Burmistrz: oczekuję na wyrok

Dziś kolejny dzień procesu burmistrza Bochni. Sprawa dotyczy nieprawidłowości podczas remontu klimatyzacji w Hali Gazaris. Prokuratura uważa, że burmistrz przekroczył swoje uprawnienia, on sam tłumaczy swoje działanie wyższą koniecznością spowodowaną przez upalne temperatury.

Były omdlenia na Hali, państwo informowaliście o tym, te informacje docierały również do mnie. Należy zadać sobie jedno pytanie: co by było w sytuacji, gdyby zdarzyło się nieszczęście i podczas pobytu na Hali ktoś by zmarł. Co wtedy by było? – pyta burmistrz Stefan Kolawiński w rozmowie z mojaBochnia.pl.

To była kwestia szybkiego podjęcia decyzji, dlatego że były okoliczności powodujące, że trzeba było działać szybko. Nie można było się decydować na przeprowadzenie jakiejś długotrwałej procedury, która przez pracownika merytorycznego została określona na około dwa tygodnie. Przez dwa tygodnie może się bardzo wiele zdarzyć – dodaje burmistrz.

Burmistrz uważa, że złożone w ciągu pierwszych dwóch dni procesu zeznania nie ujawniają żadnej afery. Nawet rozbieżności pojawiające się w zeznaniach nie świadczą przeciwko, ale raczej za. Widać z tego wszystkiego, że nie działo się nic takiego, co zyskiwałoby miano jakiejś afery. Chciałbym przypomnieć, że jeśli pozyskuje się jakieś duże pieniądze, a myślę o Targowisku czy o Strefie Aktywności Gospodarczej, to jakby nikogo to nie interesowało. Natomiast bulwersującą czy naganną staje się decyzja podjęta dla zabezpieczenia życia i zdrowia mieszkańców dotycząca trzydziestu kilku tysięcy złotych na zakup i montaż klimatyzatorów.

Na pytanie, z jakim nastawieniem podchodzi do dzisiejszej rozprawy, burmistrz odpowiada: Oczekuję na wyrok. Wierzę w to, że sąd oceni sprawę obiektywnie i niczego więcej nie oczekuję.

Podczas wtorkowej rozprawy zeznawał tylko jeden ze świadków, były pracownik firmy radnego Władysława Rzymka. Jego zeznania niewiele nowego wniosły do sprawy. Drugi wezwany świadek nie stawił się na posiedzenie. Kolejną rozprawę wyznaczono na 20 maja.