Były burmistrz skazany, wyrok z kamienicą w tle

Były burmistrz Bochni jest winny pomówienia swojego poprzednika. Przed Sądem Rejonowym w Brzesku zakończył się proces przeciwko Bogdanowi Kosturkiewiczowi. Z prywatnym powództwem wystąpił Wojciech Cholewa, obecnie radny tego miasta.

Poszło o to, kogo reprezentowała radczyni prawna magistratu Stanisława Dziadoszczyk przed sądem w Myślenicach w marcu 2007 r. Doszło wtedy do zmiany stanowiska miasta co do ugody w sprawie kamienicy w centrum miasta. Inwestor, który ją kupił, miał wykonać na rzecz Bochni konkretne inwestycje (remont dachu Muzeum, monitoring. W wyniku zachowania radczyni prawnej przed sądem uznał jednak ugodę za nieważną i stwierdził, że prac nie musi już wykonywać.

Bogdan Kosturkiewicz uważał i do dziś uważa, że urzędniczka działała z pełnomocnictwa jego poprzednika, choć Wojciech Cholewa przestał być burmistrzem cztery miesiące wcześniej. W listopadzie 2012 r. obaj panowie dyskutowali na ten temat w czasie oficjalnego posiedzenia komisji rewizyjnej.

Każdy z Burmistrzów podpisuje szereg delegacji, podobnie jak Pan Cholewa, i nikt nie zastanawia się w jakim celu ktoś jedzie. Pan Cholewa coś sugeruje, a on stwierdza, że informacje są nieprawdziwe i każdego kto powie, że pani Stanisława Dziadoszczyk informowała [mnie – przyp. red.] w jakim celu jedzie do sądu nazwę go kłamcą, bezczelnym kłamcą i oszustem, jeżeli chce pan abym pana tak nazwał to zapraszam niech pan to powie – mówił wówczas radny Bogdan Kosturkiewicz.

Proszę mnie tak nazwać, a ja będę wiedzieć co z tym zrobić – odparł Wojciech Cholewa.

Jeżeli tak pan twierdzi, to znaczy że jest pan kłamcą – kontynuował Kosturkiewicz.

Wobec tego spotkamy się w sądzie, miłego spotkania – spuentował Cholewa.

Sąd uznał winę Bogdana K. odnośnie zarzucanego czynu odnośnie tego, że na posiedzeniu komisji rewizyjnej Rady Miasta Bochnia pomówił przewodniczącego komisji rewizyjnej nazywając go kłamcą i tym samym poniżając go w opinii publicznej i narażając na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania mandatu radnego. Sąd wymierzył oskarżonemu karę grzywny w wysokości 2,5 tys. zł, a ponadto nakazał publikację treści wyroku w dwóch portalach internetowych. Oprócz tego Bogdan K. został obciążony kosztami postępowania oraz opłatą sądową – mówi Zbigniew Małysa, sędzia brzeskiego sądu.

Wyrok nie jest prawomocny, Bogdan Kosturkiewicz zapowiada apelację po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem orzeczenia. Na pewno nie jest to wynik, którym jestem usatysfakcjonowany i który uważam za sprawiedliwy – mówi radny.

Bogdan Kosturkiewicz zwraca uwagę, że brzeski sąd oparł się na postanowieniu Sądu Rejonowego w Bochni przeciwko Małgorzacie Więcek-Cebuli (dziennikarce, która wygrała w sądzie z byłym burmistrzem). Sąd dał wiarę zeznaniom pani Więcek i pani Dziadoszczyk i wersja zdarzeń według sądu brzmi następująco: w marcu w 2007 r. wysłałem panią radczynię prawną Stanisławę Dziadoszczyk samochodem służbowym do Myślenic, aby wzięła udział w postępowaniu nt. kamienicy św. Kingi 1 i równocześnie pozwoliłem na to, aby posługiwała się pełnomocnictwem wystawionym przez poprzedniego burmistrza pana Wojciecha Cholewę. Ciekaw jestem, jakim samochodem służbowym, skoro dysponujemy citroenem berlingo. Ale to są szczegóły. Poczekajmy na uzasadnienie i rozstrzygnięcie w drugiej instancji – mówi Bogdan Kosturkiewicz.

Z kolei według Wojciecha Cholewy wyrok pokazuje, że krytyka dopuszczalna jest, ale do pewnych granic. Sprawa kamienicy i ugody była na wszelkie sposoby rozstrzygana w kampanii wyborczej, którą przegrałem. Uważam, że była to jedna z przyczyn przegranej. Później przez cztery lata burmistrzowania oraz w obecnej kadencji pan Bogdan Kosturkiewicz twierdził, że winę za zerwanie ugody ponoszę ja, bo nie cofnąłem pełnomocnictw pani Dziadoszczyk, która uczestniczyła w posiedzeniu o zasiedzenie tej kamienicy. Jako burmistrz ten wniosek złożyłem, później go wycofałem, ale do wniosku przystąpiła prokuratura, która przejęła ten wniosek. Za mojej kadencji napisaliśmy pismo do sądu, że odstępujemy od próby zasiedzenia kamienicy, a to pan K. wysłał z takim przesłaniem, że jest zmiana władz w Bochni i podtrzymuje wniosek o zasiedzenie – mówił po wyroku Wojciech Cholewa.