pozytywnych sposobów wykorzystywania podziemnych wyrobisk jest kopalnia GluckAuf w mieście Sondershausen w Niemczech. W jednej z nieczynnych kopalni zrobiono składowisko śmieci, a sposób jej funkcjonowania jest na tyle interesujący dla turystów, że realizowane są tam regularne wycieczki.