Refleksje na niedzielę: Grzech rozłamu

W przeddzień ofiary krzyżowej sam Jezus modli się do Ojca za swoich uczniów i za wszystkich wierzących w Niego, aby byli jedno, jedną żywą wspólnotą. Wynika stąd nie tylko obowiązek dążenia do jedności, ale także odpowiedzialność wobec Boga i wobec Jego zamysłu, spoczywająca na tych, którzy przez Chrzest stają się Ciałem Chrystusa — Ciałem, w którym winny się w pełni urzeczywistniać pojednanie i komunia.

Kończy się właśnie w kościele tydzień modlitw o jedność chrześcijan. Gdy go obchodzimy, to przede wszystkim przychodzą nam na myśl historyczne rozłamy chrześcijaństwa: rok 1054 i 1517. Obydwa te rozłamy miały wiele przyczyn. Ale jedna z nich się powtarza – pyszne przekonanie o własnej wyższości nad oponentem. A św. Paweł pisał: „Upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów”. Adresaci listu do Koryntian mówili między sobą: „Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa”. Czymże są te słowa jak nie przejawem pychy, porównywaniem się i próbą licytacji? Nie na darmo pycha znajduje się na liście siedmiu grzechów głównych. Wielokrotnie była ona czynnikiem niszczącym zbawczą działalność Kościoła.

Jednak rozłamy to nie tylko historia. Pycha i deprecjacja innych (uważanie ich za gorszych) to również grzech naszej codzienności. „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele”. Te słowa stały się faktem dzięki zbawczej misji Chrystusa i dzięki temu, że jest ona kontynuowana w Kościele. Każdy z nas był człowiekiem kroczącym w ciemności. Ale dzięki Chrystusowi nie jesteśmy – bo On jest naszym światłem. Kościół niesie to światło przez świat i historię. Ale grzech zgorszenia, jakim są rozłamy, często utrudnia tę misję. Dlatego u schyłku tygodnia modlitw może warto postawić sobie pytanie czy ja nie jestem pyszny? A może ja uważam kogoś za gorszego od siebie, bo na przykład ma inne poglądy niż moje? A może z tego powodu nazwałem kogoś Judaszem, albo zdrajcą (choćby w myślach)?

Pan Jezus zaczął swoje nauczanie od słów „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest Królestwo niebieskie”. To jest jedyna droga, zacząć od własnego nawrócenia. Wrócić do Ewangelii i na nowo zacząć nią żyć. Nie komentarzem do komentarza, ale Słowem Jezusa. „Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni”. O jakże za wielką cenę zostaliśmy odkupieni.